Tak to to. Mnie pomogły 2 razy masaż i taśmy.
Rozumiem Twoje obawy, ale nie możesz się na nich skupiać. Jestem przekonana, że wszystko będzie u Ciebie dobrze i Ty też musisz w to wierzyć.
Ja mam jutro wizytę i też po niej mogę już rodzić. Mój D mnie wczoraj zmolestował, bo już biedny wytrzymać nie może. Od ostatniej wizyty nic nie było, bo się przestraszyłam tego rozwarcia. A tu D mi wczoraj mówi, że on się boi zanim to przed porodem zrobimy, to ja urodzę i znowu będzie musiał czekać przez cały połóg. No to się nad nim zlitowałam, tylko mu mówię, że ma nie kończyć w środku, bo jeszcze nie chcę jego prostaglandyn.
Współczuję
Jezu, ja się nieraz tak nagimnastykuję przy tym masażu, że masakra, a i tak mam wrażenie, że nie robię go do końca tak jak powinnam, bo nie daję rady. Położna radziła, żeby go robić na stojąco z jedną nogą opartą o wannę lub coś innego, ale po jednym razie jak tak zrobiłam, to mi kręgosłup totalnie wysiadł. Jak próbowałam to robić leżąc na plecach, to zwyczajnie nie sięgam. Ale znalazłam jedną metodę przy której nie jest najgorzej. Zdecydowanie najlepiej mi idzie jak leżę na boku. No ale i tak nienawidzę robić masażu krocza i muszę się strasznie moblilizować, żeby się codziennie do niego zmusić.
Ty się ciesz, że nie masz dolegliwości. Ja w pierwszej ciąży nie miałam praktycznie żadnych i teraz też bym bardzo tak chciała. Więc ciesz się póki możesz, bo w następnej ciąży może już nie być tak wesoło.