Po moim poście Ema się obudziła i jakby nigdy nic, chciała zacząć dzień. Prosiła o rajtuzki, książeczkę i w ogóle bawmy się. Chyba ze 2h zajęło zanim zrozumiała, że dzień się jednak nie zaczyna, a kończy
Potem poprosiła o mleko i dałam jej jeszcze raz, w ramach usypiania - już cwaniak wie i mówi, że Ema będzie spała i chce mlećko. Ale za to jak padła, tak dopiero o 5 rano jak wstałam przebąknęła o mleku, ale i tak zasnęła i mleko poszło razem z nią do babci. To kolejny promyczek nadziei, że coś się zmieni....
Ja też nie umiem wprowadzać restrykcyjnych książkowych zasad, ale cały czas mam w głowie seplenienie i jej zęby - jedynki i dwójki mają takie szarawe plamki i czas na dentystę (myjemy 2x dziennie). Właściwie byłyśmy już umówione, ale wtedy mała miała katar. Cokolwiek to jest, to coś na ząbkach, picie w nocy nie pomaga.
Swoją drogą tamtej nocy na pewno bym uległa, gdyby nie to, że M wcześniej przetrzymał 2h. Nie mogłam tego zepsuć. Miałam wtedy taki krytyczny moment, kiedy wyszłam od małej i poszłam do łazienki przeczekać (powiedziałam jej gdzie idę i że wrócę jak przestanie płakać). Wołała mnie "mamo, być z Emą, być z Emilcią!". Złamała mnie kiedy zaczęła wołać "nie dam lady!". Myślałam, że nie da rady beze mnie, a tymczasem Ema stała w łóżeczku z przydreptanymi stopami od półśpiochów i nie mogła ich podciągnąć dobrze do góry. Właśnie tego nie dała rady
Asko, to co dla Ciebie było przesadą - łącznie 4 butelki z tą na usypianie i poranną, u nas było niestety normą.
Kota, doceń że Q tak sam z siebie dorośleje. Dzięki temu oszczędzasz sobie (i pewnie jemu) sporo stresu i wyrzutów sumienia! Z pampkami to raczej inny temat. Tam nie będziemy "zabierać" dziecku czegoś, co lubi. Tak mi się przynajmniej wydaje....
Swoją drogą myślę, że odstawianie od piersi to jeszcze trudniejszy temat niż mój z butelką i szacunek dla mam, które musiały o to walczyć i dały radę!
Potem poprosiła o mleko i dałam jej jeszcze raz, w ramach usypiania - już cwaniak wie i mówi, że Ema będzie spała i chce mlećko. Ale za to jak padła, tak dopiero o 5 rano jak wstałam przebąknęła o mleku, ale i tak zasnęła i mleko poszło razem z nią do babci. To kolejny promyczek nadziei, że coś się zmieni....
Ja też nie umiem wprowadzać restrykcyjnych książkowych zasad, ale cały czas mam w głowie seplenienie i jej zęby - jedynki i dwójki mają takie szarawe plamki i czas na dentystę (myjemy 2x dziennie). Właściwie byłyśmy już umówione, ale wtedy mała miała katar. Cokolwiek to jest, to coś na ząbkach, picie w nocy nie pomaga.
Swoją drogą tamtej nocy na pewno bym uległa, gdyby nie to, że M wcześniej przetrzymał 2h. Nie mogłam tego zepsuć. Miałam wtedy taki krytyczny moment, kiedy wyszłam od małej i poszłam do łazienki przeczekać (powiedziałam jej gdzie idę i że wrócę jak przestanie płakać). Wołała mnie "mamo, być z Emą, być z Emilcią!". Złamała mnie kiedy zaczęła wołać "nie dam lady!". Myślałam, że nie da rady beze mnie, a tymczasem Ema stała w łóżeczku z przydreptanymi stopami od półśpiochów i nie mogła ich podciągnąć dobrze do góry. Właśnie tego nie dała rady
Asko, to co dla Ciebie było przesadą - łącznie 4 butelki z tą na usypianie i poranną, u nas było niestety normą.
Kota, doceń że Q tak sam z siebie dorośleje. Dzięki temu oszczędzasz sobie (i pewnie jemu) sporo stresu i wyrzutów sumienia! Z pampkami to raczej inny temat. Tam nie będziemy "zabierać" dziecku czegoś, co lubi. Tak mi się przynajmniej wydaje....
Swoją drogą myślę, że odstawianie od piersi to jeszcze trudniejszy temat niż mój z butelką i szacunek dla mam, które musiały o to walczyć i dały radę!