Znajomi tak przyzwyczaili dziecko do bujania, ze potem młody zasypiał tylko na huśtawce. I jak chcieli go wyjąć to był ryk. w dzień spał na tej huśtawce z podłożonymi poduszkami, ale i tak zal było patrzeć jak taki zgarbiony tam siedział. Ja Martę tez przyzwyczaiłam do bujania i noszenia i potem juz było mi ciężko. Michał był traktowany trochę po macoszemu bo nie chciałam żeby Marta była zazdrosna wiec go tylko karmiłam i odkładałam do łóżeczka a bawiłam się obok z Marta na podłodze. On na szczęście nie był marudnym dzieckiem i sam zasypiał jak tylko go na brzuch się kładło. Do tej pory nie ma problemu z zasypianiem a z Marta nie raz trzeba długo leżeć,żeby zasnęła. Wiadomo, ze to tez zależy od dziecka i od tego ile ono tej bliskości potrzebuje. Nie jestem zwolenniczka położenia dziecka do łóżka, zamknięcia drzwi i niech płacze a potem ze zmęczenia zaśnie. Ale chyba specjalnie od początku nie ma co mu wprowadzać tego dodatkowego bodźca czyli kołyski. Podkreślam że to moje zdanie, żeby znowu ktoś się nie gniewał na mnie
Chciałam tez podkreślić, że Michał nie ma z tego powodu żadnych odchyleń
Jest wesołym, towarzyskim i fajnym dzieckiem