Tez nabralam motywacji po Kindzi wpisie[emoji14]Kurde chodze wokol tej torby... Jak bylam w 28tyg to sie nie moglam doczekac, a teraz zbieram sie i zebrac nie moge, ale juz nie ma co zwlekac. Koncze tego posta i maszeruje sie pakowac[emoji14]
Ja wczoraj mialam kulminacje swoich dziwnych jazd. Wieczorem Luby mnie pociagnal za jezyk i dzieki mu za to, bo wkoncu wywalilam z siebie wszystko, przegadalismy moje fazy i naprawde czuje sie jakbym z siebie jakis bagaz zrzucila. Smieszne jest to, ze sama na siebie narzucilam taka presje i finalnie zagonilam sie w kozi rog. Chcialam byc do konca sprawna, do konca pracowac, bez zadnego grymasa super woman. Bez pomocy nikogo poradzic sobie ze wszystkim a przy tym jeszcze tryskac energia i miec ochote na wszystko. Na codzien taka nie jestem, owszem lubie miec wszystko w miare pod kontrola, ale bez przesady. Natomiast w ciazy mi sie to nasililo do tego stopnia, ze nie moglam tego psychicznie uradzic bo zawodzilam sama siebie. Ciesze sie bardzo, ze M rozumie mnie w 110% i rozmawialo mi sie z nim wczoraj mega dobrze, jakby tez byl w ciazy

Po wszystkim zasnelam w minute bo stres i presja odpuscily... Uff.. Mam nadzieje, ze najgorsze mamy juz za soba i teraz bedzie lepiej przynajmniej pod wzgledem psychicznym.