też chciałam jakoś zareagować i nie wiedziałam co kliknąć ale z racji na końcówkę posta, jak najbardziej popieram @CarlaR. Dla naszych maluszków musimy wierzyć, że wszystko co złe już minęło i teraz tylko wszystkie czekamy na szczęśliwą końcówkę rokuTu na dole powinien być status "Buuuu... ;(" Obok "Lubie to" czy "Nie lubię"
reklama
Ja mam świeżo wczoraj kupiony kartonik, mogę coś tam poratować. Zapraszam do GdańskaChyba muszę do męża zadzwonić i poprosić, żeby oprócz tabletek na gardło kupił jakieś kilo chusteczek...
M@gda
Moderatorka
- Dołączył(a)
- 19 Luty 2017
- Postów
- 8 481
Ja muszę przeczytać jeszcze raz, bo gdzieś tak od połowy słabo już ekran widziałam, więc dla mnie bardziej "Buuu..." by pasowałoteż chciałam jakoś zareagować i nie wiedziałam co kliknąć ale z racji na końcówkę posta, jak najbardziej popieram @CarlaR. Dla naszych maluszków musimy wierzyć, że wszystko co złe już minęło i teraz tylko wszystkie czekamy na szczęśliwą końcówkę roku
M@gda
Moderatorka
- Dołączył(a)
- 19 Luty 2017
- Postów
- 8 481
Ja świeży kartonik (taka 100) otworzyłam przedwczoraj, dzisiaj już powoli dno będzie widać.Ja mam świeżo wczoraj kupiony kartonik, mogę coś tam poratować. Zapraszam do Gdańska
Do Gdańska... to ja bym gluta miała po kostki
Bardzo mi przykro z powodu Waszej straty. Lenka na pewno czuwa teraz nad Tobą.[emoji7] Nasz Aniołek ma na imię Natan i też wierzę, że zerka na nas i wspiera.Dasz radę kochana. U nas w sobotę minie półtora roku jak urodziła się i umarła Lenka ale wierzę że jest z nami i pomaga, żeby tym razem się udało. ŚCISKAM Cię serdecznie,buziaki.
Słońce nie przepraszaj. Wierzę, że teraz będzie dobrze. A kiedyś i tak spotkamy się z naszymi niebiańskimi dziecmi[emoji9] [emoji11]Każda z nas, która straciła Maleństwo czy to na początku ciąży czy już na samym końcu cierpiała tak samo. Tak uważam. Ja straciłam pierwsza ciążę w 12 tyg no a Lenke w 40 i to są moje dzieci, każde kocham tak samo. Oddalabym wiele żeby mieć je obok ale na to narazie nie ma szans. Cieszę się jednak że dostałam kolejną szansę, liczę na to że Synek urodzi się cały i zdrowy...i żywy. O to modlę się każdego dnia. Po stracie życie nigdy nie jest już takie samo ale jak mówi mój tata "człowiek jest tak czołg. Potrafi znieść niewyobrażalnie wiele". Wierze, że Bóg zsyla nam tyle cierplienia i trudu ile jesteśmy w stanie unieść. Wiem to z autopsji. Nigdy bym nie pomyślała że dam sobie radę ze śmiercią dzieci, a jednak jakoś żyje bo nadal mam dla kogo. Nie jestem taka sama jak wczesniej i nie będę nigdy, te syruacje zabraly mi takie typowe ludzkie poczucie "nieśmiertelności",że taka tragedia mnie nie dotknie... niestety stało się inaczej. Na szczęście w chwili totalnego zwątpienia i załamania wydarzyło się tyle cudnych rzeczy dla których znów chce mi się wstawać z łóżka I np dla mnie najważniejsze że uporalam się z tym codziennym umieraniem, chodzi mi o to, że odpoczywalam tylko spiąc, a gdy tylko przebudzala się moja świadomość, niekoniecznie jeszcze ciało, to córeczka umierala od nowa. Każdego dnia od nowa i ddługo trwało zanim to minęło. Mam nadzieję, że to co złe już daleko za mną. Przepraszam, za moje wywody. Wybaczcie :*
reniuszek
Love in the knick of time
- Dołączył(a)
- 21 Październik 2011
- Postów
- 3 009
Hej dziewczyny....
Miałam dzisiaj tak zalatany dzień dopiero co wróciłam. Bardzo dużo się rozpisalyscie ja nie wyrabiam. Myślę zejeszcze dzisiaj nadrobie.
Od rana byłam w laboratorium później przelamalam się i pojechałam do sklepu z ciuchami. Kupiłam sobie 3 sukienki.
No i wizyta....czerwone krwinki mi poleciały w dół więc dostałam żelazo do lykania. Pozostałe wyniki wzorowo.
Doktor sprawdzał Jaska Ale ten spał zwinięty w kłębek zasloniety rękoma i nogami . Serducho piękne. Za 2 tyg polowkowe więc na pewno biorę ze sobą maksia i mam nadzieje, że że końcu coś więcej sie dowiem No i od kolejnej wizyty będzie sprawdzana szyjka.
Tymczasem uciekam do nadrabiania zaległości :*
Miałam dzisiaj tak zalatany dzień dopiero co wróciłam. Bardzo dużo się rozpisalyscie ja nie wyrabiam. Myślę zejeszcze dzisiaj nadrobie.
Od rana byłam w laboratorium później przelamalam się i pojechałam do sklepu z ciuchami. Kupiłam sobie 3 sukienki.
No i wizyta....czerwone krwinki mi poleciały w dół więc dostałam żelazo do lykania. Pozostałe wyniki wzorowo.
Doktor sprawdzał Jaska Ale ten spał zwinięty w kłębek zasloniety rękoma i nogami . Serducho piękne. Za 2 tyg polowkowe więc na pewno biorę ze sobą maksia i mam nadzieje, że że końcu coś więcej sie dowiem No i od kolejnej wizyty będzie sprawdzana szyjka.
Tymczasem uciekam do nadrabiania zaległości :*
Kochana, ja doskonale Cię rozumiem. Kłębią się od tygodnia koło mnie te same myśli. Bardzo mocno Cię przytulam i dodaję sił Tobie i każdej którą ta tragedia dotknęła. Teraz już nam idzie z górki. Dzieci piękne, zdrowe. Poród też nam przejdzie gładko. Wierzę w to :*Każda z nas, która straciła Maleństwo czy to na początku ciąży czy już na samym końcu cierpiała tak samo. Tak uważam. Ja straciłam pierwsza ciążę w 12 tyg no a Lenke w 40 i to są moje dzieci, każde kocham tak samo. Oddalabym wiele żeby mieć je obok ale na to narazie nie ma szans. Cieszę się jednak że dostałam kolejną szansę, liczę na to że Synek urodzi się cały i zdrowy...i żywy. O to modlę się każdego dnia. Po stracie życie nigdy nie jest już takie samo ale jak mówi mój tata "człowiek jest tak czołg. Potrafi znieść niewyobrażalnie wiele". Wierze, że Bóg zsyla nam tyle cierplienia i trudu ile jesteśmy w stanie unieść. Wiem to z autopsji. Nigdy bym nie pomyślała że dam sobie radę ze śmiercią dzieci, a jednak jakoś żyje bo nadal mam dla kogo. Nie jestem taka sama jak wczesniej i nie będę nigdy, te syruacje zabraly mi takie typowe ludzkie poczucie "nieśmiertelności",że taka tragedia mnie nie dotknie... niestety stało się inaczej. Na szczęście w chwili totalnego zwątpienia i załamania wydarzyło się tyle cudnych rzeczy dla których znów chce mi się wstawać z łóżka I np dla mnie najważniejsze że uporalam się z tym codziennym umieraniem, chodzi mi o to, że odpoczywalam tylko spiąc, a gdy tylko przebudzala się moja świadomość, niekoniecznie jeszcze ciało, to córeczka umierala od nowa. Każdego dnia od nowa i ddługo trwało zanim to minęło. Mam nadzieję, że to co złe już daleko za mną. Przepraszam, za moje wywody. Wybaczcie :*
U mnie stary termin za 6 dni... Ale nie chcę o tym myśleć bo rozklejam się na zawołanie.
Damy radę
reklama
Hej dziewczyny....
Miałam dzisiaj tak zalatany dzień dopiero co wróciłam. Bardzo dużo się rozpisalyscie ja nie wyrabiam. Myślę zejeszcze dzisiaj nadrobie.
Od rana byłam w laboratorium później przelamalam się i pojechałam do sklepu z ciuchami. Kupiłam sobie 3 sukienki.
No i wizyta....czerwone krwinki mi poleciały w dół więc dostałam żelazo do lykania. Pozostałe wyniki wzorowo.
Doktor sprawdzał Jaska Ale ten spał zwinięty w kłębek zasloniety rękoma i nogami . Serducho piękne. Za 2 tyg polowkowe więc na pewno biorę ze sobą maksia i mam nadzieje, że że końcu coś więcej sie dowiem No i od kolejnej wizyty będzie sprawdzana szyjka.
Tymczasem uciekam do nadrabiania zaległości :*
Och, to musiał być słodki widok. Taka śpiąca kruszynka <3 Pochwal się tymi kieckami
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 15 tys
- Wyświetleń
- 797 tys
- Odpowiedzi
- 3
- Wyświetleń
- 1 tys
Podziel się: