Możemy mieć w głowie idealny model naszego dziecka, a i tak raczej niewiele nam z tego się sprawdzi...Im mniej planów na własne dziecko tym lepiej - wtedy bardziej jesteśmy otwarci na to jakie ono naprawdę jest i można je kształtować w zgodzie z tym, jak samo zupełnie odrębnie się rozwija. A za to z pewnością malec nam się odwdzięczy.
I rację ma Gabinia pisząc, że nie wszystko zleży od rodziców, czasami dziecko ma taki a nie inny charakter i okazuje się, ze można go modyfikować, ale tylko do pewnego stopnia. Ważne, żeby akceptować je takim jakim jest, bo będzie kimś odrębnym i jednak innym od nas...Dziecko pomimo swej przynależności do rodziców, nigdy nie jest ich własnością, jest bardziej kimś danym nam pod opiekę.
I warto pamiętać, że choćbyśmy nie wiem jak się starały, nie uda nam się uniknąć błędów wychowawczych, bo nie jesteśmy chodzącymi robotami. Ważne, żeby umieć się do nich przyznawać i je naprawiać.
A co do buntów, złości i nerwów dziecięcych - bez tego malec się nie jest w stanie prawidłowo rozwinąć psychicznie, społecznie i emocjonalnie - więc trzeba to przyjąć jako coś normalnego i pomóc dziecku odkrywać, gdzie są granice właściwego zachowania. Proste to nie będzie, bo wszystko w teorii jest tylko proste, ale od czego mamy mądre książki, mądre osoby wokół nas z większym doświadczeniem, mądre programy w Tv....nasze mamy tego nie miały (no może poza doświadczonymi ciotkami), my na szczęście możemy z tego wszystkiego korzystać