reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Gotowa mama

joannasza

Początkująca w BB
Dołączył(a)
29 Listopad 2010
Postów
18
Miasto
Florencja
drogie mamy, jak poznać, że jest się gotową na macierzyństwo? nie chodzi mi o takie uczucia jak radość, bo tego jest we mnie pełno.
Chodzi o to czy się podoła, czy się dorosło, czy sprostam tej roli.
Czy są jakieś znaki szczególne po których można poznać, że kobieta jest już gotowa aby być (nie zostać, bo to jest łatwe) matka?
 
reklama
no ja mam 24 lata i mimo ze chcialam i swiadomie sie zdecydowalam to uwazam ze chyba dla mnie ten odpowiedni moment poprostu nie istnieje... caly casz sie boje, uwazam ze jestem jeszcze za mloda, mam mnostwo obaw i ciazy nie przezywam tak jak wiekszosc z moich kolezanek, czasem wydaje mi sie ze nie mam instynktu... Nie umiem sie tak strasznie cieszyc bo nie bylam nigdy w ciazy i nie wiem co mnie czeka, raczej jestem podekscytowana i z niecierpliwoscia czekam na kazdy nastepny dzien. To fascynujace doswiadczenie bo dziecko JEST CUDEM co nie ulega watpliwosci. Wiem ze jest we mnie i nie wyobrazam sobie juz zeby go nie bylo bo moje zycie wreszcie ma sens i mam nadzieje ze jak je zobacze to pokocham najbardziej na swiecie i bede najlepsza mama:)
 
myszka ładnie powiedziane... we mnie emocje są podobne, tyle że szczyptą dziegciu jest powracająca myśl, że żeby być odpowiedzialną mama, trzeba mieć bardziej poukładane w głowie niż ja..
 
ja w pierwszą ciążę zaszłam mając 24 lata. I też miałam wrażenie jakby mój instynkt macierzyński przygasł.. Oczywiście cieszyłam się z całej sytuacji ale miałam jakieś takie wyrzuty że moja radość powinna być większa.. trzeba starać się odrzucać te niepokoje.

co do odpowiedniego momentu bycia mamą, to wydaje mi się, że to przychodzi wraz z urodzeniem się dziecka.. kobieta ma w sobie ten naturalny instynkt.. wiele rzeczy po urodzeniu robi się ot tak po prostu, tak instynktownie.
I każda z nas jest w stanie sprostać zadaniu niezależnie od wieku..
Ważne żeby uświadomić sobie przed porodem kilka rzeczy to wtedy łatwiej będzie nam przetrwać pierwsze momenty a potem miesiące z maleństwem,
np. trzeba być przygotowanym że po urodzeniu dziecka gdzieś ok.3 dnia może dopaść nas dołek (oczywiście nie musi!).. ja przynajmniej tak miałam.. u mnie przeszło po 2-3 dniach.. w każdym razie jak sie jest na to przygotowanym to wydaje mi się że łatwiej przez to przejść..
poza tym trzeba wiedzieć i być przygotowanym, że początki lekkie nie są.. mi cały czas brakowało snu.. czułam się momentami jak wypompowana.. dobrze jest miec wtedy wokół siebie kogoś kto pomoże, zrobi np. obiad, zaopiekuje się chwilę maleństwem żebyśmy my mogły chociażby się zdrzemnąć.. ja miałam to szczęście że na prawie miesiąc przyjechałam moja mama i ona dużo mnie odciążyła.. w każdym razie ważne żeby sobie w tym okresie powtarzać, że te nieprzespane noce miną.. że to jest przejściowe.. no a poza tym jak się ma w ramionach swoje ukochane maleństwo to nawet te nieprzespane noce nie są straszne :) dzidzia naprawdę rekompensuje wszelkie niedogodności więc głowa do góry, bo z nas będą same supermamy! ;)
 
widzę na około siebie sporo dzieciaczków, niektóre są ciche i spokojne, nieśmiałe, niektóre hmmm mocno rozpuszczone, a niektóre takie fantastycznie dziecięce, z równowagą pomiędzy "niegrzecznością" i zbytnią uległością. Jestem pewna, że od matki zależy czy dziecko będzie utrapieniem dla otoczenia, czy będzie utrapieniem dla samego siebie, czy też będzie emocjonalnie dostosowane do swojego wieku, bedzie się cieszyć swoim dzieciństwem ale będzie znać granice i szanować innych.
 
Jestem pewna, że od matki zależy czy dziecko będzie utrapieniem dla otoczenia, czy będzie utrapieniem dla samego siebie, czy też będzie emocjonalnie dostosowane do swojego wieku, bedzie się cieszyć swoim dzieciństwem ale będzie znać granice i szanować innych.

i tu sie mylisz
moje pierwsze dziecko urodziło się w 31 tyg rozwijało sie dobrze i niby wszystko było ok
niestety kilka lat temu stwierdzono że ma ADHD mimo że daję z siebie wszystko ma niską samoocenę , męczy się sam we własnym ciela- co bardzo widać- przeprasza mnie i obiecuje poprawe a zaraz robi znowu coś złego.
jest dzieckiem naprawde inteligentnym , rozmawiał z kuratorką i to całkiem sensownie ale jego nerwy i zachowanie jest jakby poza nim .

wiec to zalezy od wielu wielu innych czynników nie całkiem tylko od matki.
 
widzę na około siebie sporo dzieciaczków, niektóre są ciche i spokojne, nieśmiałe, niektóre hmmm mocno rozpuszczone, a niektóre takie fantastycznie dziecięce, z równowagą pomiędzy "niegrzecznością" i zbytnią uległością. Jestem pewna, że od matki zależy czy dziecko będzie utrapieniem dla otoczenia, czy będzie utrapieniem dla samego siebie, czy też będzie emocjonalnie dostosowane do swojego wieku, bedzie się cieszyć swoim dzieciństwem ale będzie znać granice i szanować innych.

joannasza, masz dzieci?
 
joannasza - niestety ale nie zgodzę się z Tobą. Nie zapominaj, że matka nie jest jedyna osobą w otoczeniu dziecka.. do tego dochodzą dziadkowie, znajomi, pozostała rodzina.. nie mówiąc już o bajkach z których też dziecko wiele czerpie.
Poza tym dziecko wychodząc z maleńkości często przechodzi przez etap buntu, nerwów, złości, "testowania" innych i możesz być najbardziej kochającą matką na świecie, a i tak nie masz pewności czy to Cię nie ominie.
 
Możemy mieć w głowie idealny model naszego dziecka, a i tak raczej niewiele nam z tego się sprawdzi...Im mniej planów na własne dziecko tym lepiej - wtedy bardziej jesteśmy otwarci na to jakie ono naprawdę jest i można je kształtować w zgodzie z tym, jak samo zupełnie odrębnie się rozwija. A za to z pewnością malec nam się odwdzięczy.
I rację ma Gabinia pisząc, że nie wszystko zleży od rodziców, czasami dziecko ma taki a nie inny charakter i okazuje się, ze można go modyfikować, ale tylko do pewnego stopnia. Ważne, żeby akceptować je takim jakim jest, bo będzie kimś odrębnym i jednak innym od nas...Dziecko pomimo swej przynależności do rodziców, nigdy nie jest ich własnością, jest bardziej kimś danym nam pod opiekę.
I warto pamiętać, że choćbyśmy nie wiem jak się starały, nie uda nam się uniknąć błędów wychowawczych, bo nie jesteśmy chodzącymi robotami. Ważne, żeby umieć się do nich przyznawać i je naprawiać.
A co do buntów, złości i nerwów dziecięcych - bez tego malec się nie jest w stanie prawidłowo rozwinąć psychicznie, społecznie i emocjonalnie - więc trzeba to przyjąć jako coś normalnego i pomóc dziecku odkrywać, gdzie są granice właściwego zachowania. Proste to nie będzie, bo wszystko w teorii jest tylko proste, ale od czego mamy mądre książki, mądre osoby wokół nas z większym doświadczeniem, mądre programy w Tv....nasze mamy tego nie miały (no może poza doświadczonymi ciotkami), my na szczęście możemy z tego wszystkiego korzystać
 
reklama
u mnie bylo tak
kiedy jeszcze nie bylismy malzenstwem moj kochany juz mowil ze chcialby dzidziusia, powiedzialam ze przed slubem ma zapomniec, jak wzielismy slub to powiedzial no to teraz mozemy tak?, ja na to ze nie bo nie mam stalej pracy, nie mamy mieszkania- wynajmowalismy kawalerke, poznej zaczal sie we mnie budzic instynkt macierzynski ale niestety caly czas uwazalam ze to nie jest odpowiedni moment,
w lipcu zeszlego roku kupilismy mieszkanie( oczywiscie na kredyt), wtedy tlumaczylam ze nie mamyu pewnej sytuacji finansowej ja nie wiedzialam czy przedluza mi umowe i dalej twierdzilam ze powinnismy zaczekac( chociaz juz bardzo chcialam dzidziusia), w grudniu dostalam nowa umowe znow na zastepstwo na w sumie ok 8 miesiecy(wiedzialam o tym juz ok 1.5 miesiaca wczesniej) i... zdenerwowalam sie i stwierdzilam ze nie mozemy czekac w nieskonczonosc az moze bede miala normalna umowe... w listopadzie zaczelismy starac sie o malenstwo ( stwierdzilismy ze co ma byc to bedzie, ze jakos damy rade,poza tym przeciez bylismy swiadomi ze starania moga troche potrwac).. w grudniu juz bylam w ciazy, na poczatku nie moglam w to uwierzyc, kiedy do mnie dotarlo ze bede mama to cieszylam sie a zarazem ( tak jest do tej pory) boje sie, nie wiem czy dam rade czy sobie poradze , czy sprawdze sie w noerj roli....
 
Do góry