Hej wszystkim po dłuższym czasie
Przepraszam za to zniknięcie ale wpadliśmy w niemałe kłopoty ostatnio i nie mam głowy do niczego. Okazało się że mieszkanie, do którego mieliśmy się przenieść w przyszły weekend i za które wpłaciliśmy kaucję miesiąc temu stało się przedmiotem dość dobrze przygotowanego oszustwa.
Kobieta z którą mieliśmy do czynienia tak na prawdę wcześniej wynajmowała to mieszkanie i na odchodne postanowiła podszyć się (włącznie z fałszywymi dokumentami) pod właściciela i "powynajmnować" to mieszkanie biorąc od każdego kaucję, a potem rozpływając się w powietrzu kilka dni przed planowaną przeprowadzką. Kaucje oczywiście udokumentowane na piśmie ale co z tego skoro na fałszywe dane.
Nawet nie rozliczyła się z prawdziwymi właścicielami ani finansowo ani z kluczami. Co więcej takich par jak my jest co najmniej 8, w tym 6 z małym dzieckiem albo jak my z dzieckiem w drodze, nie wiadomo ile jeszcze się zgłosi. Jak się dowiedziałam to sama nie wiedziałam co mnie bardziej z nerwów boli czy brzuch czy serce i modliłam się żeby jeszcze przez to wszystko w szpitalu nie wylądować.
Teraz mamy zapewnione latanie po komisariatach i szukanie na szybko nowego mieszkania bo dotychczasowe mamy teoretycznie do 10.09, na szczęście już ugadałam, że możemy w razie w zostać o tydzień dłużej (oczywiście za wyższą opłatą :/). Ehh, po dotychczasowym szukaniu stwierdzam, że znalezienie czegoś na szybko przynajmniej przyzwoitego cenowo i wielkościowo we wrześniu w mieście akademickim i jeszcze z brzuszkiem graniczy z cudem ale się nie poddajemy.
Szczęście w nieszczęściu, że babka która nas oszukała okradła też poważnie firmę w której pracowała więc są szanse na połączenie tego w jedną większą sprawę i jakoś razem zaradzenie tym straconym pieniądzom, choć na komisariacie usłyszeliśmy, że szanse są raczej małe, niestety.
Jakby tego było mało, za niecałe 3 tygodnie bierzemy z S długo wyczekiwany ślub, zamiast cieszyć się tym nadchodzącym dniem, ciążą itp to teraz mamy zmartwienia dotyczące gdzie będziemy mieszkać, co robić z lekarzem (zmieniłam właśnie przychodnię ze względu na przeprowadzkę i w środę idę tam na wizytę, teraz nie wiem co powiedzieć bo nie wiem czy tam zostanę czy znajdziemy coś na 2 końcu miasta), no i stratą kasy, która po odliczeniu wózka i łóżeczka starczyłaby spokojnie na całą resztę wyprawki.
Przepraszam za to marudzenie ale musiałam się wygadać, a jak zaczęłam do Was pisać to jakoś tak mnie samo poniosło...
Miłego dnia wszystkim i jeśli są jakieś wizytujące dziś, to trzymam kciuki. Ja dziś byłam znów na TSH, oby nie była potrzebna kolejna zmiana leków.