reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Depresja w ciąży

no wiem, niestety te myśli właśnie tak funkcjonują:-( dlatego ja zawsze jestem zdania, że trzeba od nich wszystkich szybciutko uciekać, odwrócić swoją uwagę, zacząć coś robić, cokolwiek choćby czytać książkę czy wyjść z domu na spacer... moja mama podsunęła mi kiedyś taki pomysł (jak nie mogłam się tak strasznie ostatnio dogadać z Sebastianem) żeby napisać list. będzie miał tą przewagę, że będzie dokładnie dopracowany, taki jaki chcesz i będziesz mu mogła go dać dopiero jak uznasz, że wyraża to co chciałaś żeby wyrażał. może lepiej by ci się zrobiło gdyby jednak twój partner o tym wiedział, mógłby cię wtedy jakoś wesprzeć.
szkoda, że te myśli tak strasznie psują Ci ciążę, wiem niestety jak to jest. mi na szczęście przeszło, jakoś nauczyłam się je odpędzać. pamiętam jeszcze 2 miesiące temu mówiłam mojemu S. że ciąża to najgorszy okres w moim życiu i nie będę chciała nawet tego pamiętać. to trochę straszne. już mi na szczęście przeszło, tamten okres faktycznie pozostał w mojej pamięci jako totalny koszmar, ale nauczyłam się już cieszyć z tego, że moja córcia jest zawsze ze mną i że już niedługo ją zobaczę.
jestem zdania, że wizyta u psychoterapeutki, lub nawet seria wizyt może Ci tylko pomóc! skoro nie możesz znaleźć sposobu na te natręctwa to może lekarz będzie w stanie Ci pomóc
 
reklama
Mam taką nadzieję że wizyta u psychoterapeutki mi pomorze. Chociaż trudno mi będzie o tym rozmawiać, bo często lekarze zadają takie pytania, że musisz sobie dużo przykrych i negatywnych rzeczy przypominać, wgłębiac sie w nie, tak samo jak mówisz o tych myślach, też musisz się w nie wgłębiać. Czasami prześwituje mi jakaś pozytywniejsza myśl, że będzie dziecko, będzie my wakacje spędzać razem, zrobimy sobie grilla tak jak w te wakacje to było, może ktoś przyjedzie jacyś goście i bedzie fajnie. :happy2: Wydaje mi się że jestem bardzo podatna na sugestie, tzn. nie w sensie że jak ktoś coś mi powie to ja to robię, to nie, wręcz przeciwnie, często na przekór ludziom robię. Ale jak mam tego doła to mój umysł łaknie wszystkie głupie bzdury, sugeruje sie wszystkim, nawet największym głupstwem. Nie wiem czemu tak sie dzieje. Kiedyś psycholog powiedziała mi że jestem bardzo wrażliwa. Mama z resztą też mi to mówi, i wiele innych osób, chociaż w domu w rodzinie często pokazuję pazurki, kłóce się, wykłócam, jestem wręcz niemożliwa. Ale znowu wśród obcych ludzi nie, bo może jestem trochę nieśmiała? Nie wiem.
Najgorsze jest to że te myśli teraz są o wiele gorsze i trudniejsze do opanowania niż kiedyś. Kiedyś poprostu je odpychałam i tyle. Nie miały takiej siły przebicia i w końcu odchodziły. Ale teraz...dręczy mnie myśl np. że biore nóż i idę zabić swoją mamę, tak jakby co by było gdybym np. teraz to zrobiła? Nie potrafię tego tak opisac żebyś zrozumiała dokładnie kropka w kropke o co mi chodzi. Ale myśle że wiesz :)
I ja to odczuwam jakby to naprawde miało miec miejsce i odczuwam taki lęk, że nie moge wytrzymać. Nie chce już myśleć i zastanawiać się nad tym czy to może schizofrenia, bo przecież nie słyszę żadnych głosów, nie mam omamów. Więc staram się nie dorabiac do tej myśli niczego, chociaż jest straszna i sugestywna. Ale przecież ja bym nie zrobiła niczego takiego. Potem odczuwam żal w stosunku do mamy że ona jest taka dobra i moge na nią liczyć a ja mam takie głupoty w głowie. Czuję sie okropnie. Zauważyłam że często ostatnio wybucham złością o byle co. Czasami tata mnie irytuje, no bo ma specyficzny charakter tak jak ja. Kiedyś też wybuchałam złością ale w inny sposób. A teraz zaczynam klnąć jak szewc, o byle co nawet o to że komputer mi sie zacina. Może to przyczyna ciąży, bo hormony sie wahają w różne kierunki. Dobrze że chociaż koszmarów nie mam...ufff...ale te myśli mnie do obłędu doprowadzają. Powiedz mi, wiem że marudzę, czy myślisz że mimo wszystko nie jestem nienormalna? Nie wiem czemu mnie to tak dręczy. Może poprostu ja silniej odczuwam te myśli bo jestem wrażliwsza...? Albo coś?
 
Widzę że wątek się urwał :(
Ja się trochę lepiej czuję, te głupie i straszne mysli odeszły, ale dręczy mnie coś innego. Mianowicie nie wiem czemu ale odczuwam taką wewnętrzną złość w stosunku do swojego partnera, jestem na niego strasznie zła, mam wyrzuty. Na pewno jest to po części przyczyna ciąży, bo wiadomo że w ciąży ma się odczucia ekstremalne i ekstremalnie różne. Tak więc też czasami chodze po domu jak struta, odburkuje wszystkim takim tonem że bez kija nie podchodź, mam wyrzuty w stosunku do narzeczonego. Doszłam do wniosku że to się wszystko może brac z tego że on wyjechał, a ja jestem w ciąży i jestem sama. On siedzi gdzieś w dalekim kraju, nie wie co ja tu odczuwam, rzadko w ogóle pyta jak się czuje itd. Jak już mówiłam jest cudzoziemcem, może w jego kulturze inaczej do tego mężczyźni podchodzą i nie angarzują się tak w ciażę jak w Europie np. Czuję złość, że jestem sama, że nie ma go tutaj, bo jak on był to było lepiej, nie czułam się samotna, życie jakiegoś normalnego biegu nabierało, itd. A teraz jestem taka wściekła, że znowu mam te głupie myśli "kocham nie kocham". Doszłam do wniosku że w jakiejś mierze to się może brać z tych wszystkich moich odczuć, że jestem sama mam małe wsparcie w narzeczonym, sam fakt że w ciąży jestem. Ale też wiem że to są też natręctwa. Bo osoba która nie ma natręctw daje sobie radę z tymi myślami, a osoba która ma natręctwa, mimo iż chce zakończyć ten potok myśli, to nie może. Z tego jeszcze wywodzą się inne moje myśli, np. co bedzie jak narzeczony nie będzie w Polsce kiedy będe rodziła (nie chodzi mi o to że przy porodzie ale poprostu żeby był np. w domu że jak do niego wrócę to zobaczę jego twarz a nie od poczatku bede sama z dzieckiem i z problemem). Następstwem tej myśli jest to że może oddalimy się od siebie jak ja sama będę dzieckiem się zajmować, że nie będzie tak jak kiedyś, itd. Pewnie każda kobieta ma takie myśli, to normalne. Może ja trochę przesadzam, może zmienia się moje podejście do świata, tj. troche poważnieję. Ale jestem pewna że te myśli się w dużej mierze biorą stąd że nie jesteśmy razem, że on jest tak daleko. Najgorsze że potem czuję się winna i obwiniam siebie że mam takie głupie myśli, że przedtem nie miałam, że nie ważne co sie działo, ja byłam z narzeczonym i nie przechodziło mi cos takiego przez myśl.
 
ja też czuję, że dopada mnie depresja związana ze strachem o dzidzię i komplikacjami w ciąży od samego początku. W 5tc trafilam do szpitala z krwawieniem, okazalo się, że mam krwiaka, musiałam leżeć 2 tyg w szpitalu, a potem w domu. Teraz jestem w 22tc i męczą mnie bóle i skurcze macicy. Bylam już u kilku lekarzy aż wreszcie na izbie przyjęć w ostatnią sobotę spotkałam najlepszego. Dostalam jakieś leki rozkurczowe, zalecenia leżenia, ale bóle mam cały czas. Na l4 jestem od samego początku ciązy.
Coraz częściej myślę, że mam depresję...nic mnie nie cieszy, ciągle się zamartwiam, nie mam na nic siły, tak bardzo się boję...
Cały dom jest na głowie mojego męża, bo ja czuję się beznadziejnie. Jak chwilę postoję, to czuję, że mi słabo, a wyniki mam dobre...Chcialabym zasnąć i obudzić się w kwietniu- wtedy mam termin porodu. Nie kupuję żadnych rzeczy dla dzidzi, ba- nawet ich nie oglądam- ze strachu. Nie myślę tak naprawdę o porodzie, bo mam wrażenie, że mnie to nie dotyczy. Nie wiem, co robić...nie wiem, jak żyć z poczuciem, że czas płynie tak wolno...
 
Witam Wszystkie Panie,
Jestem tu nowa... Wiem, że to źle zabrzmi ale chyba mi się nawet lepiej na sercu zrobiło ze nie tylko ja mam problem... Bo póki co wszyscy patrzą na mnie jak na wariatkę... Fakt faktem że to co obecnie czuje do najprzyjemniejszych uczuć jako przyszła mama (może bliźniaków) nie należy..Jestem w 14 tygodniu ciąży i dodam na dzień dobry że po rezygnacji z aborcji zaczęłam się cieszyć z Maluszków...Ale po chwili przyszły wątpliwości i niechęć, wielka niechęć... Doszło do tego że idąc na wizytę kontrolną do swojego lekarza "marzyłam" by ich serca nie biły, śnię po nocach o poronieniu..Rano budzę się z dobrym humorem po takich snach...Byłam u pani psycholog...ale genialna kobieta próbowała wprowadzić mnie w psychodramę tak to się ładnie nazywa..i miałam rozmawiać z kartką papieru...po czym ta stała nade mną i powtarzała jak zdarta płyta "Mamo Sandro my Cię kochamy, my bez Ciebie żyć nie możemy"... tak bardzo mi to pomogło że już na wizycie zastanawiałam się czy jej przypadkiem nie potrzeba pomocy medycznej a dokładniej kaftanu bezpieczeństwa.. Jedno z maleństw może mieć wadę genetyczną i niedługo mam punkcje czy amniopunkcje nie pamiętam jak to się nazywa.. i skrycie liczę na to że jedno z nich będzie chore(wiem że nawet nie powinnam tak myśleć...ale nie umiem odgonić od siebie tych myśli) i wtedy usunę... Po moim wywodzie pewnie zostanę zrugana strasznie, ale trudno...:) może któraś z Was miała przypadkiem podobny problem i umiała sobie z nim poradzić?
 
smandra ja Ci nie pomogę, bo moje złe samopoczucie jest związane z komplikacjami ciążowymi i strachem o moje maleństwo, a u Ciebie objawia się to niechęcią do ciąży i maleństw. Czyli sytuacja całkowicie odwrotna. Ja codziennie modlę się o zdrowie dla mojego maleństwa, a Ty pragniesz, aby Twoje były chore. Ja nie mogę się już doczekać kwietnia, bo wtedy moja malutka będzie z nami, a Ty nie chcesz tej ciązy, nie chcesz urodzić...
Bardzo Ci współczuję...i myślę, że jednak terapia u jakiegoś specjalisty jest dobrym pomysłem. Jeśli ta u której byłaś, Cię nie przekonała, spróbuj iść do kogoś innego. A może metody, które wydają się na pierwszy rzut oka dziwne, są w stanie naprawdę pomóc? Nie poddawaj się. Zyczę Ci, aby wszystko się ulożyło, abyś potrafiła sobie pomóc i abyś pokochała swoje maleństwa...
 
SMANDRA-przeczytałam twój post i się poprostu przeraziłam!:szok:
potrzebny Ci jest jakiś porządny specjalista!!!Rozumiem depresję związaną ze strachem nad maleństwem oby było wszystko dobrze bo zazwyczaj takie uczucia się rodzą u cieżarnej a to co ty tu napisałaś to tragedia!potrzebujesz pomocy i to od zaraz!są róne depresje i słyszałam o niechęci matek do dzieci ale to trzeba leczyć!
Nie chcę byc dla ciebie jakas wredna tylko chciałabym aby twoje maleństwa urodziły się zdrowe i były kochane bo ty będziesz ich mama i one niczym nie zawiniły więc maja prawo żyć i być zdrowe, kochane!
Nie wiem dlaczego masz takie myśli może ta ciąża jest niechciane?bo wspominałaś coś o aborcji.
współczuje ci ale nikt tu raczej ci nie pomoże tak jak specjalista.
Uwierz że dziecko to jest najpiękniejsze co w życiu można mieć a ty możesz mieć to podwójnie!nie czujesz jeszcze ruchów a uwierz że te kopniaki to cudo poprostu !
postaraj się pokochać te maleństwa!przecież one są częścią ciebie!
 
Informacja dla wszystkich z Was które najchętniej by mnie zarąbały tępym nożem za podejście, i faktycznie zgadzam się z wami że to było bardzo chore myślenie:)(chodź to od samego początku wiedziałam) i mam nadzieję że nie wróci już nigdy:) powoli bo powoli znów zaczynam cieszyć się ciążą.. Jeszcze to nie jest to co było przed tą nazwijmy to "depresją" ale już nie wyobrażam sobie sytuacji w której któreś z moich dzieci było by chore.. Jestem po amnio i oczekuje na pozytywne wyniki;] I nie potrzebny był mi żaden specjalista...Weszłam w nowy rok z nowymi pomysłami na życie i z zupełnie innym podejściem do niego;] tylko żałuje że ta moja "depresja" tyle trwała...o półtora miesiąca za długo:)

mitaginka mam nadzieje ze z Twoją dzidzią będzie wszystko w porządku i urodzi się całkowicie zdrowa:) życzę Ci tego z całego serca:)
 
reklama
smandra super przeczytać, że wszystko u Ciebie wraca do normy, że lepiej się czujesz itd :) trzymam więc kciuki za pozytywne wyniki amnio!

Ja póki co ciągle leże, od środy mam założony na szyjkę macicy pessar- krążek, który ma "trzymać szyjkę", żebym mogła donosić.
Staram się myśleć pozytywnie i dziękuję za miłe słowa :)
trzymaj się i powodzenia!
 
Do góry