hej kobietki nie zapomniałam o was tylko musiałam dojść do siebie .
Poród był straszny i jak mi powie ktoś ze drugi czy kolejne porody sa lżejsze to nie uwierze.
Po krótce wam opisze jak i co mnie spotkało .
Trafiłam na odzidział 1 wtorek rozwarcia na opuszek tak powiedział ordynator i na poród sie nie zanosi (moja gin powiedziała ze mam 2 cm musiała sie pomylić),przez 3 dni zastrzyki ale nic nie dały . 3 sierpnia już o 7 byłam na porodówce ,7.15 podłaczona kroplówka ,8 pojawiały sie skurcze na ktg ale nic nie czułam ,dziwiła sie połozna dopiero mąż przyszedł o 9 to sie zaczeły skurcze . Jak to powiedziałm mojemu mężowi że te skurcze to w porównaniu z tym co potem sie działo to jakieś wzdęcia.
Rozwarcia dalej nic ,przyszła pani dr po jej konkretnym zbadaniu bo ona tak potrafi myślałam ze coś sie ruszy a tu dale nie ma rozwarcia . Zlecała jakieś czopki 4 sztuki może potym szyjka zacznie skracać sie ,dalej nić . Skurcze juz pożądne ,chodziłam i na piłce i prysznic nic nie dawało ulgi . O 11,15 przebił mi dr. pęcherz bo dalej główka była wysoko ,mówił że musi sie obniżyć . 12 .30 podłaczona druga kroplówka .Połozna co chwile rozszerzała mi szyjkę ból nie do opisania ,powtarzła tylko Agnieszka musisz wytrzymać a ja juz nie mogłam . O 14 pod znów przeciw bólowy zastrzyk dostałam i zaś same oczy sie zamykały ,potem znów prysznic ,chyba ze 3 razy wymiotowałam z tego bólu . Mąż już zdenerwowany bo to tak długo trwa a ja sie męczę a nic nie widać .Zaczełam odczówac parte po zbadaniu okazało sie ze mam dopiero 5 cm rozwarcia olejny zastrzyk narkotyczny po nim myslała ze umre .dr. zbadała i mówi do połoznej ze a mi dac jakis lek nie pamietam jaki ,bo co ma byc to bedzie urodzic musze a ona ze sie boi w tej fazie bo za wczesnie jak sie okazało pomogło.Po tym narkotyku to tylko płakałam do poduszki i spałam . Parłam 10 minut i Sarunia była na swiecie 16.30 . Płakałam jak bób tata nakrecił filmik zdiecia tez były .
Miałam super połozną KTóRA TAK MI CHRONIłA KROCZE ZE NAWET NIE PEKłAM I NIE BYłAM CIETA.Pomogła mi duzo .Jestem jej wdzięczna .
To jest piekne przeżycie ,ból sie zapomina i nawet powiem ze kiedyś chciałabym jeszcze jedno dzieciątko ale to w dalekiej przyszłości.
Oliwka zadowolona z siostrzyczki cały czas ja całuje, tuli trzeba uwarzać zeby jej nie przydusiła:-),pomaga w czym sie da .
POchwale sie zdjęciami .
Poród był straszny i jak mi powie ktoś ze drugi czy kolejne porody sa lżejsze to nie uwierze.
Po krótce wam opisze jak i co mnie spotkało .
Trafiłam na odzidział 1 wtorek rozwarcia na opuszek tak powiedział ordynator i na poród sie nie zanosi (moja gin powiedziała ze mam 2 cm musiała sie pomylić),przez 3 dni zastrzyki ale nic nie dały . 3 sierpnia już o 7 byłam na porodówce ,7.15 podłaczona kroplówka ,8 pojawiały sie skurcze na ktg ale nic nie czułam ,dziwiła sie połozna dopiero mąż przyszedł o 9 to sie zaczeły skurcze . Jak to powiedziałm mojemu mężowi że te skurcze to w porównaniu z tym co potem sie działo to jakieś wzdęcia.
Rozwarcia dalej nic ,przyszła pani dr po jej konkretnym zbadaniu bo ona tak potrafi myślałam ze coś sie ruszy a tu dale nie ma rozwarcia . Zlecała jakieś czopki 4 sztuki może potym szyjka zacznie skracać sie ,dalej nić . Skurcze juz pożądne ,chodziłam i na piłce i prysznic nic nie dawało ulgi . O 11,15 przebił mi dr. pęcherz bo dalej główka była wysoko ,mówił że musi sie obniżyć . 12 .30 podłaczona druga kroplówka .Połozna co chwile rozszerzała mi szyjkę ból nie do opisania ,powtarzła tylko Agnieszka musisz wytrzymać a ja juz nie mogłam . O 14 pod znów przeciw bólowy zastrzyk dostałam i zaś same oczy sie zamykały ,potem znów prysznic ,chyba ze 3 razy wymiotowałam z tego bólu . Mąż już zdenerwowany bo to tak długo trwa a ja sie męczę a nic nie widać .Zaczełam odczówac parte po zbadaniu okazało sie ze mam dopiero 5 cm rozwarcia olejny zastrzyk narkotyczny po nim myslała ze umre .dr. zbadała i mówi do połoznej ze a mi dac jakis lek nie pamietam jaki ,bo co ma byc to bedzie urodzic musze a ona ze sie boi w tej fazie bo za wczesnie jak sie okazało pomogło.Po tym narkotyku to tylko płakałam do poduszki i spałam . Parłam 10 minut i Sarunia była na swiecie 16.30 . Płakałam jak bób tata nakrecił filmik zdiecia tez były .
Miałam super połozną KTóRA TAK MI CHRONIłA KROCZE ZE NAWET NIE PEKłAM I NIE BYłAM CIETA.Pomogła mi duzo .Jestem jej wdzięczna .
To jest piekne przeżycie ,ból sie zapomina i nawet powiem ze kiedyś chciałabym jeszcze jedno dzieciątko ale to w dalekiej przyszłości.
Oliwka zadowolona z siostrzyczki cały czas ja całuje, tuli trzeba uwarzać zeby jej nie przydusiła:-),pomaga w czym sie da .
POchwale sie zdjęciami .