Zapomniałabym dodać, co Aluś wczoraj robił - w piłke grał
Jak zobaczył ją u chrzestnego, to dostał drgawek i ataku pisku
Podtrzymywałam go w powietrzu przy podłodze, a on zamachy robił nogami (pokracznie ale jak słodko) na piłę i kopał
nie wiedzialam, że ma tyle siły w tych serdelkach jego
i mu się po czasie zaczęło udawać! A chichrał się w nieboglosy, aż faceci rzucili robotę i zebrali się koło nas
Za bramkę służyła ciężarna ciotka
Aż się mama zmeczyła tym trzymaniem (niedługo zacznę podnosić hantle jak Pudzian
), to go podniosłam - takiego ryku dawno nie słyszałam
a raczej w ogole, bo prawie ogłuchłam i muisiałam wrócić do zabawy...oszaleję!
Nie zapomnę tej jego zaciętej miny przy próbach kopania i radochy z lecącej piłki
Dopiero wtedy zauważyłam, że na 100 % nie wróci ten maleńki Aluś...