Z góry przepraszam jeśli napiszę chaotycznie i być może za długo , ale chciałabym jak najlepiej naświetlić problem jaki mamy z córką.
Moja córcia chodzi do III klasy , od zerówki jednak mamy problem z jedną z dziewczynek.Tzn w zerówce Julka bardzo ja polubiła i myślała ,że będą najlepszymi koleżankami itp. Mama koleżanki jednak zwróciła mi uwagę ,że mam z córka porozmawiać "bo tłamsi Patrycje , a Patrysia ma mieć dużo koleżanek a nie jedną). Porozmawiałyśmy i córcia doszła do wniosku ,że będzie się bawiła z innymi (co przyjęłam z ulgą , bo już wtedy nie przepadałam za Patrycją).
W pierwszej klasie miałyśmy trochę spokoju . Julka miała kilka koleżanek , z którymi regularnie spotykała się na podwórku i w szkole. Spokój jednak nie trwał długo , bo obydwie dziewczynki upodobały sobie jedną koleżankę. Dochodziło do tego ,że Patrycja zabraniała tej dziewczynce bawić sie z Julką , Julkę wyzywała i śmiała sie z niej. Nie interweniowałam , tłumaczyłam córce ,że kiedyś to sie odwróci przeciwko Pati. Nie pozwoliłam żeby przestała w siebie wierzyć , mówiłam ,że Patycja źle robi i jest niedobra , ale Julka nie powinna sie tym przejmować , bo ma wiele koleżanek i ma się z kim bawić. Druga klasa przyniosła zupełnie inną sytuację . Tamta dziewczynka była "zła" , bo nie pozwoliła Pati na to żeby nią rządziła. Patrycja potrafiła kłamac rodzicom , dziadkom , nauczycielce ,że jest szkalowana i poszturchiwana .Babcia Patrycji stale siedziała u nauczycielki skarżąc na "tą trzecią". W końcu jej mama nie wytrzymała tego ,że córka jest posądzana o różne rzeczy , których nie robiła i zrobiła "jazdę" mamie Patrycji , co oczywiście w odpowiedni sposób (czytaj przeinaczone) zostało przedstawione wychowawczyni przez babcię Pati. Na skutek tego dziewczynka musiała znosić różne dogadywania i uwagi ze strony pani. Patrycja natomiast "przyczepiła się" do mojej Julki. Całą druga klasę walczyłam o to żeby moje dziecko zrozumiało ,że Patrycja jest złą koleżanką i Julka nie powinna się z nią bawić . Nie zabroniłam jej tego , bow iedziałam,że zakazany owoc smakuje najlepiej. Przez całą druga klasę Julka była ciągle wyzywane , ośmieszana , poszturchiwana i tłamszona (nie wierze ,ze użyłam tego słowa
) przez Pati.Nie pomagało tłumaczenie - odpowiedź zawsze brzmiała tak samo " Mamusiu ,ale ja ją lubię"
Z perspektywy czasu widzę ,że popełniłam olbrzymi błąd nie zabraniając jej się z Patrycją bawić.
Sytuacje może nie były drastyczne , ale powinno do mnie dojść ,że Patrycja czerpie szaloną radość ze straszenia mojej Julki , dokuczania jej i innych sytuacji , które doprowadzały ją do płaczu
* Julka boi sie windy i zwykle wsiada do niej tylko kiedy musi , Patrycja powciskała wszystkie guziki w windzie kiedy Julka zjeżdżała na dół , a wcześniej nie chcąc jej wypuścić na korytarz przytrzasnęła jej rękę drzwiami od windy.Efekt - obolałe ramię , płacz Patrycji na drugi dzień w szkole , ze tak nie było i komentarz babci - a po co ona do tej windy wsiadała ?
* Julka po chorobie przychodzi po lekcje ,a ona straszy ją ,że mają się na jutro nauczyć 4 stron z zeszytu na pamięć
* wpis w pamiętniku " dla Julki , która jest głupim baranem "
* po komunii (w poniedziałek Julka nie była w szkole, bo uroczystość była dość daleko od naszego domu i wracaliśmy w pon. wieczorem)telefon ,że pani powiedziała "No ładnie Julka zamiast przyjść do szkoły się wyleguje . Dostanie uwagę "
To tylko przykłady być może banalne , ale ostatni został zgłoszony pani , bo nie wytrzymałam i zadzwoniłą zapytac sie jak mogła takie coś powiedzieć skoro nie wie dlaczego Julki nie ma w szkole. Okazało się ,że pani nic takiego nie powiedziała - Patrycja skłamała . Ze strony pani zero konsekwencji dla Patrycji. Uzyskałam tylko tyle ,że Julka nie ma siedzieć z Patrycją w ławce.
Zapomniałam napisać najważniejszego - Pati jest ulubienica pani , bo jej mama strasznie udziela się w szkole - kupuje różne ozdoby do klasy , za free kseruje karty pracy , w ogóle na zewnątrz (kiedy jej to pasuje) sprawia wrażenie osoby idealnej - pełna życzliwości i spokoju.Swoje dziecko przedstawia jako ofiarę innych - Patrycja jest nieśmiała , brakuje jej przebojowości dlatego inni sie nad nią znęcają.
W tym roku do grona tych "innych" dołączyło moje dziecko.Kiedy Patrycja zaczęła Julkę szarpać i wyzywać powiedziałam basta !
Zadzwoniłam najpierw do wychowawczyni żeby powiedzieć , co sie dzieje po szkole - oczywiście nie mogła w to uwierzyć. Dzięki Bogu , oprócz koleżanki , która miała problem z Pati w zeszłym roku świadkiem był jeszcze jeden kolega. I to on najbardziej racjonalnie przedstawił mi sytuację , która miała miejsce. Zadzwoniłam tez do mamy Patrycji ,żeby poprosić ja o rozmowę z córką. Oczywiście wszystko zbagatelizowała i nie miała czasu na rozmowę . Po czym po jakichś 10 min. przemyśleń zadzwoniła do mnie z opowieściami jaka to krzywdę moje dziecko robiło Patrycji i ona nie chciała do mnie dzwonić żeby się nie kłócić. Kiedy rozmowa zeszła znowu na temat Patrycji , ona znowu nie miała czasu .
Na drugi dzień sytuacja sie powtórzyła (a wszystko poszło o to ,że Julka nie chciała chodzić do domu z Patrycją ,tak naprawdę nie chciała sie też już z nią bawić , bo zauważyła ,że kiedy bawi się z Pati inne dziewczynki sie od niej odwracają - w końcu przejrzała na oczy
). Zadzwoniłam do Patrycji żeby na spokojnie zapytać jak było (zwracam uwagę na to ,że nie należę do osób , które się awanturują) odebrał dziadek , przedstawiłam sie i poprosiłam Patrycje , a on zaczął na mnie krzyczeć , wyzywać , opowiadać ,że Julka znęca się nad "Patrysią" (dzień wcześniej byłam u kolezanki piętro niżej i słyszałam jak wrzeszczał na tę swoją "Patrysię" - nienawidze cię ! nie mogę na ciebie patrzeć ! i gonił ją po całym mieszkaniu - to gwoli naświetlenia sytuacji , jaka jest u nich w domu) . Powiedziałam ,ze nie ma na mnie krzyczeć , bo sobie tego nie życzę , a on dalej swoje i nagle wyskoczył mi z tekstem ,że "zrobię z nimi (Julką i jej koleżanką szkolną) porządek . Wpier...olę im 
! W tym momencie adrenalina mi poszła zaczęłam się trząść i straciłąm panowanie nad sobą - człowieku ty zastanów się co ty wygadujesz ! Dotknij jedna albo drugą to będziesz miał do czynienia z policją! Lepiej zajmijcie się "Patrysią" , bo to ona ma problem skoro w szkole już nikt nie chce się z nią bawić !
Na to dziadek , że mnie też załatwi . Mąż wparował do pokoju , pyta się o co chodzi i kto mnie chce pobić. Wziął telefon i powiedział ,że jak którejś spadnie włos z głowy , jeżeli gość choć zbliży sie do Julki czy do mnie to będzie miał z nim do czynienia - myślał ,ze takie coś załatwi sprawę . Ale dziadek dalej swoje i ostatecznie mężowi też pobiciem groził.
Zadzwoniłam do wychowawczyni , powiedziałam jak wygląda sytuacja . Poszłam do szkoły porozmawiałam ,ale pani jest raczej z tych co to lubią mieć święty spokój , choć nie powiem , bo moją Julkę bardzo lubi i przejęła się sytuacją.Wczoraj w szkole dziewczynki miały pogadankę z psychologiem i pedagogiem na temat konfliktów. Julka z koleżanką przedstawiły swoją wersje ,a Patrycja swoją obróconą o 180 stopni oczywiście. Ostatecznie jednak przyznała się do tego ,że szarpała Julkę i to ona wywołała konflikt)
Dziś matka Patrycji dopadła Julkę na korytarz szkolnym i zaczęła ją wyzywać. Zgłosiłam to telefonicznie pani.Nie mam pojęcia jak wybrnąć dalej z tej sytuacji , bo nie mam wątpliwości ,że Julka była ofiarą Patrycji , co potwierdziła znajoma psycholog określając zachowanie Pati mianem mobbingu .
Dziś dzwoniła do mnie matka Pati z pretensjami jak możemy być takie bez serca i opowiadać takie bzdury na temat jej córki - powiedziałam,ze to nie bzdury tylko fakty i że powinna skupić sie na tym jak pomóc Patrycji. Rozłączyła się , potem dostałam SMSa o treści , że mam"przestać bić swoje dziecko to może zacznie mi mówić prawdę

i że moja teściowa (która tak naprawdę nie cierpi jej od zerówki) zwierzała jej sie ,że bije Julkę 

) Mąż zaśmiał mi się w słuchawkę , bo znając mnie tyle lat wie ,że jak tylko mogę walczę z przemocą w stosunku do dzieci i kobiet (sama byłam ofiarą przemocy więc wiem co to znaczy) . Zadzwoniłam do teściowej , która zbulwersowana idzie dziś po Julkę do szkoły i porozmawia z wychowawczynią . Ja zdenerwowałam się na maksa , bo zaczęłam sobie wyobrażać do czego zdolna jest ta kobieta żeby mnie zdyskredytować w oczach innych.
Czeka mnie wizyta u szkolnego psychologa i pani dyrektor , bo liczę na to ,że szkoła jednak zajmie się jakoś tą sprawą - w końcu agresja i mobbing to przemoc , a szkoła nie powinna tego tolerować.
Co jeszcze mogę zrobić ? Jak myślicie ? Może ktoś ma podobne doświadczenia i zechce podzielić się ze mną sposobem , w jaki porodził sobie w podobnej sytuacji ?
Wiem ,ze sposobem byłoby przeniesienie Julki do innej szkoły , ale dlaczego to znowu ofiara ma uciekać ? No a po drugie to nie byłoby tak naprawdę rozwiązaniem sprawy , bo Patrycja mogłaby znaleźć sobie inną ofiarę.
Moja córcia chodzi do III klasy , od zerówki jednak mamy problem z jedną z dziewczynek.Tzn w zerówce Julka bardzo ja polubiła i myślała ,że będą najlepszymi koleżankami itp. Mama koleżanki jednak zwróciła mi uwagę ,że mam z córka porozmawiać "bo tłamsi Patrycje , a Patrysia ma mieć dużo koleżanek a nie jedną). Porozmawiałyśmy i córcia doszła do wniosku ,że będzie się bawiła z innymi (co przyjęłam z ulgą , bo już wtedy nie przepadałam za Patrycją).
W pierwszej klasie miałyśmy trochę spokoju . Julka miała kilka koleżanek , z którymi regularnie spotykała się na podwórku i w szkole. Spokój jednak nie trwał długo , bo obydwie dziewczynki upodobały sobie jedną koleżankę. Dochodziło do tego ,że Patrycja zabraniała tej dziewczynce bawić sie z Julką , Julkę wyzywała i śmiała sie z niej. Nie interweniowałam , tłumaczyłam córce ,że kiedyś to sie odwróci przeciwko Pati. Nie pozwoliłam żeby przestała w siebie wierzyć , mówiłam ,że Patycja źle robi i jest niedobra , ale Julka nie powinna sie tym przejmować , bo ma wiele koleżanek i ma się z kim bawić. Druga klasa przyniosła zupełnie inną sytuację . Tamta dziewczynka była "zła" , bo nie pozwoliła Pati na to żeby nią rządziła. Patrycja potrafiła kłamac rodzicom , dziadkom , nauczycielce ,że jest szkalowana i poszturchiwana .Babcia Patrycji stale siedziała u nauczycielki skarżąc na "tą trzecią". W końcu jej mama nie wytrzymała tego ,że córka jest posądzana o różne rzeczy , których nie robiła i zrobiła "jazdę" mamie Patrycji , co oczywiście w odpowiedni sposób (czytaj przeinaczone) zostało przedstawione wychowawczyni przez babcię Pati. Na skutek tego dziewczynka musiała znosić różne dogadywania i uwagi ze strony pani. Patrycja natomiast "przyczepiła się" do mojej Julki. Całą druga klasę walczyłam o to żeby moje dziecko zrozumiało ,że Patrycja jest złą koleżanką i Julka nie powinna się z nią bawić . Nie zabroniłam jej tego , bow iedziałam,że zakazany owoc smakuje najlepiej. Przez całą druga klasę Julka była ciągle wyzywane , ośmieszana , poszturchiwana i tłamszona (nie wierze ,ze użyłam tego słowa

Z perspektywy czasu widzę ,że popełniłam olbrzymi błąd nie zabraniając jej się z Patrycją bawić.
Sytuacje może nie były drastyczne , ale powinno do mnie dojść ,że Patrycja czerpie szaloną radość ze straszenia mojej Julki , dokuczania jej i innych sytuacji , które doprowadzały ją do płaczu
* Julka boi sie windy i zwykle wsiada do niej tylko kiedy musi , Patrycja powciskała wszystkie guziki w windzie kiedy Julka zjeżdżała na dół , a wcześniej nie chcąc jej wypuścić na korytarz przytrzasnęła jej rękę drzwiami od windy.Efekt - obolałe ramię , płacz Patrycji na drugi dzień w szkole , ze tak nie było i komentarz babci - a po co ona do tej windy wsiadała ?
* Julka po chorobie przychodzi po lekcje ,a ona straszy ją ,że mają się na jutro nauczyć 4 stron z zeszytu na pamięć
* wpis w pamiętniku " dla Julki , która jest głupim baranem "
* po komunii (w poniedziałek Julka nie była w szkole, bo uroczystość była dość daleko od naszego domu i wracaliśmy w pon. wieczorem)telefon ,że pani powiedziała "No ładnie Julka zamiast przyjść do szkoły się wyleguje . Dostanie uwagę "
To tylko przykłady być może banalne , ale ostatni został zgłoszony pani , bo nie wytrzymałam i zadzwoniłą zapytac sie jak mogła takie coś powiedzieć skoro nie wie dlaczego Julki nie ma w szkole. Okazało się ,że pani nic takiego nie powiedziała - Patrycja skłamała . Ze strony pani zero konsekwencji dla Patrycji. Uzyskałam tylko tyle ,że Julka nie ma siedzieć z Patrycją w ławce.
Zapomniałam napisać najważniejszego - Pati jest ulubienica pani , bo jej mama strasznie udziela się w szkole - kupuje różne ozdoby do klasy , za free kseruje karty pracy , w ogóle na zewnątrz (kiedy jej to pasuje) sprawia wrażenie osoby idealnej - pełna życzliwości i spokoju.Swoje dziecko przedstawia jako ofiarę innych - Patrycja jest nieśmiała , brakuje jej przebojowości dlatego inni sie nad nią znęcają.
W tym roku do grona tych "innych" dołączyło moje dziecko.Kiedy Patrycja zaczęła Julkę szarpać i wyzywać powiedziałam basta !
Zadzwoniłam najpierw do wychowawczyni żeby powiedzieć , co sie dzieje po szkole - oczywiście nie mogła w to uwierzyć. Dzięki Bogu , oprócz koleżanki , która miała problem z Pati w zeszłym roku świadkiem był jeszcze jeden kolega. I to on najbardziej racjonalnie przedstawił mi sytuację , która miała miejsce. Zadzwoniłam tez do mamy Patrycji ,żeby poprosić ja o rozmowę z córką. Oczywiście wszystko zbagatelizowała i nie miała czasu na rozmowę . Po czym po jakichś 10 min. przemyśleń zadzwoniła do mnie z opowieściami jaka to krzywdę moje dziecko robiło Patrycji i ona nie chciała do mnie dzwonić żeby się nie kłócić. Kiedy rozmowa zeszła znowu na temat Patrycji , ona znowu nie miała czasu .
Na drugi dzień sytuacja sie powtórzyła (a wszystko poszło o to ,że Julka nie chciała chodzić do domu z Patrycją ,tak naprawdę nie chciała sie też już z nią bawić , bo zauważyła ,że kiedy bawi się z Pati inne dziewczynki sie od niej odwracają - w końcu przejrzała na oczy



Na to dziadek , że mnie też załatwi . Mąż wparował do pokoju , pyta się o co chodzi i kto mnie chce pobić. Wziął telefon i powiedział ,że jak którejś spadnie włos z głowy , jeżeli gość choć zbliży sie do Julki czy do mnie to będzie miał z nim do czynienia - myślał ,ze takie coś załatwi sprawę . Ale dziadek dalej swoje i ostatecznie mężowi też pobiciem groził.
Zadzwoniłam do wychowawczyni , powiedziałam jak wygląda sytuacja . Poszłam do szkoły porozmawiałam ,ale pani jest raczej z tych co to lubią mieć święty spokój , choć nie powiem , bo moją Julkę bardzo lubi i przejęła się sytuacją.Wczoraj w szkole dziewczynki miały pogadankę z psychologiem i pedagogiem na temat konfliktów. Julka z koleżanką przedstawiły swoją wersje ,a Patrycja swoją obróconą o 180 stopni oczywiście. Ostatecznie jednak przyznała się do tego ,że szarpała Julkę i to ona wywołała konflikt)
Dziś matka Patrycji dopadła Julkę na korytarz szkolnym i zaczęła ją wyzywać. Zgłosiłam to telefonicznie pani.Nie mam pojęcia jak wybrnąć dalej z tej sytuacji , bo nie mam wątpliwości ,że Julka była ofiarą Patrycji , co potwierdziła znajoma psycholog określając zachowanie Pati mianem mobbingu .
Dziś dzwoniła do mnie matka Pati z pretensjami jak możemy być takie bez serca i opowiadać takie bzdury na temat jej córki - powiedziałam,ze to nie bzdury tylko fakty i że powinna skupić sie na tym jak pomóc Patrycji. Rozłączyła się , potem dostałam SMSa o treści , że mam"przestać bić swoje dziecko to może zacznie mi mówić prawdę






Czeka mnie wizyta u szkolnego psychologa i pani dyrektor , bo liczę na to ,że szkoła jednak zajmie się jakoś tą sprawą - w końcu agresja i mobbing to przemoc , a szkoła nie powinna tego tolerować.
Co jeszcze mogę zrobić ? Jak myślicie ? Może ktoś ma podobne doświadczenia i zechce podzielić się ze mną sposobem , w jaki porodził sobie w podobnej sytuacji ?
Wiem ,ze sposobem byłoby przeniesienie Julki do innej szkoły , ale dlaczego to znowu ofiara ma uciekać ? No a po drugie to nie byłoby tak naprawdę rozwiązaniem sprawy , bo Patrycja mogłaby znaleźć sobie inną ofiarę.