W związku z gorącą dyskusją jaką mamy na głównym, myślę że warto założyć nowy wątek, żeby nasze rady, przemyślenia i pomysły nie umknęły w natłoku postów. Najwyżej któraś moderatorka wyrzuci wątek lub coś z zmieni. Zaznaczę tylko, że nie chcę nikogo oceniać, wywierać presji czy pisać, że coś jest gorsze lub lepsze. W tym wątku chciałabym, żebyśmy się wspierały i dawały rady, tym które o to poproszą. Mimo, że do karmienia jeszcze dużo czasu, to myślę, że warto już dziś o tym pomyśleć i poukładać, żeby później było już z górki. Od razu mówię, że nie jestem ekspertem w tej dziecinie, po prostu mam hopla na tym punkcie, ale w razie czego służę radą.
Zacznę (i powtórzę) od moich przemyśleń. Od początku ciąży nastawiałam się na karmienie piersią. Choć w gazetach i książkach pełno jest idyllicznych obrazków mamy karmiącej - ciężko jest znaleźć fakty i dobre rady na kłopoty, jakie mogą się pojawić. Nie wiem jakie są wasze oczekiwania i doświadczenia, ale często wywierana jest na młode mamy presja naturalnego karmienia, natomiast ciężko jest znaleźć mądrą i cierpliwą osobę, która by nam pokazała na czym to polega. Każda z nas wie, jakie są zalety karmienia piersią i każda może mieć różne powody do tego by to robić lub nie. Ale ja w tym miejscu chciałabym wszystkie z was gorąco namówić do tego, abyście spróbowały chociaż dać swojemu dziecku (i sobie) coś niezwykłego, do którego mam nadzieję, będziecie wracać słodkim wspomnieniami. Wszystkie z nas chciałyby, żeby było tak słodko. No i tu zaczynają się problemy, bo nie zawsze tak jest. Oczywiście życzę wam, żeby maluszki bezproblemowo przystawiły się do piersi. Ale co wtedy, kiedy zaczynają się schody? Po pierwsze nie poddawać się, starać się myśleć pozytywnie, choć wiem jakie to trudne, kiedy piersi są obolałe, podrażnione, czasem do tego stopnia, że leje się krew, dziecko płacze, mama z teściową zaczynają swoje komentarze, a nam się wszystkiego odechciewa. Spróbujcie się odciąć, zamknąć w sypialni z dzieckiem, włączyć ulubioną muzykę, zrobić coś co sprawi wam przyjemność. Trzeba też zdawać sobie sprawę z pewnych faktów.
Wiele słyszy się opinii: "Nie miałam mleka, dlatego nie karmie naturalnie", albo "Moje mleko było za chude". Szczerze jak słyszę takie teksty, to mam ochotę na dłuuuuuuuuuuugi wykład... i (może to zostawię dla siebie). Wiadomo, że po cesarskim cięciu ten pokarm może pojawić się później, ale ZAWSZE JEST. Co więcej ten pierwszy pokarm nazywany siarą jest najcenniejszy (pełen przeciwciał odpornościowych) i to coś co już nam się nie przytrafi, czego nie możne kupić za żadne pieniądze, więc jeśli nie chcecie karmić dłużej, to dajcie dziecku choć te kilka dni. Jest wiele szkół karmienia, niektóre mówią, że trzeba dziecko karmić na żądanie, inne, że tylko przez pierwsze dni, a później już co trzy godziny. U mnie było coś pośredniego, bo przez kilka pierwszych tygodnie młody był karmiony na zawołanie, później jego rozkład dnia i karmienia sam się unormował i mniej więcej co trzy godziny wychodziło karmienie.
Kolejna rzecz to jak długo powinno trwać karmienie. Znam osoby, które co 5, 10 czy 15 minut zmieniały piersi do karmienia i co... i tu kolejny błąd. Mama martwiła się, że maleństwo co chwilę chce jeść, nie przybiera na wadzę, ale co się dziwić. Nie wiedziała, że pierwsze 5-10 minut to bardzo płynny lekkostrawny pokarm, który głównie zaspokaja pragnienie. Nasze mleko zmienia się podczas jednego karmienia i można je podzielić na trzy fazy. (Nie chce was skłamać ile one trwają i jak dokładnie się nazywają, więc polecam książkę "Język niemowląt" i rozdział poświęcony karmieniu piersią). Druga faza to pokarm bardziej wartościowy, a trzecia to ten najbardziej sycące i tłuste mleko. Nie oczekujmy od noworodka, że karmienie będzie ponad 40 minut i naje się do syta. Maluch wymęczony porodem pewnie będzie domagał się częściej cyca, bo nie zapominajmy, że ssanie to ciężka praca, przy której można się spocić (dlatego np. poleca się troszeczkę odkryć maleństwo).
Kolejny fakt, to to że mleko matki dostosowuje się do potrzeb dziecka i tak mleko w okresie noworodkowym różni się od tego, które ssie roczny malec.
Podstawą prawidłowego karmienia piersią się prawidłowe przystawienie, I tu należy pamiętać, że przy prawidłowym przystawieniu nic nie powinno boleć! Nie wiem do końca, jak to z tym jest. Ja byłam zbyt dumna i wierzyłam, że sama sobie poradzę z moimi problemami. Czasem nawet zastanawiam się, czy piersi nie muszą po prostu swoje przejść, taki chrzest na początku karmienia, podrażnienie itp. U mnie początki były bardzo trudne, popękane brodawki, z których sączyła się krew, zapalenie piersi, na które nic nie działało, gorączka powyżej 41 stopni i wizyta w szpitalu, leki... Ale byłam baaaaaaaaaaaaardzo zawzięta. Strasznie mi zależało na tym, żeby naturalnie karmić. Na mojej drodze było wiele zakrętów i chwil zwątpienia, ale patrząc z perspektywy czasu jestem bardzo dymna z siebie. Karmienie dużo mi dało (nie tylko wygodę utratę wagi, czy oszczędność), ale wielką satysfakcję i niezastąpione chwilę bliskości i niesamowitej więzi.
Na czym tak naprawdę polega prawidłowe przystawienie? Ano na tym, żeby dziecko złapało całą brodawkę wraz z otoczką, tzn. tym ciemnym otaczającym sutek. Oczywiście bez przesady - mamy różne wielkości otoczek, a w ciąży dodatkowo się powiększają (tak dla ciekawostko, ponoć po to właśnie by były bardziej widoczne dla dziecko), wiec ta otoczka nie musi być cała. Ważne, żeby pierś była stosunkowo głęboko. Kiedy poczujemy ból, oznacza to dziecko nieprawidłowo uchwyciło pierś i trzeba zrobić to od początku. Jak? Otóż najbardziej polecanym sposobem jest włożenie swojego małego palca do buzi malca, by ten puścił brodawkę i spróbowanie od nowa/
Należy zwrócić uwagę na odgłosy jakie wydaje dziecko podczas ssania. Nie powinniśmy usłyszeć mlaskania, bo oznacza to nieprawidłowe przystawienie. Możemy natomiast zauważyć miarodajne poruszanie buzią.
Niektóre z nas mają lub będą mieć obawy przed zaduszeniem noworodka. Pierś należy przyłożyć bowiem bardzo blisko buzi. I tu pomaga nam matka natura, bo każdy mały brzdąc ma słodko zadarty nosek.
Pozycję do karmienia. Najważniejsze to wygoda matki i dziecka. Proponowany fotel plus podnóżek dla mamy i np. poducha, bo wiadomo, nawet trzy kilo naszej cudownej słodkości z czasem ciąży i ręce odpadają. Są trzy główne pozycje: klasyczna, spod pachy i leżąca, wspomina się też o krzyżowej. Tak na prawe to można kombinować, ważne żeby znaleźć pozycję odpowiednią dla siebie i dziecka. Oto ilustracje jakich pełno w necie, można sobie poszukać i poćwiczyć np. na lalce czy misiu http://razemlatwiej.pl/gfx_news/pozycje_nowyi_632.jpg
Bezpieczeństwo podczas karmienia i głównie mam na myśli pozycję i miejsce karmienia. Wiadomo po porodzie jesteśmy przemęczone, dziecko również i najlepiej było by nam karmić nie wychodząc z ciepłego łóżka, czy milusiej kołderki, szczególnie w nocy. Tyle tylko, że jest to trochę niebezpieczne. Podczas karmienia wydzielana jest oksytocyna (ta sama która powoduje skurcze podczas porodu - dlatego w ciąży nie powinno się drażnić sutków ze względu na ryzyko poronienia lub porodu przedwczesnego). Otóż hormon ten w czasie laktacji powoduje poczucie senności, zarówno u matki jak i u dziecka. I tu zaczyna się robić niebezpiecznie. Bo co wtedy kiedy zaśniemy i wypuścimy dzieciątko z rąk, lub przydusimy kładąc się na dzieciątku. Nie chce to szerzyć złych scenariuszy. ale o nieszczęście nie jest trudna. Oczywiście jest wiele matek karmiących w łóżku i wszystko jest ok, ale lepiej chuchać na zimne. Stąd właśnie wzięła się moja propozycja fotela z podnóżkiem i ewentualnie poduchą ( z kocykiem dla ciepełka w nocy) ustawionego obok łóżeczka. I kiedy dziecko się już naje, "odbijamy" dziecko i kładziemy je do jego własnego łóżeczka, a sami idziemy spać.
Miejsce i otoczenia karmienia - jak już pisałam o mojej wizji mięciutkiego fotela tak teraz chciałabym podjąć temat bardziej otaczającej atmosfery. Początki karmienia bywają trudne - więc potrzebna nam będzie cisza i spokój, miejsce odosobnienia, Później już będzie łatwiej i park czy samochód nie będzie dla nas wyzwaniem, ale teraz polecam sypialnie swoją lub dziecka, lekko przytłumione światło, jeśli lubicie to muzyka... Ważne żeby skoncentrować się tylko na dziecku, na ciepłym mleku wypływającym z piersi, ciepłej i mięciutkiej skórze naszego pachnącego bobasa i pozytywach macierzyństwa. Poproście męża o to żeby nikt wam nie przeszkadzał, wyłączcie telefon i spróbujcie się oderwać od innych problemów. Zobaczycie, że się uda!
Zacznę (i powtórzę) od moich przemyśleń. Od początku ciąży nastawiałam się na karmienie piersią. Choć w gazetach i książkach pełno jest idyllicznych obrazków mamy karmiącej - ciężko jest znaleźć fakty i dobre rady na kłopoty, jakie mogą się pojawić. Nie wiem jakie są wasze oczekiwania i doświadczenia, ale często wywierana jest na młode mamy presja naturalnego karmienia, natomiast ciężko jest znaleźć mądrą i cierpliwą osobę, która by nam pokazała na czym to polega. Każda z nas wie, jakie są zalety karmienia piersią i każda może mieć różne powody do tego by to robić lub nie. Ale ja w tym miejscu chciałabym wszystkie z was gorąco namówić do tego, abyście spróbowały chociaż dać swojemu dziecku (i sobie) coś niezwykłego, do którego mam nadzieję, będziecie wracać słodkim wspomnieniami. Wszystkie z nas chciałyby, żeby było tak słodko. No i tu zaczynają się problemy, bo nie zawsze tak jest. Oczywiście życzę wam, żeby maluszki bezproblemowo przystawiły się do piersi. Ale co wtedy, kiedy zaczynają się schody? Po pierwsze nie poddawać się, starać się myśleć pozytywnie, choć wiem jakie to trudne, kiedy piersi są obolałe, podrażnione, czasem do tego stopnia, że leje się krew, dziecko płacze, mama z teściową zaczynają swoje komentarze, a nam się wszystkiego odechciewa. Spróbujcie się odciąć, zamknąć w sypialni z dzieckiem, włączyć ulubioną muzykę, zrobić coś co sprawi wam przyjemność. Trzeba też zdawać sobie sprawę z pewnych faktów.
Wiele słyszy się opinii: "Nie miałam mleka, dlatego nie karmie naturalnie", albo "Moje mleko było za chude". Szczerze jak słyszę takie teksty, to mam ochotę na dłuuuuuuuuuuugi wykład... i (może to zostawię dla siebie). Wiadomo, że po cesarskim cięciu ten pokarm może pojawić się później, ale ZAWSZE JEST. Co więcej ten pierwszy pokarm nazywany siarą jest najcenniejszy (pełen przeciwciał odpornościowych) i to coś co już nam się nie przytrafi, czego nie możne kupić za żadne pieniądze, więc jeśli nie chcecie karmić dłużej, to dajcie dziecku choć te kilka dni. Jest wiele szkół karmienia, niektóre mówią, że trzeba dziecko karmić na żądanie, inne, że tylko przez pierwsze dni, a później już co trzy godziny. U mnie było coś pośredniego, bo przez kilka pierwszych tygodnie młody był karmiony na zawołanie, później jego rozkład dnia i karmienia sam się unormował i mniej więcej co trzy godziny wychodziło karmienie.
Kolejna rzecz to jak długo powinno trwać karmienie. Znam osoby, które co 5, 10 czy 15 minut zmieniały piersi do karmienia i co... i tu kolejny błąd. Mama martwiła się, że maleństwo co chwilę chce jeść, nie przybiera na wadzę, ale co się dziwić. Nie wiedziała, że pierwsze 5-10 minut to bardzo płynny lekkostrawny pokarm, który głównie zaspokaja pragnienie. Nasze mleko zmienia się podczas jednego karmienia i można je podzielić na trzy fazy. (Nie chce was skłamać ile one trwają i jak dokładnie się nazywają, więc polecam książkę "Język niemowląt" i rozdział poświęcony karmieniu piersią). Druga faza to pokarm bardziej wartościowy, a trzecia to ten najbardziej sycące i tłuste mleko. Nie oczekujmy od noworodka, że karmienie będzie ponad 40 minut i naje się do syta. Maluch wymęczony porodem pewnie będzie domagał się częściej cyca, bo nie zapominajmy, że ssanie to ciężka praca, przy której można się spocić (dlatego np. poleca się troszeczkę odkryć maleństwo).
Kolejny fakt, to to że mleko matki dostosowuje się do potrzeb dziecka i tak mleko w okresie noworodkowym różni się od tego, które ssie roczny malec.
Podstawą prawidłowego karmienia piersią się prawidłowe przystawienie, I tu należy pamiętać, że przy prawidłowym przystawieniu nic nie powinno boleć! Nie wiem do końca, jak to z tym jest. Ja byłam zbyt dumna i wierzyłam, że sama sobie poradzę z moimi problemami. Czasem nawet zastanawiam się, czy piersi nie muszą po prostu swoje przejść, taki chrzest na początku karmienia, podrażnienie itp. U mnie początki były bardzo trudne, popękane brodawki, z których sączyła się krew, zapalenie piersi, na które nic nie działało, gorączka powyżej 41 stopni i wizyta w szpitalu, leki... Ale byłam baaaaaaaaaaaaardzo zawzięta. Strasznie mi zależało na tym, żeby naturalnie karmić. Na mojej drodze było wiele zakrętów i chwil zwątpienia, ale patrząc z perspektywy czasu jestem bardzo dymna z siebie. Karmienie dużo mi dało (nie tylko wygodę utratę wagi, czy oszczędność), ale wielką satysfakcję i niezastąpione chwilę bliskości i niesamowitej więzi.
Na czym tak naprawdę polega prawidłowe przystawienie? Ano na tym, żeby dziecko złapało całą brodawkę wraz z otoczką, tzn. tym ciemnym otaczającym sutek. Oczywiście bez przesady - mamy różne wielkości otoczek, a w ciąży dodatkowo się powiększają (tak dla ciekawostko, ponoć po to właśnie by były bardziej widoczne dla dziecko), wiec ta otoczka nie musi być cała. Ważne, żeby pierś była stosunkowo głęboko. Kiedy poczujemy ból, oznacza to dziecko nieprawidłowo uchwyciło pierś i trzeba zrobić to od początku. Jak? Otóż najbardziej polecanym sposobem jest włożenie swojego małego palca do buzi malca, by ten puścił brodawkę i spróbowanie od nowa/
Należy zwrócić uwagę na odgłosy jakie wydaje dziecko podczas ssania. Nie powinniśmy usłyszeć mlaskania, bo oznacza to nieprawidłowe przystawienie. Możemy natomiast zauważyć miarodajne poruszanie buzią.
Niektóre z nas mają lub będą mieć obawy przed zaduszeniem noworodka. Pierś należy przyłożyć bowiem bardzo blisko buzi. I tu pomaga nam matka natura, bo każdy mały brzdąc ma słodko zadarty nosek.
Pozycję do karmienia. Najważniejsze to wygoda matki i dziecka. Proponowany fotel plus podnóżek dla mamy i np. poducha, bo wiadomo, nawet trzy kilo naszej cudownej słodkości z czasem ciąży i ręce odpadają. Są trzy główne pozycje: klasyczna, spod pachy i leżąca, wspomina się też o krzyżowej. Tak na prawe to można kombinować, ważne żeby znaleźć pozycję odpowiednią dla siebie i dziecka. Oto ilustracje jakich pełno w necie, można sobie poszukać i poćwiczyć np. na lalce czy misiu http://razemlatwiej.pl/gfx_news/pozycje_nowyi_632.jpg
Bezpieczeństwo podczas karmienia i głównie mam na myśli pozycję i miejsce karmienia. Wiadomo po porodzie jesteśmy przemęczone, dziecko również i najlepiej było by nam karmić nie wychodząc z ciepłego łóżka, czy milusiej kołderki, szczególnie w nocy. Tyle tylko, że jest to trochę niebezpieczne. Podczas karmienia wydzielana jest oksytocyna (ta sama która powoduje skurcze podczas porodu - dlatego w ciąży nie powinno się drażnić sutków ze względu na ryzyko poronienia lub porodu przedwczesnego). Otóż hormon ten w czasie laktacji powoduje poczucie senności, zarówno u matki jak i u dziecka. I tu zaczyna się robić niebezpiecznie. Bo co wtedy kiedy zaśniemy i wypuścimy dzieciątko z rąk, lub przydusimy kładąc się na dzieciątku. Nie chce to szerzyć złych scenariuszy. ale o nieszczęście nie jest trudna. Oczywiście jest wiele matek karmiących w łóżku i wszystko jest ok, ale lepiej chuchać na zimne. Stąd właśnie wzięła się moja propozycja fotela z podnóżkiem i ewentualnie poduchą ( z kocykiem dla ciepełka w nocy) ustawionego obok łóżeczka. I kiedy dziecko się już naje, "odbijamy" dziecko i kładziemy je do jego własnego łóżeczka, a sami idziemy spać.
Miejsce i otoczenia karmienia - jak już pisałam o mojej wizji mięciutkiego fotela tak teraz chciałabym podjąć temat bardziej otaczającej atmosfery. Początki karmienia bywają trudne - więc potrzebna nam będzie cisza i spokój, miejsce odosobnienia, Później już będzie łatwiej i park czy samochód nie będzie dla nas wyzwaniem, ale teraz polecam sypialnie swoją lub dziecka, lekko przytłumione światło, jeśli lubicie to muzyka... Ważne żeby skoncentrować się tylko na dziecku, na ciepłym mleku wypływającym z piersi, ciepłej i mięciutkiej skórze naszego pachnącego bobasa i pozytywach macierzyństwa. Poproście męża o to żeby nikt wam nie przeszkadzał, wyłączcie telefon i spróbujcie się oderwać od innych problemów. Zobaczycie, że się uda!
Ostatnia edycja: