inka85
Mamusia Aleksego
Dzień dobry
Koszmarna noc na nami. Jeszcze chyba nigdy sie tak nie bałam jak dzis. Ok 4:20 obudził mnie dziwny smród, wstałam i akurat wtedy M wrócił z pracy. Okazało sie że zapalił sie komin od środka, wypalała sie sadza. W domu smród ale bez dymu. M z sąsiadem szukali na strychu, tam jeszcze gorzej, zadzwoniliśmy na straż bo komin był tak gorący że nie można go było dotknąć. Okropne wrażenie jakby ściana od środka sie paliła. A że mamy mnóstwo drewnianych belek w domu nie chcieliśmy ryzykować. Przyjechali, akcja na całą wieś. Na szczęście skończyło sie na zasypaniu piachem i jakimś proszkiem. Nic wiecej zrobic nie mogli, trzeba bylo czekac. Ale oczywiscie już nie było spania, spędziłam noc/poranek przy łóżku Młodego, z ręką na jego piersi, zeby czuć czy oddycha. Tyle sie slyszy o czadzie. Cały czas patrzyłam na ścianę i zastanawiałam sie czy nie zobacze ognia, byłam gotowa na to że trzeba będzie uciekać. Strach potegował wszystko i każdy szmer, dziwny dźwięk stawiał na nogi. Strażacy oczywiscie zrobili pomiary i powiedzieli że czadu nie ma, że jesteśmy bezpieczni ale niestety wyobraźnia robiła swoje.
Ściana nadal ma ok 100stopni. Tak sie nagrzały cegły. Musimy wezwać kominiarza ale ja i tak wyniosę sie na kilka dni do mieszkania mojej mamy. Na samą myśl, że znów moze sie coś takiego stać robi mi sie niedobrze.
Koszmarna noc na nami. Jeszcze chyba nigdy sie tak nie bałam jak dzis. Ok 4:20 obudził mnie dziwny smród, wstałam i akurat wtedy M wrócił z pracy. Okazało sie że zapalił sie komin od środka, wypalała sie sadza. W domu smród ale bez dymu. M z sąsiadem szukali na strychu, tam jeszcze gorzej, zadzwoniliśmy na straż bo komin był tak gorący że nie można go było dotknąć. Okropne wrażenie jakby ściana od środka sie paliła. A że mamy mnóstwo drewnianych belek w domu nie chcieliśmy ryzykować. Przyjechali, akcja na całą wieś. Na szczęście skończyło sie na zasypaniu piachem i jakimś proszkiem. Nic wiecej zrobic nie mogli, trzeba bylo czekac. Ale oczywiscie już nie było spania, spędziłam noc/poranek przy łóżku Młodego, z ręką na jego piersi, zeby czuć czy oddycha. Tyle sie slyszy o czadzie. Cały czas patrzyłam na ścianę i zastanawiałam sie czy nie zobacze ognia, byłam gotowa na to że trzeba będzie uciekać. Strach potegował wszystko i każdy szmer, dziwny dźwięk stawiał na nogi. Strażacy oczywiscie zrobili pomiary i powiedzieli że czadu nie ma, że jesteśmy bezpieczni ale niestety wyobraźnia robiła swoje.
Ściana nadal ma ok 100stopni. Tak sie nagrzały cegły. Musimy wezwać kominiarza ale ja i tak wyniosę sie na kilka dni do mieszkania mojej mamy. Na samą myśl, że znów moze sie coś takiego stać robi mi sie niedobrze.