No wiesz, ale tutaj to trochę sama sobie winna
ja w pierwszej ciąży pracowałam chyba do 35 tygodnia. I co? Usłyszałam, że poszłam na pół roku macierzyńskiego i jak ja śmiałam - a wszystko, co robiłam było zrobione.
W tej ciąży nie mam najmniejszego zamiaru pracować do końca, a wręcz rozważam każde gorsze samopoczucie jako powód do L4. I mam zamiar bezczelnie pójść na rok macierzyńskiego
pracuję prawie 15 lat, w tym 10 w tej firmie. Myślę że ogarną się beze mnie
Także kij ma dwa końce - z jednej strony test i zwolnienie, z drugiej - nikt nie docenia, że nie idziesz na to zwolnienie... Wiem, wiem, że niby ciąża to nie choroba, ale szczerze? Która z nas w pierwszym i trzecim trymestrze jest w stanie pracować na 100?