Przy pierwszym porodzie na traku słyszałam teksty, dlaczego nie chodziłaś na szkołe rodzenia, to co ty robiłaś całą ciążę jak i tak nic lepszego nie miałaś do roboty, leżałaś i ładnie pachniałaś.?! Czego się drzesz przecież musi boleć.! Sama chciałaś więc czego wyjesz..! Szczerze te teksty mi w niczym nie pomagały, dzięki bogu była zmiana i akurat zmianę miała moja położna od pani ginekolog do której chodzę
po porodzie mały strasznie płakał w nocy, przyszła pielęgniarka naciskała na piersi i mówi przecież Ty mleka nie masz, to czego męczysz te dziecko po leko idź, poszłam na noworodki po mleko i tam usłyszałam, że mam nie iść na łatwiznę i karmić piersią, wróciłam i usłyszałam, że nawet mleka nie potrafię załatwić, przyniosła mi herbatkę i mleko rano na obchodzie kazały mi tą herbatkę wymienić, poszłam mówię, że chciałam wymienić na świeża pytają się kiedy brałam mówię, że dostałam w środku nocy, to odesłały mnie z tą herbatka, bo one nie będą mi non stop wymieniać jak ta jest dobra, a w pokoju usłyszałam czy ja jestem poważna, że chce dać do picia dziecku coś co leżało tyle godzin...
Wróciłam do domu tak przeorana psychicznie, że nie cieszyło mnie w ogóle, to że jestem w domu z dzieckiem, tylko siedziałam i płakałam.. Ale byłam młoda i głupia, teraz przy drugim porodzie obiecałam, że nie dam się tak traktować, ale drugi poród, to niebo, a ziemia, trafiłam na taką położna niczym anioł
mleczko dostałam jak tylko przyszłam na salę i z góry miałam powiedziane, że jak będę bardzo zmęczona i będę chciała troszkę pospać w nocy, to przyjść po butelkę z mlekiem i nawet się nie zastanawiać, ale akurat nie było takiej potrzeby i mały był tylko na cycusiu, do domu wróciłam pełna życia i szczęśliwa