Inka, Mamcia, trzymamy kciuki!!! Zazdroszczę Wam, że będziecie oglądać maluszki. To najprzyjemniejsze momenty i nic ich nie zastąpi
Na pewno wszystko będzie ok!
Kota, i mnie ostatnio brało na frugo, ale najbardziej mi przypadło do gustu nowe, czarne - to będzie dla mnie raczej smak ciąży niż młodości
Żabcia, nie będę Cię tu prostować, ani przekonywać, ale chyba musisz sobie troszkę odpuścić - dla dobra dzieciaczka. Niepotrzebnie sie denerwujesz, bo sprawy i tak muszą pójść własnym tokiem. Dla mnie też było to kiedyś uciążliwe, że musiałam zapraszać na wesele ludzi, o których sama bym nie pomyślała (przy czym to moja mama była inicjatorką). Zagryzłam jednak zęby i zrobiłam to "dla dobra ogółu". I wiesz co? Teraz zrobiłabym to jeszcze raz. I zaprosiłabym więcej gości
I nie pilnowałabym tak, żeby nie przekroczyć zakładanej liczby 150 osób. Dzień ślubu jest inny niż każdy. Godzimy się na orkiestrę grającą na całą ulicę przed naszym domem, na rosół, który wydaje nam się oklepany i na inne rzeczy, których normalnie byśmy unikały
Taki urok tego dnia. Ale wiesz, co jest najfajniejsze? Że otoczą Was w tym dniu ludzie, którzy przyjdą tylko dla Was - Wasza rodzina i znajomi. Dlatego własne wesele zawsze tak dobrze się wspomina.
Spróbuj dać teściowej jakiś limit osób, ale niczego jej nie zabraniaj, bo przez lata będziesz za to pokutować
A o koszty się nie martw - ekonomia skali mówi, że im więcej osób, tym koszt jednostkowy mniejszy (koszty stałe dzielą się na większą liczbę osób), więc de facto na pewno na tym nie stracicie
A najważniejsze, żebyś myślała o tym dniu z uśmiechem, bo to jeden z tych najpiękniejszych. Na wojnę z teściową przyjdzie jeszcze czas
))
Co do placków, tzw. szyszek, nie ma przymusu... Jest to jednak zwyczaj i przyznam, że uważam go za miły
Wiem, że to koszty i to nie małe, ale wyobraź sobie, że żegnasz gości, którzy naprawdę dobrze bawili się na tym weselu i że jednak chciałabyś, dać im tę tradycyjną szyszkę na drogę, ale jej nie zamówiłaś. Możesz tego żałować
Dziękuję
Asienka