Może taki z Ciebie egzemplarz. U mnie mdłości też dość słabe. W sumie to nawet blisko rzyganka nie byłam, tylko mnie naciąga. Piersi prawie nie bolą.
Ja miałam błyskawiczny, fantastyczny poród. Mam nadzieję, że kolejny będzie taki sam. Może nawet krótszy będzie, bo to już drugi raz. U mnie od 1 skurczu do urodzenia młodego minęło 5,5 godziny z czego ze 2,5 spędziłam w szpitalu. Udało mi się nawet urodzić bez znieczulenia. Wzięłam tylko gaz rozweselający. Tym razem chciałabym spróbować nawet bez gazu. Jasne, że poród bardzo boli, ale mnie mały całkowicie ten ból zrekompensował. No ale ja jestem z kategorii szczęściar. Moja siostra mi strasznie zazdrościła porodu, bo ona się ze skurczami w sumie 3 dni męczyła. Ale ja myślę, że to w dużej mierze kwestia psychiki. Ja jeszcze kilka tygodni przed porodem, na spotkaniu z moją położną powiedziałam jej, że zamierzam urodzić w ciągu 5-6 godzin i tak się stało.
Po prostu wiedziałam, że wszystko będzie dobrze i że szybko się uwinę. Za to moja siostra zawsze bała się bólu i myślę, że to jej dodatkowo wydłużyło poród.
Ja myślę, że tu geny nie do końca. Moja mama przenosiła mnie 2 tygodnie, a ja urodziłam synka dzień po terminie. Teraz zamierzam urodzić przed terminem z tydzień, żeby się nie denerwować ewentualnym wywoływaniem, czy cesarką, których się boję jak ognia.
Dasz radę. Boli jak cholera, ale w ostateczności zawsze można poprosić o znieczulenie.
Myślę, że to zależy od ciąży. Kuzynka miała cukrzycę z młodszym synkiem, pomimo, że nikt z rodziny wcześniej nie miał i ona ze starszym też nie miała.
A ja jestem załamana. Z wyprawki może i nie mamy dużo do kupowania, ale niestety czeka nas zakup pralki, bo nasza już totalnie siadła. No kurcze. Naprawialiśmy ją tyle razy, że to już naprawdę nie ma sensu. Ehhh