Pyszczek28
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 7 Czerwiec 2011
- Postów
- 559
Część ciężaróweczki!
byłam wczoraj w mojej pracy. Jestem na L4 od 6tc ponieważ wtedy wylądowałam w szpitalu i ordynator zalecił oszczedny tryb życia. W międzyczasie miałam pare "przygód" na pogotowiu, męczą mnie migreny i jeszcze jedna sprawa - chyba dlatego jestem na L4 - maxymalny mobbing psychiczny i praca po 12 godzin dziennie (nadgodziny niepłatne oczywiście ale z pracą trzeba się wyrobić). Pracuje przy komputerze - sprzedaje usługi - mam super prace! ale tak żyć jeszcze w ciąży sie nie da. Przez 3 lata w firmie moje poświęcenie, praca w święta i soboty nie została doceniona więc teraz nie mam wyrzutów sumienia. Najbardziej wkurza mnie to że płacę od lat składki na zusy, nfzty i różne inne a nawet w ciąży musze chodzić do prywaciarza i płacić - każde badanie krwi, wizyta, usg. Terminy do normalnego lekarza są tragiczne jak i traktowanie pacjentek. Fakt - to mój wybór że chodzę prywatnie - ale która z nas nie zobi WSZYSTKIEGO żeby dziecko było zdrowe i żeby była spokojna że ciążę prowadzi profesjonalista. Dlatego też stwierdziłam że L4 (przy moich początkowych kłopotach) to nic złego. Zastanawia mnie jednak jak będzie z powrotem. Mam gdzie wracać. Wiem że na mnie czekają (co jest wręcz dziwne w mojej firmie anty matkowej i anty dzieciowej) ale do czego wracać? do pracy po 12 godzin? do telefonów w weekendy które trzeba odebrać i wieczornego siedzenia w domu na kompie żeby nadrobić trochę w domu lub zrobić coś co ma być na już? Mam straszny dylemat a im bliżej do porodu tym bardziej się nad tym zastanawiam. Bardzo lubie tą pracę i chciałabym dalej robić to co robie ale jakoś sobie tego nie wyobrażam.
Tak chciałam Wam się zwierzyć jestem ciekawa jakie są Wasze plany po ciąży?
byłam wczoraj w mojej pracy. Jestem na L4 od 6tc ponieważ wtedy wylądowałam w szpitalu i ordynator zalecił oszczedny tryb życia. W międzyczasie miałam pare "przygód" na pogotowiu, męczą mnie migreny i jeszcze jedna sprawa - chyba dlatego jestem na L4 - maxymalny mobbing psychiczny i praca po 12 godzin dziennie (nadgodziny niepłatne oczywiście ale z pracą trzeba się wyrobić). Pracuje przy komputerze - sprzedaje usługi - mam super prace! ale tak żyć jeszcze w ciąży sie nie da. Przez 3 lata w firmie moje poświęcenie, praca w święta i soboty nie została doceniona więc teraz nie mam wyrzutów sumienia. Najbardziej wkurza mnie to że płacę od lat składki na zusy, nfzty i różne inne a nawet w ciąży musze chodzić do prywaciarza i płacić - każde badanie krwi, wizyta, usg. Terminy do normalnego lekarza są tragiczne jak i traktowanie pacjentek. Fakt - to mój wybór że chodzę prywatnie - ale która z nas nie zobi WSZYSTKIEGO żeby dziecko było zdrowe i żeby była spokojna że ciążę prowadzi profesjonalista. Dlatego też stwierdziłam że L4 (przy moich początkowych kłopotach) to nic złego. Zastanawia mnie jednak jak będzie z powrotem. Mam gdzie wracać. Wiem że na mnie czekają (co jest wręcz dziwne w mojej firmie anty matkowej i anty dzieciowej) ale do czego wracać? do pracy po 12 godzin? do telefonów w weekendy które trzeba odebrać i wieczornego siedzenia w domu na kompie żeby nadrobić trochę w domu lub zrobić coś co ma być na już? Mam straszny dylemat a im bliżej do porodu tym bardziej się nad tym zastanawiam. Bardzo lubie tą pracę i chciałabym dalej robić to co robie ale jakoś sobie tego nie wyobrażam.
Tak chciałam Wam się zwierzyć jestem ciekawa jakie są Wasze plany po ciąży?