Dziękuje za twój wpis. Ja raczej nie siedze i nie płaczę, zajmuje się przyziemnymi sprawami, to nie jest tak że siedzę, wchodze w swój świat i w nim siedzę. Nie jest tak że się wyłanczam ze społeczeństwa i z życia. Byc może to się wzięło z tego że nie mam zajęcia siedze w domu, mój narzeczony za granicą, dopiero teraz jest ze mną ale jutro znowu jedzie. Trochę mnie postraszyłaś tymi próbami samobójczymi. Ja nigdy nie mialam jak juz mówiłam i mam (tak mi się zdaje) samozachowawczy stosunek do siebie. I tak idę do psychologa, to dobrze. Jestem w ciązy, jak pewnie wiesz, dopiero 4 miesiąc, może to też jest jakaś przyczyna, że mam słabszą psychike i te doły uderzają ze zdwojona siłą. Wiesz, mnie się wydaje, że to nie jest tak że ja chce coś zrobić, np. krzywde komuś itp., tylko to są takie myśli, wyobrażenia jakby i lęki z tym związane. Np. jak mnie nachodzi że wszystko co robie jest bez sensu, po co to czy tamto robić, skoro może mi się żyć nie chce, to zaraz mnie nachodza takie lękliwe myśli że może kiedyś się zabiję. Chociaz wiem że tego nie chcę zrobić. Te myśli często wracają jak coś z nimi związanego wyłapię, np. jak pisałaś o samobójstwie to już mi się wróciło. I to mnie w paniczny lęk wprowadza że może ja będe chciała się kiedys zabić. Takie bezpodstawne (chyba) lęki. Miałam kilka dni kiedy czułam sie dobrze, jak dawniej, kiedy nie miałam żadnych uporczywych myśli. Np. jest tak że jak jedna myśl mi minie, to druga sie po jakimś czasie nasuwa. I tak jest bardzo często. A czasem mam tak że po prostu wiem że te myśli są głupie i nierealne i poprostu się wyłanczam i przemijają. Wydaje mi się że ich nasilenie może wynikać z tego że lęk we mnie wywołują. I wtedy to narasta. Jak myślisz?
reklama
ewatresco
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 29 Lipiec 2010
- Postów
- 60
hej Emka, mysle, ze wszystko jest do opanowania. ciekawa jestem jak wypadla wizyta u psychologa... mam nadzieje, że troche Ci przejasnila w glowie:-) sporo mnie nie bylo bo mialam popsuty komputer, moje jedyne okno na swiat troche sie balam, ze przez to tez u mnie pojawia sie spowrotem moje gupie mysli ale jest ok. jak ty sie miewasz???
Hej. Już myślałam, że tak cię znużyły moje posty, że przestałaś wchodzić na forum ;-)
Niestety psycholog zadzwonił do mnie i przełożył wizytę o tydzień, więc dopiero w przyszły poniedziałek do niego idę
Już czułam się trochę lepiej, miałam kilka dni że dużo dużo lepiej się czułam, miałam taka siłę aby poradzić sobie z myslami a nawet o nich zapomnieć na jakiś czas. Ale niestety mój narzeczony dzisiaj pojechał wieczorem i znowu mam dołka. Właściwie to od wczoraj już mi wróciło myślenie. Dodatkowo przeczytałam post Bodzinki (chyba dobrze napisałam?) i mnie wcale nie podbudował za bardzo.
Oh...może będzie lepiej, narazie nie chce wracać i sie zagłebiać w te myśli, dlatego więcej na ten moment nie napiszę na ten temat
A czytałaś mój ostatni post? Co myślisz ty, bo twoja poprzedniczka mnie wcale nie pocieszyła, wręcz trochę dlatego myśli mi wróciły
Niestety psycholog zadzwonił do mnie i przełożył wizytę o tydzień, więc dopiero w przyszły poniedziałek do niego idę
Już czułam się trochę lepiej, miałam kilka dni że dużo dużo lepiej się czułam, miałam taka siłę aby poradzić sobie z myslami a nawet o nich zapomnieć na jakiś czas. Ale niestety mój narzeczony dzisiaj pojechał wieczorem i znowu mam dołka. Właściwie to od wczoraj już mi wróciło myślenie. Dodatkowo przeczytałam post Bodzinki (chyba dobrze napisałam?) i mnie wcale nie podbudował za bardzo.
Oh...może będzie lepiej, narazie nie chce wracać i sie zagłebiać w te myśli, dlatego więcej na ten moment nie napiszę na ten temat
A czytałaś mój ostatni post? Co myślisz ty, bo twoja poprzedniczka mnie wcale nie pocieszyła, wręcz trochę dlatego myśli mi wróciły
ewatresco
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 29 Lipiec 2010
- Postów
- 60
nie, nie znuzyly mnie twoje posty:-) wrecz przeciwnie! wiesz co, mysle, ze ona ma racje w tym co napisala tak pod wzgledem teoretycznym...ale wcale niekoniecznie musi sie to odnosic do Twojej osoby... no bo nikt przeciez nie stwierdzil, ze mozesz cierpiec na depresje. natretne mysli to tylko jeden z objawow depresji, ale oprocz tego funkcjonuja jako zjawisko samo w sobie tez. chorujac na depresje cierpi sie jeszcze na szereg innych objawow, typu stany lekowe, chroniczne zmeczenie, bezsennosc itd. depresje bardzo czesto myli sie z np zalamaniem nerwowym, ktore miewa podobne objawy ale kasyfikuje sie raczej jako stan a nie chorobe. ja przeszlam zalamanie nerwowe i uwierz mi, ze nawet do tego trzeba wiecej niz tylko natretne mysli:-) owsze sa tez objawem ale jednym z wielu. natomisat depresja to zlozona jednostka chorobowa. czesto my kobiety mylimy ja z innymi stanami albo wrecz naduzywamy tego okreslenia zeby opisac chwilowe stany podlamania itd. nie da sie ukryc, ze jest to baaaaaardzo powazna choroba, z ktora tak jak powiedziala Bodzinka samemu jest ciezko wlaczyc i wmaga terapii i leczenia ALE pamietaj, ze najpierw wymaga tez zdiagnozowania u ciebie nikt jej jeszcze nie stwierdzilwiec moze to banalne ale nie ma co sie martwic na zapas! poza tym, mysle, ze Twoj stan nie jest az tak powazny. moim zdaniem wiaze sie to po porstu z naglymi zmianami jakie zaszly w twoim zyciu i obawa przed tymi, ktore jeszcze nastapia... sama w ktoryms poscie pisalas, ze czujesz sie lepiej kiedy o tym nie myslisz i jestes wsrod ludzi itp. gdyby to byla depresja to uwierz mi, ze nie byloby to takie proste. nie bylabys w stanie odsunac od siebie tych mysli tak latwo... sproboj sie skoncentrowac na czyms innym, za kazdym razem kiedy zaczynasz sie dolowac pomysl o tym malenstwie, ktore w tobie rosnie, kiedy ty sie smucisz, smuci sie tez ono... jest z toba tak sprzezone i polaczone, ze odczuwa wszystkie towje nastroje:-) nie rob sonie wyrzutow, ze przez ciebie i ono sie smuci, zamiast tego wlacz ulubiona muzyke (byle rytmiczna i w miare taneczna, a nie jakies smuty) albo ukochany film, zajmij mysli czyms innym, zjedz cos pyyyysznego i troski same odejda bo twoj umysl zostanie sprytnie oszukany wiem, ze to brzmi banalnie, ale daje Ci warancje, ze to dziala!
Może masz i rację. Chyba po prostu za daleko zabrnęłam z tymi myślami. Jak zajmowałam sie przygotowaniami do urodzin to jakoś sobie z tymi myślami radziłam, nawet jak jakaś głupia myśl próbowała się przedostac to nie miałam po prostu ochoty (można tak to nazwac) nad zastanawianiem sie nad nią. Zazwyczaj mam tak że budze się rano to umysł mam jeszcze nieogarnięty myślami i nic mnie nie dręczy. Ale wydaje mi się że po przebudzeniu umysł się też "budzi" i zaczyna swoje życie prowadzić, niestety. Czasami sama dochodze do wniosku że przesadzam z tymi myślami, tzn. z ich interpretowaniem, zajmowaniem się nimi, gdybaniem, że musze przestać i tyle. Np. często jest tak że wieczorem lepiej się dużo czuję niż rano. Jak już pisałam nastrój mi się na tyle poprawil że czasem nawet ze dostawalam sklerozy i zapominalam na jakiś czas o myślach które mnie dręczą, do póki mi sie nie przypomniało że miałam taką dręczącą myśl. Chyba za bardzo się "ekscytuję" (w sensie negatywnym) tym co wytwarza mój umysł i za bardzo poważnie do tego podchodzę. Przecież kiedyś oglądałam mnóstwo horrorów (co prawda nigdy nie lubiłam tych brutalnych oglądac gdzie krew sie lała strumieniami) i kryminalnych programów, i nic takiego, żadne myśli nie miały miejsca. Może teraz to sie trochę odbija, dlatego już nie oglądam ani jednych ani drugich. Nawet jak widze horror w tv to mnie lęk zaraz nachodzi że mi myśli wrócą. Miewam lęki, ale tylko jak mam nastrój zły ale w sumie to czasami nie umiem zdefiniowac tych lęków.
A co u ciebie, jak samopoczucie, zdrowie? Bo gadam cały czas o sobie, zamiast spytać co słychać u ciebie
A co u ciebie, jak samopoczucie, zdrowie? Bo gadam cały czas o sobie, zamiast spytać co słychać u ciebie
N\Jeszcze nie dodałam, że myśli wcale nie jest mi łatwo odsunąć, ale poprostu czasami staram się wyłączyć z myślenia, chociaż czuje że myśli się gdzieś w umyśle gnieżdżą, ale próbuje nie poddawac się tej "chęci" (można to tak chyba nazwać) rozmyślania. I nie siedze bezczynnie, tzn. siedziałam jak przebywałam u kuzynki, to non stop na kompie byłam a to nie jest zbyt twórcze zajęcie. Jak narzeczony był to gotowaliśmy, sprzątałam, kotek jest w domu więc trochę raźniej. Była u mnie koleżanka też wczoraj, pojechała wieczorem późnym, tzn. razem z tatą odwieźliśmy ja na dworzec. Dzisiaj tez ide ją odwiedzić w pracy na 1-2h. Może trochę czas się zorganizuje. Sama czasem, jak już sie uspokoję wewnętrznie, to mysle sobie, że sama tworzę i dotwarzam do jednej myśli kolejne, bo jak coś mi przyjdzie do głowy np. że może chce kogoś zabić, to ja już do tego (świadomie czy nie) tworzę dalsza historię z której potem nie moge wyjść. Myślicie że dobrze rozumuję?
ewatresco
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 29 Lipiec 2010
- Postów
- 60
wiem co masz na mysil. wiadomo, ze nie sa przyjemne te stany i ze mysli potrafia byc baaardzo uciazliwe... ale naprawde uwazam, ze one sa spowodowane tylko i wylacznie twoim stanem, czyli ciaza... kazda z nas jest wtedy bardziej podatna na nastroje i leki. to naprawde jest naturalne a jesli chodzi o horrory to ja zawsze sie ich balam i nigdy nie ogladam moj S. jak widzi ze w tv leci cos czego sie moge przestraszyc to bezwarunkowo wylacza tv, nawet jesli on sam chce ogladac bo ja potem mam jazdy w nocy w stylu np nie spie cala noc albo boje sie sama isc do toalety taki juz moj urok. a jak sie naogladam seriali w styly CSI czy Kosci to mam taaakie gluupie sny, ze sie nie da i tez mam jazdy pt ze kogs zabije albo cos;p glupoty. najgorszy w tym wszystki jest strach przed sama soba, tzn przed swoim wlasnym umyslem. musisz pamietac, ze to ty masz ostateczne zdanie, ze ty tutaj decydujesz i jesli ty nie bedziesz chciala zrealizowac tych glupich scenariuszy i mysli to nic sie nie stanie. panujesz nad sama soba wiec mysli moga sobie dac spokoj i isc dreczyc kogos innego wbrew pozorom to bardzo dobrze, ze jestes swiadoma tego w jakim jestes stanie, mimo, ze to sprawia ze mysli sa jeszcze bardziej uciazliwe. gdybys byla chora psychicznie albo chociaz miala depresje to uwierz mi wcale nie bylabys tego taka swiadoma!
Trochę mi polepszyłaś humor
Bo już znowu schizów dostawałam, nawet nie umiem konkretnie ich opisać, bo to wbrew pozorom wcale nie jest łatwe. Ale ogólnie czułam wewnętrzny niepokój, jakby lęk i odczucie jakbym świrem była, i że tak zostanie itp. To straszne jest!
Ciesze się że idę do psychologa, bo może on mi wszystko wytłumaczy jeszcze lepiej albo da jakąś terapię. Najgorsze jest to że samotnie w domu siedze. To okropne! Juz samo to przywołuje mysli. Ciekawe jest że jak jedna myśl odchodzi, to druga nachodzi i wtedy jestem przekonana co do tego że ta poprzednia myśl była nie taka straszna jak ta obecna i że wiem iż nieprawdziwa była.
Dziwaczne to jest. Może człowiek nieświadomie sam wywołuje w sobie takie stany że czuje się jak wariat? Może samemu się do takiego stanu doprowadza? Ze mną chyba tak jest bo mój umysł się strasznie nakręca. Z byle czego wychodzi nie wiadomo co. Sama widocznie się nakręcam i potem tak się czuję jak czubek itp., mam jakieś głupie myślenie, lęki, strachy, które potem zbyt poważnie odbieram. Tak mi się wydaje. Fakt jak kiedyś oglądałam horrory, to tez bałam się sama spac i iśc do wc, ale jakoś ten strach mnie nigdy nie paraliżował do tego stopnia żeby siedzieć jak na szpilce całą noc i wypatrywac duchów.
Ale teraz no poprostu psychicznie czuję się nienormalnie, może jest to z ciążą związane, bo przecież nigdy wcześniej tak się nie czułam. No przed ciązą miesiąc. Ale to się chyba wzięło z braku zajęcia a teraz może moja psychika jest słabsza i trudniej sobie radzi z tym wszystkim.
Bo już znowu schizów dostawałam, nawet nie umiem konkretnie ich opisać, bo to wbrew pozorom wcale nie jest łatwe. Ale ogólnie czułam wewnętrzny niepokój, jakby lęk i odczucie jakbym świrem była, i że tak zostanie itp. To straszne jest!
Ciesze się że idę do psychologa, bo może on mi wszystko wytłumaczy jeszcze lepiej albo da jakąś terapię. Najgorsze jest to że samotnie w domu siedze. To okropne! Juz samo to przywołuje mysli. Ciekawe jest że jak jedna myśl odchodzi, to druga nachodzi i wtedy jestem przekonana co do tego że ta poprzednia myśl była nie taka straszna jak ta obecna i że wiem iż nieprawdziwa była.
Dziwaczne to jest. Może człowiek nieświadomie sam wywołuje w sobie takie stany że czuje się jak wariat? Może samemu się do takiego stanu doprowadza? Ze mną chyba tak jest bo mój umysł się strasznie nakręca. Z byle czego wychodzi nie wiadomo co. Sama widocznie się nakręcam i potem tak się czuję jak czubek itp., mam jakieś głupie myślenie, lęki, strachy, które potem zbyt poważnie odbieram. Tak mi się wydaje. Fakt jak kiedyś oglądałam horrory, to tez bałam się sama spac i iśc do wc, ale jakoś ten strach mnie nigdy nie paraliżował do tego stopnia żeby siedzieć jak na szpilce całą noc i wypatrywac duchów.
Ale teraz no poprostu psychicznie czuję się nienormalnie, może jest to z ciążą związane, bo przecież nigdy wcześniej tak się nie czułam. No przed ciązą miesiąc. Ale to się chyba wzięło z braku zajęcia a teraz może moja psychika jest słabsza i trudniej sobie radzi z tym wszystkim.
Dobrze to określiłaś "strach przed samą sobą". Tego słowa szukałam
Chyba coś w tym jest, bo czasami czuję że jak sobie tłumaczę że te myśli sa głupie i nie prawdziwe to jakby sama sobie nie potrafię w 100% uwierzyć. Tzn. z tym że kogoś zabiję, to sobie lepiej radzę niż z tym że jestem psychiczna lub że nie chce mi się żyć. Boże, te dwie mysli mnie totalnie przybijają. Czuję się jakbym chciała wydrzeć je z siebie wywalić gdzies daleko. Są uporczywe, nawet jak sobie mówię, że przecież to nie prawda, to one są jakby silniejsze, że nie moge o nich zapomnieć. I do tego się nastepne tworzą, lęki, ze może ja sie kiedys zabiję np. Takie lęki. Nigdy tak nie miałam. Nie wiem czemu one wracają, może dlatego że na to pozwalam, że mój umysł już tak się w to myślenie "zaangażował" że trudno mi z tego wyjść tak definitywnie? Np. zawsze bardzo bałam się torów, pociągów i tramwajów, zawsze 100 razy sprawdzałam zanim przejdę czy nic nie jedzie, bo się panicznie bałam że wpadnę pod tramwaj kub pociąg, a teraz zupełnie kontrastowe myśli mnie prześladują, chociaż wiem że nie żuciła bym się nigdy pod żaden z tych pojazdów, to nie jest na moje siły i nerwy. Kiedyś wręcz bałam się np. że zbyt wcześnie umrę. Chociaż wtedy to nie były natrętne myśli, raczej takie troski życia codziennego.
Chyba coś w tym jest, bo czasami czuję że jak sobie tłumaczę że te myśli sa głupie i nie prawdziwe to jakby sama sobie nie potrafię w 100% uwierzyć. Tzn. z tym że kogoś zabiję, to sobie lepiej radzę niż z tym że jestem psychiczna lub że nie chce mi się żyć. Boże, te dwie mysli mnie totalnie przybijają. Czuję się jakbym chciała wydrzeć je z siebie wywalić gdzies daleko. Są uporczywe, nawet jak sobie mówię, że przecież to nie prawda, to one są jakby silniejsze, że nie moge o nich zapomnieć. I do tego się nastepne tworzą, lęki, ze może ja sie kiedys zabiję np. Takie lęki. Nigdy tak nie miałam. Nie wiem czemu one wracają, może dlatego że na to pozwalam, że mój umysł już tak się w to myślenie "zaangażował" że trudno mi z tego wyjść tak definitywnie? Np. zawsze bardzo bałam się torów, pociągów i tramwajów, zawsze 100 razy sprawdzałam zanim przejdę czy nic nie jedzie, bo się panicznie bałam że wpadnę pod tramwaj kub pociąg, a teraz zupełnie kontrastowe myśli mnie prześladują, chociaż wiem że nie żuciła bym się nigdy pod żaden z tych pojazdów, to nie jest na moje siły i nerwy. Kiedyś wręcz bałam się np. że zbyt wcześnie umrę. Chociaż wtedy to nie były natrętne myśli, raczej takie troski życia codziennego.
Ostatnia edycja:
reklama
Emka wcale nie miałam zamiaru cie dołować. Natretne myśli to natretne myśli i nie musza byc objawem niczego złego. Chciałam Ci tylko uświadomic, że ze wszystkim da się żyć. Trzeba tylko chcieć a TY CHCESZ. I to połowa sukcesu....A nawet więcej niż połowa. także głowa do góry, wizyta u psycholga na pewno wiele Ci pomoże, wyjasni, nauczy radzić sobie z myślami. Wcale nie musisz mieć depresji. Szkoda, że ja przełozył ale i tak blizej niz dalej. I tak imponuje mi to, że tak otwarcie piszesz o swoich myślach.
A o depresji pisałam, też do innych dziewczyn, które nie maja tyle odwagi co ty, zeby o tym pisać.I wcale nie musisz miec depresji, zeby sie gorzej czuc i mieć natretne mysli. Ale sa one paskudne same w sobie i wizyta u psycholga na pewno nie zaszkodzi...
a ja no cóż...pisze z własnego, niestety smutnego doswiadczenia...nie mialam tyle odwagi co Ty, żeby cos ze soba zrobić jak był czas i pora...
Także wcale nie musisz miec ani deprsji ani schizofremi. Mój post miał czyto teoretyczny wydzwiek. Ale trzymam kciuki zeby mysli poszły sobie precz, bo wiem jakie moga być uciążliwe...
A o depresji pisałam, też do innych dziewczyn, które nie maja tyle odwagi co ty, zeby o tym pisać.I wcale nie musisz miec depresji, zeby sie gorzej czuc i mieć natretne mysli. Ale sa one paskudne same w sobie i wizyta u psycholga na pewno nie zaszkodzi...
a ja no cóż...pisze z własnego, niestety smutnego doswiadczenia...nie mialam tyle odwagi co Ty, żeby cos ze soba zrobić jak był czas i pora...
Także wcale nie musisz miec ani deprsji ani schizofremi. Mój post miał czyto teoretyczny wydzwiek. Ale trzymam kciuki zeby mysli poszły sobie precz, bo wiem jakie moga być uciążliwe...
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 10
- Wyświetleń
- 2 tys
- Odpowiedzi
- 14
- Wyświetleń
- 28 tys
Podziel się: