reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Depresja w ciąży

Dziękuję za twoja odpowiedź. :)
Mysle że masz racje. Wydaje mi się tak jak tobie, że za dużo o tym wszystkim myslałam, za dużo myśli i scenariuszy dokładałam a teraz mi się to wszystko zwaliło na raz i trudniej mi to wszystko wyrzucić z głowy od tak. :szok:
Postaram się posłuchac twojej rady. Wolę nie rozmawiac na ten temat z narzeczonym, on jest cudzoziemcem, jest wyxhowany w innej kulturze i nie rozumie wszystkiego po polsku, więc obawiam sie że nie zrozumiałby tego wszystkiego. Ale czasami rozmawiam o tym z mamą. Wolę tez porozmawiac z kimś kto pomysli o tym obiektywnie. :tak:
Już w googlach wpisałam słowo "schizofrenia" i już zaczęłam czytać, czytać i pogłębiac swojego doła i dokładac sobie czarnych mysli, ale po przeczytaniu twego postu jakoś mi się lepiej zrobilo i wszystkie stronki zamknęłam od razu. :)
Może w takich chwilach po prostu trzeba się odłączyc od myślenia, o niczym nie mysleć, poprostu zająć się czymś przyziemnym gotowaniem tv albo cokolwiek innego.
Chyba zabrnęłam za daleko ze swoimi myślami i musze teraz włączyć wsteczny i się z tego wycofać. :)
Pozdrawiam i dzięki za twoja cierpliwośc do wysłuchiwania moich narzekań i problemów :happy: :-) :-D
 
reklama
brawo! wlasnie takiego nastwaienia Ci teraz trzeba:)! masz calkowita racje, zajmowanie sie czyms przyziemnym w takich sytuacjach baaaaardzo pomaga, nie mowiac o tym jak strasznie czyste mieszkanie bedziesz miala;) u mnie sie juz blyszczy! polecam tez spacery, szczegolnie jesli mieszkasz w miescie, chodzenie po sklepach bardzo pomaga no i do tego jestes miedzy ludzmi a to zawsze dziala terapeutycznie.
wiem co masz na mysli jesli chodzi o Twojego narzeczonego, moze faktycznie ogranicz sie do mamy. tez bylam w dluuugim zwiazku z obcokrajowcem, do tego z innego kontynenty wiec juz wogole czasem jak z innej planety;)
pozdrawiam Cie, przesylam full pozytywnych mysli:)
jak bedziesz czula potrzebe to pisz. wiem jakie to jest parszywe uczucie kied czlowiek sie zapada w labirynt sowich mysli. wtedy najlepiej uciekac gdzie pieprz rosnie:)
 
Hymmm...staram się stosowac do twoich porad :)
Dzisiaj już mi bylo lepiej, poszlam nawet na zakupy, kupiłam nawet sobie bluzkę i pomadkę :)
Ale trochę później dostałam znowu dołka ale innego trochę. Znaczy się też związanego z myslami ale na inny temat. :shocked2:
Mam na myśli na temat dzieci. Tak ogólnie. Takie głupie myśli o skrzywdzeniu dziecka, pedofilii itp. Nie wiem czy poprostu jedne myśli drugimi zastępuję albo może poporstu jeszcze się nie "przyzwyczaiłam" do życia bez tych głupich myśli albo może poprostu wszystko co dosłyszę w tv a wiadomo że jest dużo tych przykrych wiadomości itp. Jestem dość wrażliwa i może dlatego biorę wszystko do siebie.
Ale staram się jakoś sobie z tym radzić. Mam nadzieję że jak narzeczony przyjedzie to będę miała czym zająć swój umysl :)
 
no niestety, tak to juz z nami "myslacymi za duzo;)" bywa. ja sie zadreczalam tym, ze moze ja nie kocham swojego dziecka bo nie rozczulam sie nad kazda rozowa szmatka w sklepie dla dzieci;) i to byla calkiem powazna przyczyna tygodniowych napiec i stresow:zawstydzona/y: mysle, ze to kwestia przyzwyczajenia sie do tego, ze takie mysli zawsze juz beda sie pojawiac. swiadczy to o tym, ze martwsz sie o swojego malucha i troszczysz o to co go spotka w zyciu. ponoc mamy maja tak juz dozywotnio-tak przynajmniej powiedziala mi moja mama;-) poza tym, potrzeba troche czasu, zeby na dobre zdystansowac sie do swojego wlasnego umsylu, zreszta nawet jak juz sie tego nauczymy to nie znaczy, ze takie "stany" nadprogramowego myslenia nie beda sie juz nigdy pojawiac... niestety, ona zawsze beda z nami. musimy sie tylko nauczyc smiac same z siebie i z niektorych bzdur i glupot, ktore przychodza nam do glowy! nie dajmy sie zwariowac:) jestesmy w 100% normalne:-)
 
Widzę mały zastój na forum :/
Mój narzeczony właśnie przyjechał, tzn. w piątek wieczorem, chwilowo czułam się trochę lepiej, ale znów mam jakieś schizy. Mam wizytę do psychologa na 25.10., zobaczymy co powie. Aż się boję z nim iść porozmawiać, bo boję się, że zamknie mnie za moje myśli w psychiatryku na oddziale zamkniętym. :o :s
Tak sobie ostatnio pomyślałam, że to wszystko się bierze z tego że nie mam zajęć, że nie mam wielu znajomych, praktycznie siedzę w domu, więc czymś tę pustkę mój umysł zajmuje. Bo narzeczony też za tydzien wyjeżdża więc znowu będę sama.
Wiem, że może trochę za bardzo was dziewczyny zajmuję swoimi problemami i czekam zniecierpliwiona na wasze odpowiedzi. :)
Przez ostatnie 2 dni myślałam że już zwariowałam. Miałam takie głupie myśli, że np. leżałam sobie w łóżku i głupie, nienormalne myśli same mi do głowy przychodziły że "wezmę nóż i zabiję narzeczonego". Wiem, że może pomyślicie sobie że jestem nienormalna. Ja też tak o sobie myślałam i czasem myślę. Nie wiem czy ja jestem nienormalna? NIe wiem co się dzieje... Wiem że ludzie mają niekiedy takie myśli, ale ja się tak czułam jakbym tego chciała, chociaż to nie prawda, albo jakby te myśli nie chciały dać mi spokoju. Teraz jak o tym pisze to znowu mi się to przypomniało, ale próbuję wszystko odpychać. Przecież to głupie.
Nie wiem, może to negatywne emocje lub że jestem zła np. na kogoś? Powiedzcie dziewczyny czy wy też miałyście takie coś albo nawet jeśli nie to co na ten temat myślicie? :-?
 
Ostatnia edycja:
Hej Dziewczyny,
Ja mam podobny problem jest w 21 tc., chcieliśmy z Mężem mieć dziecko staraliśmy sie przeżyliśmy jedno poronienie ( moje w sumie drugie), ale udało się i zobaczyłam dwie kreski na teście ciążowym i na początku było nawet ok, ale musialam iść na zwolnienie i siedzenie samej w domu dobijało mnie mieszkam daleko od znajomych - tzn mogę się do nich dostać tylko samochodem a oni przecież pracują, a nie siedzą w domu - tak jak ja. :-( Potem było tylko gorzej kłótnie z Mężem brak sił na cokolwiek ( włącznie z sex'em). Ale poczytałam, że minie w II trymestrze... nie minęło jest gorzej... Oststanio miałam usg myślałam, że jak się dowiem czy to chłopczyk czy dziewczynka i zobacze to znowu instynkt macierzyński powróci... cóż... tak jak myślicie nie wrócił.... coraz częściej mysle o tym, że nie chcę tego dziecka a potem to mnie dołuje ze jaka ze mnie matka skoro teraz już zachowuje się jak bym go nie kochała... dodam tylko że przed ciążą paliłam i do teraz tego nawyku się nie pozbyłam m.in. dlatego, że całe moje zycie odwróciło sie o 180 stopni kiedyś duzo pracowałam czułam się potrzebna a teraz mam wrażenie ze jestem inkubatorem tylko dla tego dziecka. :-(
 
Emka schizofrnii się nie stwierdza, bo masz myśli jak z horrorów...Gdybys słyszała głosy to byłyby dla Ciebie tak realne, że nie pisałabys nam tu o nich, po prostu by były. I raczej sama byś nie wpadła na to, że na nią chorujesz...Twoje zachowanie zmieniłoby się na tyle, za zuważyłoby to otoczenie...Poza tym wycofałabyś się z kontaktów....I nie pisała tu z nami...Jeżeli tak obsesyjnie się boisz idz kochana do specjalisty. W deprsji też czasem słyszysz "głosy". A nietety dokładnie wiem o czym pisze...Zaburzenie na które choruje grozi mi schizofrenią w przyszłości...Kiedy sie dowiedziałam co mi jest i w co może się przekształcić mój świat runął w gruzach...Ale wystarczy słuchac lekarza, chodzic do psychologa i ze wszystkim da się żyć.I czasem słysze "głosy'. Są tak realne, że tylko to, że biore leki pozwalają mi po dośc długiej chwili uświadomić sobie, ze ich nie ma...Tzn. w tej chwili nie biore leków...10 tygodni spedziłam na Dziennym Oddziale Psychiatrycznym, przyszłam tam z myślami prawie samobójczymi, nikt mnie nie zamknał, udzielono mi fachowej opieki i teraz czuje się lepiej...Ja też miewam takie myśli....Najważniejsze, że umówiłaś się do psychologa.
Mary Ann ja tez miałam i dalej mam chwile, że czuje sie tylko jak inkubator. Dużo mi dała terapia bo nauczyła w duzym stopniu jak sobie radzic z takimi myślami. Najważniejsze, to szukac pomocy specjalisty i nie wstydzic sie o tym mówić.A teraz jest mi to potrzebne bo jestem na lekach wyciszających skurcze...więc praktycznie uwięziona sama w domu z 4 latkiem, do nikogo buzi otworzyć no i mysli wracają...Ale staram sie im nie dawać, slucham muzyki, włączm TV, czytam ksiązke, zaczynam sie bawić z Małym...Ale i tak nie zawsze mi sie to udaje...
Trzymam za Was kciuki..
 
Ostatnia edycja:
Dziękuję za twoją odpowiedź. Już mi trochę przeszło, staram się radzić sobie jakoś z tymi myślami, nie myśleć na ten temat, nie zastanawiać się i nie drążyć ich. Trochę mnie jednak przestraszyłaś, że napisałaś iż w depresji też słyszy się głosy. Ja nie słyszę głosów, to po prostu są natarczywe i uporczywe myśli, tak bynajmniej mi się wydaje. Wizja schizofrenii strasznie mnie przeraża. Ja mam tak że poprostu wszystkie myśli do siebie odnoszę, np. wczoraj rano był rano w tv program o jakiejś chorobie, w której ludzie nie akceptuja jakiejś części swego ciała w sposób obsesyjny itp i ja oczywiście to do siebie już odniosłam. Tak samo jest z innymi myślami.
Z resztą ja nie wiem do końca "co" można zdefiniowac jako głosy? Ja nie mam omamów słuchowych ani wzrokowych ani żadnych innych. Mama mówi że każdy ma jakieś myśli czasem. A ja sie boje że psycholog weźmie mnie do psychiatryka, albo że do końca życia na prochach będe musiała jechać.
 
To znowu ja. Ostatnio trochę lepiej się czuję, do tego stopnia, że czasami w ogóle zapominam o jakichkolwiek myślach. No ale dzisiaj jest trochę gorzej. Ale jak już mówiłam staram się o tym nie myśleć i nie "rozdrapywac" mysli na kolejne myśli, żeby znowu nie dojśc do absurdu. Chciałam tylko powiedzieć że ja przedtem nie miałam żadnych problemów natury psych. Trochę mnie przestraszyło że napisałaś że słyszysz głosy, które są "tak realne". Ja np. podam przykład że jak o czymś myśle w "myślach" po cichu, to wiadomo że jak sie rozmyśla to po cichu i słyszy się swój głos. Wiem, może trochę głupio to wytłumaczyłam, ale inaczej nie umiem. :)
I jak mam te myśli to też tak jakbym rozmyślała o tym, bo mam taki przymus jakby że mam o tym rozmyślać. Nie wiem co to znaczy słyszeć "głosy". Jeżeli to znaczy to co pokazują na filmach, to zdecydowanie nie mam głosów żadnych. :)
 
reklama
Takie myśli się zdarzają. Nie oznaczają one od razu poważnej choroby psychicznej. To tzw. natretne myśli. Do psychiatrkya NIKT Cie na siłe nie zamknie jezeli nie stanowisz bezposredniego zagrożenia dla siebie i innych. A same myśli to nie jest jeszcze zagrożenie, co innego jakbys próbowała sobie coś zrobić. A i tak wtedy decyduje o tym sąd. A psychiatra może Cie spytać czy chcesz isc, Ty mówisz, ze nie, podpisujesz mu papiórek. Ale w ogóle może uznać, że zaden szpital Ci niepotrzebny!!! To ostatecznośc i wcale nie tak łatwo sie tam dostac wbrew powszechnym opiniom...Owszem natretne myśli leczy się lekami, ale nie zawsze i wcale nie trzeba ich brac do końca zycia...Głównie leczy sie je psychoterapią...A co do leków....Ja byłam zrozpaczona, że będe na nich byc może już zawsze ale potem pomyślałam co jest lepsze - dobrze dobrane, niewielkie dawki leków czy moje samopoczucie, które mnie wyłączało z życia??? Depresja to poważna choroba, której nie wolno lekceważyc, jest tak poważna jak choroby somatyczne. Pomysl, że ktoś chory na cukrzyce tez musi brac leki. I tak mysl, jezeli się okaże, że to depresja. To CHOROBA a nie fanaberia. Wg. WHO jest 3 co do częstotliwosci wystepowania i i smiertelnosci. Tak lekceważenie jej, jej objawow, symptomów może doprowadzić do próby samobójczej. Niestety czesto ją lekceważymy, slyszymy "Weż się w garść"...A tak sie nie da...bez pomocy z zewnątrz ani rusz...A;e da się z nią żyć, da sie wygrać, da się wrócic do społeczeństwa i realizować siebie...Choc potrzeba do tego siły..I najpierw trzeba ją w sobie znależć...Ja jej czasem juz nie mam, mam dni, że tylko płacze i marze, żeby to sie skończyło. Nie jestem świetą, czasem pragne umrzeć...Kiedy takie natretne myśli dopadaja mnie mam ochote wymienić mózg na nowy...I niestey większośc mojej rodziny uważa, że to moje fanaberie....A depresja i inne zaburzenia i choroby psychiczne słusznie zostały nazwane "rakiem duszy"...życie z nimi jest cięzkie ale mozliwe.
Mam nadzieje, że psycholog Ci pomoże i okaże się, że u Ciebie to nic powaznego, jakieś niewielkie zaburzenia.
Ale dla tych, które dopadła ta choroba..Ta i inne...Pamietajcie...NIE JESTEŚCIE SAME!!!! NIE WARTO SIĘ WSTYDZIĆ!!! MUSIMY UŚWAIADAMIAC LUDZIOM JAK POWAŻNA TO CHOROBA!!! I JAK POTRZEBA SPECJALISTÓW, PSYCHOLOGÓW, OGÓLNIE DOSTĘPNYCH ŻEBY Z NIĄ WALCZYĆ!!!
 
Do góry