Agucha no ale co wpisała w karcie w tej tabelce z wizytami? No i jaki przewidywany termin porodu wpisała w karcie? Bo ja bym to traktowała jak „obowiązujące”. Usg może wyjść różnie, a w szpitalu i wszędzie jako obowiązujący traktują termin z karty ciąży.
Ja wczoraj czułam się fatalnie, mdłości i słabość. Dziś praktycznie żadnych mdłości i dużo więcej energii.
Skadi normalnie śmiech na sali. A co była, czy teść mają do pozwalania przepraszam? Też myślę, że wszystko wróci do normy. Mały poukłada sobie wszystko w głowie. Jak zobaczy, że pomimo pojawienia się dziecka nic się nie zmieniło i tata traktuje go tak samo, to przestanie czuć się zagrożony.
bonusowa ja myślę, że trzeba pilnować, żeby lekarze nie chcieli wywoływać za wcześnie i bardziej niż terminem kierowali się np. stopniem zwapnienia łożyska. Ja w ciąży z synkiem miałam taką sytuację, że pod koniec ciąży na ktg małemu wyszła tachykardia, więc przez ostatnie dni praktycznie codziennie byłam w szpitalu na kontroli. No i trafiłam na jednego lekarza, który nic, tylko chciał mi poród wywoływać już w przewidywanym dniu porodu. Podsłuchała to jedna położna i jak nikogo nie było w pobliżu, to mówi do mnie, że ten lekarz to bardzo lubi wywoływać i żebym sobie nie dała, bo on bardzo często wywołuje bez potrzeby. To było jakoś chyba w sobotę jak ten lekarz stwierdził, że prawdopodobnie będzie wywoływał w poniedziałek (termin miałam na niedzielę). Byłam przerażona, bo nie chciałam oksytocyny. W niedzielę wieczorem przyjechałam jeszcze raz do szpitala do mojej położnej. Niestety rozwarcie było ledwie na jeden palec i kompletnie żadnych skurczy. Ale mój organizm sobie nie dał i tak zaczęłam rodzić jakoś po 4 rano z niedzieli na poniedziałek. Miałam się zgłosić na wizytę do tego lekarza od wywoływania w poniedziałek o 8-9 rano, ale już się nie pojawiłam, bo o już 9.50 urodziłam i to całkowicie naturalnie, bez żadnego wywoływania.