Ach, ale dziwna historie mam z umawianiem sie do lekarzy. Zapisalam sie przez internet na monitoring cyklu. Oddzwaniaja do mnie z kliniki, ze monitoring jest tylko dla obecnych pacjentek kliniki, a ja umowilam sie na pierwsza wizyte. Mowie ok, pytam no ale lekarka zrobi mi usg? Tak, ale bedzie to usg ginekologiczne, a nie monitoring... Mowie dobra, zajrzy mi do srodka, powie czy widzi pecherzyk, o to mi tylko chodzi. Dzisiaj znowu dostaje telefon z kliniki z tym samym problemem: to nie moze byc wizyta monitorujaca, tylko konsultacja ginekologiczna. Ręce mi opadły, ale zapytalam jeszcze o cene tej konsultacji z usg. Uslyszalam 380 zl... Oczy mi wyszly z orbit. Mowie do recepcjonistki, ze to za duzo I wiem, ze w innych klinikach to tyle nie kosztuje. Zaproponowala, ze zapisze mnie do innej doktor na monitoring. Ale chwileczke, przeciez nie wykonujecie monitoringu na pierwszej wizycie?... Nie, nie, to tylko ta jedna doktor nie wykonuje na pierwszej wizycie... Wizyta ma koniec koncow kosztować 100zl, ale strach sie sie bedzie na niej odezwac, bo mnie jeszcze skasuja jak za konsultacje [emoji850]