reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Depresja w ciąży

reklama
Ilona, to nie są głupie myśli. każda z nas ma prawo tak myśleć. w dzisiejszych czasach dziecko to kwestia decyzji. swoim czynem - nosisz ciąze, dbasz o siebie, przygotowujesz swoje zycie na te kolosalna zmiane - udowadniasz ze zdecydowalas sie na nie i bedziesz jego mama i to sie liczy. a ze zastanawiasz sie jakby bylo bez niego - to tylko myslenie, fizycznie przeciez nie robisz nic zlego, nic zeby sie go na przyklad pozbyc czy zaniedbac. to jest normalne, ze przy tak waznej decyzji, zmieniajacej tak wiele, czesto myslisz o konsekwencjach i czy na pewno dobrze wybralas. u nas pokutuje taki poglad, ze takiego daru jak dziecko sie nie odrzuca. ale to nie jest tak, ze my wszystkie ten dar przyjmujemy od samego poczatku i zawsze jako najwieksze szczescie. ja sobie tez czasem mysle, jakby to bylo nie musiec rodzic za 8 tygodni i za te wszystkie ciezkie pieniazki na lozeczka, pieluszki i ciuszki pojechac do tajlandii... ;) i przez sekunde czuje taka blogosc, jak to sobie wyobraze, a potem przez kolejne kilka taki ciezar, ze to jednak juz nieodwracalne, i ze taka a nie inna decyzje podjelam wczesniej. a potem staram sie dostrzec plusy tego co mnie czeka. bo one tez sa. mysle sobie na przyklad - dobra, pojade do tej tajlandii, ale za 6 lat. i bede mojej coreczce pokazywac najbardziej kolorowe ryby swiata i pewnie bardziej mnie to uszczesliwi niz ogladanie ich samej :)
ale nie oczekujmy od siebie, ze tylko te plusy bedziemy widziec. dajmy sobie prawo do ponarzekania na minusy i nie obwiniajmy sie o to.


Podobne przemyślenia też u mnie bywają. Dość często. Myślę sobie, co bym kupiła za pieniążki za wózek albo po jakich sklepach bym łaziła, gdyby dzidzi nie było. Pewnie spotykałabym się ze znajomymi, a teraz nie mam na to czasu. Jest mi przykro, że długo tak nie będzie, a później jestem na siebie zła za te myśli i tak w kółko. Czasami mam wrażenie, że jestem złą matką, bo myślę o swoim życiu a nie o dziecku, a ja po prostu chciałabym pozostawić część siebie w nowej ja. Czy tego naprawdę nie da się zrobić?
 
Hej Sylwia :). Czy się nie da? Tego nie wiem bo sama się nad tym zastanawiam. Nie wiem jak to będzie. Póki co widzą tylko ciemne barwy macierzyństwa, depresję która mnie dopada, ciągle płaczące dziecko i strach :/ Coż poradzić dopóki nie urodzimy nie przekonamy się jak to naprawdę jest. Chciałabym bardzo czuć i myśleć inaczej, ale nie potrafię. Nikt mnie o to nie wini, mój partner jest mega wyrozumiały. Problem jest we mnie ja sama mam wyrzuty co ze mnie za matka będzie skoro nawet cieszyć się nie potrafię. Pozostało mi 2,5 tygodnia do rozwiązania boję się jak nigdy w życiu. Mam nadzieję, że jakoś dam radę :) Wam życzę również abyście dały radę i przetrwały :)
 
żadna matka która myśli o sobie nie jest złą matką. najlepsze co możemy zrobić dla naszych dzieci to się nie zaniedbywać z ich powodu. więc myśleć o sobie trzeba jak najbardziej. sylwia, myślę że wszystko się da, ale na luzie, na spokojnie. czas połogu (6 tygodni po porodzie) jest czasem na odpoczynek i poznanie się z dzieckiem, nic dziwnego że teraz nie masz czasu na nic innego. ale za chwilę, za naprawdę niedługo, za tydzień, dwa, może trzy - możesz spokojnie zastanowić się na co masz ochotę tylko dla siebie i zrobić to. fryzjer, spotkanie z przyjaciólmi, małe zakupy - zadbaj o siebie, zrób coś co poprawi Ci humor, nawet jak ma to być spacer albo leżenie i nic nie robienie. w każdym razie, zostaw małą z mamą i pobądź według trybu "stara ty". zobaczysz jak takie małe rzeczy dobrze robią. ale trzeba myśleć wydaje mi się takimi małymi kroczkami, lokalnie, nie globalnie ;) bo globalnie zmiana życia wydaje się kolosalna i nieodwracalna i nie do pogodzenia z tym co było. ale jak się przyjrzeć z bliska, to przecież da się. małe kroczki!

moja znajoma na przykład po miesiącu poszła pierwszy raz sama na basen. dziecko zostawiła z tatusiem. jakaż to była radość, że się udało ;) a potem wzięła małego w chustę, wsiadła w pociąg i odwiedziła przyjaciólkę w berlinie. i też się udało.
 
Ostatnia edycja:
żadna matka która myśli o sobie nie jest złą matką. najlepsze co możemy zrobić dla naszych dzieci to się nie zaniedbywać z ich powodu. więc myśleć o sobie trzeba jak najbardziej. sylwia, myślę że wszystko się da, ale na luzie, na spokojnie. czas połogu (6 tygodni po porodzie) jest czasem na odpoczynek i poznanie się z dzieckiem, nic dziwnego że teraz nie masz czasu na nic innego. ale za chwilę, za naprawdę niedługo, za tydzień, dwa, może trzy - możesz spokojnie zastanowić się na co masz ochotę tylko dla siebie i zrobić to. fryzjer, spotkanie z przyjaciólmi, małe zakupy - zadbaj o siebie, zrób coś co poprawi Ci humor, nawet jak ma to być spacer albo leżenie i nic nie robienie. w każdym razie, zostaw małą z mamą i pobądź według trybu "stara ty". zobaczysz jak takie małe rzeczy dobrze robią. ale trzeba myśleć wydaje mi się takimi małymi kroczkami, lokalnie, nie globalnie ;) bo globalnie zmiana życia wydaje się kolosalna i nieodwracalna i nie do pogodzenia z tym co było. ale jak się przyjrzeć z bliska, to przecież da się. małe kroczki!

moja znajoma na przykład po miesiącu poszła pierwszy raz sama na basen. dziecko zostawiła z tatusiem. jakaż to była radość, że się udało ;) a potem wzięła małego w chustę, wsiadła w pociąg i odwiedziła przyjaciólkę w berlinie. i też się udało.




Naprawdę, chciałabym być tak pozytywna jak Ty weronkazzz. Jak czytam Twoje posty to szczerze robi mi się trochę lepiej i nawet zaczynam sobie to wszystko jakoś wyobrażać, chociaż nie jest łatwo. Wiem, że trochę to jeszcze potrwa, chyba wciąż jeszcze nie mogę uwierzyć, że jestem mamą, odpowiedzialną za małego człowieczka. Muszę trochę ochłonąć. Nawet jak patrzę na Andrzeja to tak dziwnie jest pomyśleć, że jest ojcem mojego dziecka. Muszę się do tego przyzwyczaić. To dobra myśl, żeby gdzieś wyjść, choćby na spacer. Ostatnio pare godzin spędzone z Andrzejem mi bardzo pomogły, a jak wróciłam do domu, to spojrzałam na Małą, usmiechnęłam się i pierwszy raz od porodu naprawdę czułam, że wszystko będzie dobrze i dam radę. Takie wychodzenie z domu na jakiś czas wiele daje. Odpoczęłam...
 
reklama
no no, babeczki, bo się rumienię. fajnie słyszeć że jestem taka pozytywna. ale to tylko dowód że rzeczy się zmieniają, i to na lepsze. pierwszy trymestr wspominam fatalnie. po pierwszej ekscytacji przyszlo zwątpienie, wkurzenie i strach. w ogole nie moglam sobie miejsca znalezc w tej ciazy. doszlo do tego ze zarzadzilam odwrot z nowego mieszkania do starego, bo dla mnie tych zmian bylo po prosty za duzo. zaczelam tez chodzic do psychologa, majac w pamieci moje przedciazowe epizody lękowe i depresyjne. a potem się zaczelo zmieniać, i być coraz lepiej. a i to nie tak ze non stop, mam nadzieje ze Was to nie zrazi, jesli przyznam, ze zdarza mi sie pobekiwac po katach ;)
nie dalej niz godzine temu na przyklad. tylko dlatego ze moj luby zazartowal ze mam juz przestac wymyslac mu te wszystkie zadania do zrobienia, ktorych lista pietrzy sie przed porodem. wybuchnelam placzem ze ja tobym chetnie przestala, ale ku...wa nie moge, i ze dosc mam juz tej ciazy i tej listy i tego wszystkiego. pobeczalam i przeszlo, szczegolnie ze luby od razu zaczal mnie pocieszac. jedyne co moge zrobic to chociaz nie miec z tego powodu wyrzutow sumienia. no wiec nie mam, i daje sobie prawo do takich wybuchow i do dolkow, a nie tylko gorek. kto powiedzial ze mamy cale 9 miesiecy chodzic piekne, pachnace i usmiechajace sie jak madonna z obrazka? a potem tulic dziecie do bialej piersi z blogostanem na twarzy? no kto? chyba ktos, kto nigdy nie byl w ciazy! ;)
 
Do góry