reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Grudniowe mamy 2016

U mnie to najqieksze znaczenie ma moj wiek. Jak mialam 26 lat to sie nie przejmowalam I zawsze to inne podejscie. We wszystkim. Jak syn uczyl sue chodzic to ile razy upadki zaliczyl I na wiele mu pozwalalam. Ledwo chodzi a ja mu na wspinaczki pozwalam I wlazil po drabinkach. A teraz juz mam strach we wsxystkim I musze pracowac zeby sie tym strachom nie dac. Przez pierwsza ciaze nawet raz sie nie martwilam ze moze byc cos nie tak.
Ja nie mam porównanie jak to jest być matką w wieku 20-kilku lat, ale wydaje mi się, że byłabym podobna jak teraz. Bo jak wtedy opiekowałam się jakimiś dziećmi choć przez chwilę, to miałam podobne tendencje jak teraz. Ja bardzo muszę ze sobą walczyć, żeby nie być nadopiekuńcza a i tak jestem. Taki już charakter i tyle. Wiem, że nadopiekuńczością można skrzywdzić dziecko podobnie jak kompletną beztroską. Trzeba znaleźć coś pomiędzy. Mój D nie jest tak nadopiekuńczy jak ja, ale i tak uważam, że jak na faceta to bardzo pilnuje małego. Zwłaszcza jak Bazyli był malutki całkiem i było coś nie tak, to od razu chciał z nim do szpitala jechać. Być może właśnie to uratowało życie Bazylka. Kiedy miał 12 dni zaczął bardzo płakać i miał stan podgorączkowy 37,5 i to był mój D, który rzucił "Jedziemy do szpitala". Pomimo, że nas odesłali do domu, to następnego dnia razem ze mną nie odpuścił i pojechaliśmy ponownie. Dziecko było już odwodnione i miało ropomocz. Okazało się, że ma już poważne zapalenie układu moczowego. A ktoś inny mógłby sobie pomyśleć, e, nic takiego, to tylko stan podgorączkowy. Podobnie było, kiedy Bazyli spadł mojemu D z łóżka. Ja miałam wychodne z koleżankami, a mój D w tym czasie popędził z dzieckiem do szpitala, żeby się upewnić, czy wszystko jest ok. Mało zawału nie dostałam, kiedy po powrocie do domu D mnie przywitał słowami "Wyobraź sobie, że załatwiłem małemu wizytę u neurochirurga". Okazało, że podczas standardowego usg jak podczas takich wypadków odkryli jakąś asymetrię w mózgu i stwierdzili, że trzeba to sprawdzić i dali skierowanie do neurochirurga. Na szczęście okazało się, że wszystko jest dobrze i po prostu taka uroda mojego synka.

Też kwestie bliskościowe uważam za trafione. Zgadzam się, a nawet sama instynktownie tak postępuję.
To samo z szacunkiem dla dziecka, a także jego wyborów.
Ale wiele innych rzeczy budzi mój sprzeciw.
A ostatnio przeczytałam w "Wychowaniu bez nagród i kar", że pochwały są równoznaczne z tym, że się dziecko kocha tylko wtedy, gdy podoba nam się jego zachowanie.. Zszokował mnie ten pogląd. Uważam że to nadinterpretacja, a cała książka jest nieco tendencyjna. Po przeczytaniu jej opuściłam grupę rb na fb.
Dobrze ze nie była to pierwsza moja książka o rb, bo na pewno innych bym już nie czytała..
Też słyszałam o tym podejściu bez kar i nagród. Mnie się to nawet podoba, ale jakoś chyba nie mam tyle zaparcia, żeby to stosować, bo to jednak wymaga dużo więcej wysiłku. Ja stosuję kary i nagrody i raczej nie umiem sobie wyobrazić jak miałabym ich uniknąć.
 
reklama
Co do pozwalania to mnie właśnie zgubił się syn. Zszedł mi z oczu i skręcił w inną alejke. Dobrze że go ktoś przyprowadził. I to wszystko na jednym osiedlu na szczęście bez ulic bez aut.
Pierwszy raz i ostatni miał 50m swobody na spacerze
Jezu, ostatnio myślałam, że zawału dostanę. W tej samej klatce co ja mieszkają dwaj chłopcy, jeden ma 7 lat, a drugi jest rocznik Bazylka, ale ma już skończone 3 lata, bo jest z początku roku. I ostatnio idę sobie przez osiedle a młodszy zasuwa na rowerku biegowym. W pobliżu nigdzie nie widać jego matki. A ten jeździ nie tylko na alejkach w środku osiedla, ale i między blokami, gdzie są uliczki i jeżdżą samochody. Pod moim blokiem stoi starszy i bawi się z jakimiś dziećmi. W tym samym czasie szła tamtędy również sąsiadka, która przyjaźni się z mamą chłopców. No i ona się pyta starszego gdzie jest mama, a ten jej na to, że umówili się z mamą pod blokiem i ona zaraz zejdzie. No kurde, ja rozumiem swobodę, ale żeby 3 latka puszczać samego na biegówce, w miejscu, gdzie jeżdżą samochody? Przecież ten 7 latek to żadna opieka. I to nie jest jakiś patologiczny dom czy coś. Moim zdaniem, to już absolutna przesada.
 
No kompletny brak wyobraźni. Jak to porównuję z tym, że jak ja idę z Bazylim po chodniku obok tych uliczek, to zawsze trzymam go za rękę, żeby nie wyskoczył znienacka jak go coś zainteresuje. To są całkiem dwa różne światy i podejścia.
 
Dziewczyny ktora jest chętna zrobic listę grudniowych mam? Ja niestety nie ogarne bo tylko na aplikacji siedzę w tel i niewygodnie sie tu cos takiego tworzy :)

Napisane na LG-D855 w aplikacji Forum BabyBoom
 
Ja niestety jestem w podobnej sytuacji, a w trakcie weekendów nierzadko jestem pozbawiona internetu, albo najzwyczajniej w świecie nie mam nawet kiedy do Was zajrzeć...
Dziewczyny ktora jest chętna zrobic listę grudniowych mam? Ja niestety nie ogarne bo tylko na aplikacji siedzę w tel i niewygodnie sie tu cos takiego tworzy :)

Napisane na LG-D855 w aplikacji Forum BabyBoom
 
no doczytalam i dzis gadalam z tesciowa o mojej bratanicy, bo jest troche terrorystka i sama nie polezy, spi z bratowa a moj brat w drugim pokoju, mloda tylko na cycku wisi...i tlumacze tesciowej, ze ma kolki, ze placze, ze nic nie pomaga i sie boje tego, ze u mnie bedzie tak samo (mam prawo sie bac no nie?) a ta i ten madro-glupi facet szwagierki mowia, no nie mow, ze noworodek jest absorbujacy!!! we mnie sie zagotowalo, mowie no Dareczek nie chcesz dziecka bo sam mowiles nieraz, ze dzieci to zaberacze czasu i wolisz miec corke Edzi odchowana (mojej szwagierki) a mnie bedziesz pouczac, ze jak to, ze dziecko ma tylko lezec a ja bede miec czas gotowac trzydaniowy obiad, prac i jeszcze sie relaksowac, bo przeciez dziecko nie zabiera czasu!!! czy Wy tez macie takich ludzi w otoczeniu? no bo mnie szlag trafil!!!!
 
Jezu, ostatnio myślałam, że zawału dostanę. W tej samej klatce co ja mieszkają dwaj chłopcy, jeden ma 7 lat, a drugi jest rocznik Bazylka, ale ma już skończone 3 lata, bo jest z początku roku. I ostatnio idę sobie przez osiedle a młodszy zasuwa na rowerku biegowym. W pobliżu nigdzie nie widać jego matki. A ten jeździ nie tylko na alejkach w środku osiedla, ale i między blokami, gdzie są uliczki i jeżdżą samochody. Pod moim blokiem stoi starszy i bawi się z jakimiś dziećmi. W tym samym czasie szła tamtędy również sąsiadka, która przyjaźni się z mamą chłopców. No i ona się pyta starszego gdzie jest mama, a ten jej na to, że umówili się z mamą pod blokiem i ona zaraz zejdzie. No kurde, ja rozumiem swobodę, ale żeby 3 latka puszczać samego na biegówce, w miejscu, gdzie jeżdżą samochody? Przecież ten 7 latek to żadna opieka. I to nie jest jakiś patologiczny dom czy coś. Moim zdaniem, to już absolutna przesada.
ha!!! u nas tu na osiedlu dzieci sa puszczone samopas, jade z pracy, przyhamowalam, bo chcialam na parking wjechac i Boze dzieki, ze stanelam, bo mi gowniarz wyjechal rowerem z chodnika wprost po auto!!! bylam bliska zawalu, zaczelam sie wydzierac przez okno, gdzie masz matke i ojca?!!! pod Bogiem zaczynam coraz powazniej myslec nad kamerka w aucie, bo jak cos sie stanie, to bede wojny toczyc czyja byla wina jak mi nastepny narwaniec wyleci...gdzie sa rodzice ja sie pytam?!!!!!
 
reklama
Dziewczyny ktora jest chętna zrobic listę grudniowych mam? Ja niestety nie ogarne bo tylko na aplikacji siedzę w tel i niewygodnie sie tu cos takiego tworzy :)

Napisane na LG-D855 w aplikacji Forum BabyBoom
Ja na razie się nie piszę. Mogę zrobić po wtorkowej wizycie, jak będę wiedziała, że jest ok.
Wy w takim razie napiszcie do administracji z prośbą o wątek zamknięty, bo myślę, że na to też już nadszedł czas.

no doczytalam i dzis gadalam z tesciowa o mojej bratanicy, bo jest troche terrorystka i sama nie polezy, spi z bratowa a moj brat w drugim pokoju, mloda tylko na cycku wisi...i tlumacze tesciowej, ze ma kolki, ze placze, ze nic nie pomaga i sie boje tego, ze u mnie bedzie tak samo (mam prawo sie bac no nie?) a ta i ten madro-glupi facet szwagierki mowia, no nie mow, ze noworodek jest absorbujacy!!! we mnie sie zagotowalo, mowie no Dareczek nie chcesz dziecka bo sam mowiles nieraz, ze dzieci to zaberacze czasu i wolisz miec corke Edzi odchowana (mojej szwagierki) a mnie bedziesz pouczac, ze jak to, ze dziecko ma tylko lezec a ja bede miec czas gotowac trzydaniowy obiad, prac i jeszcze sie relaksowac, bo przeciez dziecko nie zabiera czasu!!! czy Wy tez macie takich ludzi w otoczeniu? no bo mnie szlag trafil!!!!
A znam takich co twierdzą, że małe dziecko nie jest absorbujące. najczęściej wypowiadają się tacy co albo kompletnie nie mają doświadczenia w temacie, albo stosowali surowy wychów i nie przejmowali się płaczem dziecka, albo im się aniołki trafiły. Bazyli pod tym względem był bardzo wymagający i musiał być ciągle na rękach.
Co do kolek, to może być kwestia diety Twojej bratowej. Może małą coś uczula. Bazyli też miał takie kolki, że już nie wiedziałam co mam robić. Nie pomagało nic, żadne masaże, czy superdrogie krople. Pediatra kazała mi odstawić gluten (odstawiałam ze swojej diety po kolei wszystkie produkty, bo Bazyli miał bardzo nieładne uczulenie na twarzy, rany sączące się ropą. Okazało się, że po odstawieniu rany na twarzy nie zniknęły, ale kolki jak ręką odjął. Może niech bratowa spróbuje ze swojej diety wykluczyć gluten.
 
Do góry