Witajcie ciężaróweczki. Nie przeczytałam wszystkich postów bo się spieszę żeby zdążyć oblecieć wszystko zanim Maja mi wstanie.
Dziś znowu miałam mega kryzys. Wyszłam rano na zakupy na obiad i jak tylko wyruszyłam to poczułam że coś jest ze mną nie tak. Znowu mi słabo, ręce się zaczęły trzęść, brak sił i wogóle. Mialam zawrócić, ale co bym dzieciom jeść dała jak nic nie miałam. Poszłam, zrobiłam zakupy i musiałam iść do szkoły na chwilkę. Samopoczucie coraz gorsze, piszę sms-a do męża że jest źle, ale nie wiem czy go wogóle przeczytał. Ledwo co wrócilam do domu, a tempo miałam takie że chyba wszystkie ślimaki mnie przeganiały. W domu położyłam się ale po 3 min musiałam wstać do Mai bo coś tam się jej nie udało i płakała. Powiesiłam pranie, wstawiłam zupę, zjadłam, a Maja w tym czasie zasnęła i jak narazie śpi. Teraz czuję się już dobrze.
To pomarudziłam wam trochę. Trzymam kciuki za wszystkie dzisiejsze wizyty i trzymajcie się kochane, bo już tak mało nam zostało:-)