reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Grudniowe mamy 2017

Ja wyje przy "był sobie król" i przy "z popielnika na Wojtusia" :)

U mnie 10 sierpnia będzie termin porodu mojego Okruszka, któremu się nie udało. Ehh..
Każda z nas, która straciła Maleństwo czy to na początku ciąży czy już na samym końcu cierpiała tak samo. Tak uważam. Ja straciłam pierwsza ciążę w 12 tyg no a Lenke w 40 i to są moje dzieci, każde kocham tak samo. Oddalabym wiele żeby mieć je obok ale na to narazie nie ma szans. Cieszę się jednak że dostałam kolejną szansę, liczę na to że Synek urodzi się cały i zdrowy...i żywy. O to modlę się każdego dnia. Po stracie życie nigdy nie jest już takie samo ale jak mówi mój tata "człowiek jest tak czołg. Potrafi znieść niewyobrażalnie wiele". Wierze, że Bóg zsyla nam tyle cierplienia i trudu ile jesteśmy w stanie unieść. Wiem to z autopsji. Nigdy bym nie pomyślała że dam sobie radę ze śmiercią dzieci, a jednak jakoś żyje bo nadal mam dla kogo. Nie jestem taka sama jak wczesniej i nie będę nigdy, te syruacje zabraly mi takie typowe ludzkie poczucie "nieśmiertelności",że taka tragedia mnie nie dotknie... niestety stało się inaczej. Na szczęście w chwili totalnego zwątpienia i załamania wydarzyło się tyle cudnych rzeczy dla których znów chce mi się wstawać z łóżka:) I np dla mnie najważniejsze że uporalam się z tym codziennym umieraniem, chodzi mi o to, że odpoczywalam tylko spiąc, a gdy tylko przebudzala się moja świadomość, niekoniecznie jeszcze ciało, to córeczka umierala od nowa. Każdego dnia od nowa i ddługo trwało zanim to minęło. Mam nadzieję, że to co złe już daleko za mną. Przepraszam, za moje wywody. Wybaczcie :*
 
reklama
Każda z nas, która straciła Maleństwo czy to na początku ciąży czy już na samym końcu cierpiała tak samo. Tak uważam. Ja straciłam pierwsza ciążę w 12 tyg no a Lenke w 40 i to są moje dzieci, każde kocham tak samo. Oddalabym wiele żeby mieć je obok ale na to narazie nie ma szans. Cieszę się jednak że dostałam kolejną szansę, liczę na to że Synek urodzi się cały i zdrowy...i żywy. O to modlę się każdego dnia. Po stracie życie nigdy nie jest już takie samo ale jak mówi mój tata "człowiek jest tak czołg. Potrafi znieść niewyobrażalnie wiele". Wierze, że Bóg zsyla nam tyle cierplienia i trudu ile jesteśmy w stanie unieść. Wiem to z autopsji. Nigdy bym nie pomyślała że dam sobie radę ze śmiercią dzieci, a jednak jakoś żyje bo nadal mam dla kogo. Nie jestem taka sama jak wczesniej i nie będę nigdy, te syruacje zabraly mi takie typowe ludzkie poczucie "nieśmiertelności",że taka tragedia mnie nie dotknie... niestety stało się inaczej. Na szczęście w chwili totalnego zwątpienia i załamania wydarzyło się tyle cudnych rzeczy dla których znów chce mi się wstawać z łóżka:) I np dla mnie najważniejsze że uporalam się z tym codziennym umieraniem, chodzi mi o to, że odpoczywalam tylko spiąc, a gdy tylko przebudzala się moja świadomość, niekoniecznie jeszcze ciało, to córeczka umierala od nowa. Każdego dnia od nowa i ddługo trwało zanim to minęło. Mam nadzieję, że to co złe już daleko za mną. Przepraszam, za moje wywody. Wybaczcie :*
No i znowu teraz ryczę... Chyba taki dzień dzisiaj mam...
 
Przykro mi że macie takie cieżkie chwile za sobą oby nigdy wam już sie coś takiego nie przytrafiło i jednocześnie gratuluje siły, że sie podniosłyście i dalej walczycie o swoje szczeście.
 
Aj tym razem to moja wina więc przepraszam :*
Za co przepraszasz?? że mi się oczy pocą (razem z całą resztą w tej chorobie). Ja w ogóle łatwo się wzruszam. O filmy to już moja specjalność, żeby popłakać.

A ty takie ładne, ale smutne rzeczy napisałaś, no... , że buuuu
 
@CarlaR Popieram @M@gda z tym, że ładnie to napisałaś. Podziwiam osoby potrafiące uzewnętrzniać takie myśli, ja niestety nie potrafię mimo że temat jest mi też bliski. Nawet teraz odpisując na prawdę długo siedziałam z chęcią czegoś napisania ale nie mam takiej siły. Jedynymi osobami, które wiedzą o mojej sytuacji na tą chwilę są S i paru lekarzy, położnych.
No i dołączam do melancholiczek w ten sposób ale dziękuję za te słowa. :)
 
@CarlaR Popieram @M@gda z tym, że ładnie to napisałaś. Podziwiam osoby potrafiące uzewnętrzniać takie myśli, ja niestety nie potrafię mimo że temat jest mi też bliski. Nawet teraz odpisując na prawdę długo siedziałam z chęcią czegoś napisania ale nie mam takiej siły. Jedynymi osobami, które wiedzą o mojej sytuacji na tą chwilę są S i paru lekarzy, położnych.
No i dołączam do melancholiczek w ten sposób ale dziękuję za te słowa. :)
Wiem, ze takich "osieroconych rodziców" jest niestety mnóstwo ale nie kazdy o tym mówi. Ja po śmierci Lenki spotkałam wiele kobiet które straciły dzieci i to nie na poczatku ciąży ale tj ja już na.samym końcu. Mój mąż się wkurzal, że słucham Ich opowieści cierpliwie, bał się że to na mnie źle wpłynie, ale ja tego chciałam i chcę. Nawet myślałam w pewnym momencie żeby.założyć jakieś stowarzyszenie czy coś w tym stylu.dla takich rodziców jak ja. Żeby można było porozmawiać, poplakac, pośmiać się, jeśli dziecko było już w brzuszku dłużej to powspominać... ale zaszlam w ciążę i narazie się z tym wstrzymalam. Ja lubie mówić o Lence. Pamietam jak lubila żeby ja drapac, wypinala ciałko jak tylko przestawalam, zawsze po moim posiłku miała czkawkę...mam wiele cudownych wspomnień z Nia zwiazanych. Byłaby śliczną, mądra dziewczynką, niestety zabrakło Jej trochę szczęścia tj pierwszemu Malenstwu i tak jak Waszym Dzieciaczkom. Ale teraz musimy się skupić na naszych Maluszkach w brzuchu i wierzyć, że będzie tylko dobrze, tak? TAAAAK <3
 
Wiem, ze takich "osieroconych rodziców" jest niestety mnóstwo ale nie kazdy o tym mówi. Ja po śmierci Lenki spotkałam wiele kobiet które straciły dzieci i to nie na poczatku ciąży ale tj ja już na.samym końcu. Mój mąż się wkurzal, że słucham Ich opowieści cierpliwie, bał się że to na mnie źle wpłynie, ale ja tego chciałam i chcę. Nawet myślałam w pewnym momencie żeby.założyć jakieś stowarzyszenie czy coś w tym stylu.dla takich rodziców jak ja. Żeby można było porozmawiać, poplakac, pośmiać się, jeśli dziecko było już w brzuszku dłużej to powspominać... ale zaszlam w ciążę i narazie się z tym wstrzymalam. Ja lubie mówić o Lence. Pamietam jak lubila żeby ja drapac, wypinala ciałko jak tylko przestawalam, zawsze po moim posiłku miała czkawkę...mam wiele cudownych wspomnień z Nia zwiazanych. Byłaby śliczną, mądra dziewczynką, niestety zabrakło Jej trochę szczęścia tj pierwszemu Malenstwu i tak jak Waszym Dzieciaczkom. Ale teraz musimy się skupić na naszych Maluszkach w brzuchu i wierzyć, że będzie tylko dobrze, tak? TAAAAK <3
Tu na dole powinien być status "Buuuu... ;(" Obok "Lubie to" czy "Nie lubię"
 
reklama
Do góry