reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Depresja macierzyństwo?

U Nas noce nie były takie złe, budziła się co trzy godziny na karmienie(mm) i w sumie szła spać, chociaż Jej dzień się zaczynał ok. 4:30
Później zaczęła przesypiać noce i coś się stało (nie wiem, regres snu) i przestała. Budzi się właściwie każdej nocy, po kilka razy, jak nie na karmienie to tak po prostu.
 
reklama
U Nas noce nie były takie złe, budziła się co trzy godziny na karmienie(mm) i w sumie szła spać, chociaż Jej dzień się zaczynał ok. 4:30
Później zaczęła przesypiać noce i coś się stało (nie wiem, regres snu) i przestała. Budzi się właściwie każdej nocy, po kilka razy, jak nie na karmienie to tak po prostu.
Jak regres snu, to przejdzie. My tez właśnie zaliczamy. Z jednej pobudki i spania do 7/8 zrobiło się pobudek 5 i dzień o 5.
 
Te media społecznościowe i to czym karmią młode kobiety to porażka. To powinno być karane. Ja jestem bardzo wdzięczna kobietom w około, że mówiły jak wygląda macierzyństwo, zwłaszcza początki. Ja szczerze mówiąc nastawiałam się, że będzie gorzej. No ale my mamy dobre noce, a to wiele zmienia.

Tylko że my początek mieliśmy okrutny... Może dlatego, że córka otarła się o śmierć to jest takim wdzięcznym i pogodnym dzieckiem, a mi łatwiej znieść pewne trudy macierzyństwa.

Jedyne pocieszenie jakie można dać w tej chwili to, że to wszystko minie. Prędzej czy później, ale będzie lepiej. Ja też myślałam, ze kolki nigdy nie miną, ze nigdy nie wyjdziemy ze szpitala, że córka nigdy nie przestanie odreagowywać wizyt u nas czy naszych wyjść.
 
Nasz synek teraz ma 3 lata i moge powiedziec, ze już nie boję sie z nim isc do ludzi, ani zapraszac innych do nas. Jeszcze rok temu albo sie bał obcych albo plakal, gdy zbyt blisko podchodzili do niego ludzie. A nie daj boże ktoś na ulicy z nienacka zagadał. Bardzo odreagował w nocy Teraz juz u znajomych (których dzieci juz dobrze zna) nawet sie bawi sam beze mnie z dziećmi w pokoju. Wcześniej wisiał na mnie. Do tej pory nie potrafi się "bronić", kiedy dostanie od dziecka po glowie zabawką to płacze. Ale juz i tak jest sukses.
 
Hej, ktoś jeszcze zagląda na ten wątek ? Chyba muszę się wyżalić bo też już nie daje rady a nie mam z kim pogadać...
Córka niedawno skończyła 7 msc a ja czuję się jakbym wpadła w jakaś czarna dziurę. Mała od początku jest bardzo absorbującym dzieckiem. Można powiedzieć że w miarę spokojne były tylko pierwsze 2-3 tygodnie, mała jadła i spala chociaż w nocy budziła się na pierś co 1,5 max 2 godziny. Jak miała 3 tygodnie zaczęły się problemy z brzuszkiem, kolki, intensywne ulewania/wymioty, całe popołudnia i wieczory musiała byc noszona na rękach. Ten etap na szczęście już minął ale ze snem jest coraz gorzej.
Usypianie małej , szczególnie wieczorem to koszmar, mała drze się wniebogłosy jakby ja ktoś ze skóry obdzierał, musi swoje wypłakać zanim zaśnie, konsultowaliśmy już ją u kilku lekarzy, każdy mówi że taki jej urok i że ponoć tak odreagowuje cały dzień. Ograniczany jej bodźce do minimum, zero tv/głośnej muzyki w tle, wyciszamy ja w sypialni godzinę przed usypianiem, ograniczany nawet odwiedziny gości ale mimo to zanim zaśnie musi pół godziny sobie popłakać. Oczywiście nie.ma.mowy żeby zasnęła sama, mała żeby zasnąć do tej pory musi być ciasno owinięta w kocyk i intensywnie bujana. W dzień ma 2 drzemki po 40 minut i jedna dłuższą 1-2 h max. Wieczorem zasypia ok 20:30 i "śpi" do 6 choć słowo spi to dużo powiedziane. Nigdy nie śpi ciągiem dłużej niż 2h, budzi się przeważnie co godzinę, a zdarza się że i częściej. I o ile na początku wystarczyło dać jej pierś i spala dalej o tyle teraz nie budzi się na jedzenie tylko tak po prostu, trzeba ją pobujać dać smoka. Trwa to 15-20 minut i znowu śpi godzinę max 2. Jestem już, wykończona, padam na twarz. Od 7 msc śpię może 4 -5 h.na dobę, nie przespalam ciągiem dluzej niż 2 h.
Jestem obecnie na takim etapie że jak mąż wychodzi do pracy i mam zostać sama z dwójką dzieci (mam jeszcze druga 9 letnią córkę) to ogarnia mnie panika i przerażenie.
Wcześniej pewne wytchnienie dawały spacery, do 6 miesiąca młoda włożona w wózek zasypiała i potrafiła spać godzinę, w tej chwili wytrzyma w wózku max poł godziny i jest awantura.
Od stycznia biorę leki przeciwdepresyjne, jest coś tam lepiej no ale one nie pomogą na zmęczenie. Padam na twarz. Kocham moje maleństwo nad życie ale jestem psychicznie wykończona. Do tego nie pomaga starsza córka która ciągle ma pretensje że nie mam dla.niej czasu :-(
Przepraszam za tak długi post, musiałam się gdzieś wyżalić, mam.nadzieje że ktoś tu zajrzy
 
Hej, ktoś jeszcze zagląda na ten wątek ? Chyba muszę się wyżalić bo też już nie daje rady a nie mam z kim pogadać...
Córka niedawno skończyła 7 msc a ja czuję się jakbym wpadła w jakaś czarna dziurę. Mała od początku jest bardzo absorbującym dzieckiem. Można powiedzieć że w miarę spokojne były tylko pierwsze 2-3 tygodnie, mała jadła i spala chociaż w nocy budziła się na pierś co 1,5 max 2 godziny. Jak miała 3 tygodnie zaczęły się problemy z brzuszkiem, kolki, intensywne ulewania/wymioty, całe popołudnia i wieczory musiała byc noszona na rękach. Ten etap na szczęście już minął ale ze snem jest coraz gorzej.
Usypianie małej , szczególnie wieczorem to koszmar, mała drze się wniebogłosy jakby ja ktoś ze skóry obdzierał, musi swoje wypłakać zanim zaśnie, konsultowaliśmy już ją u kilku lekarzy, każdy mówi że taki jej urok i że ponoć tak odreagowuje cały dzień. Ograniczany jej bodźce do minimum, zero tv/głośnej muzyki w tle, wyciszamy ja w sypialni godzinę przed usypianiem, ograniczany nawet odwiedziny gości ale mimo to zanim zaśnie musi pół godziny sobie popłakać. Oczywiście nie.ma.mowy żeby zasnęła sama, mała żeby zasnąć do tej pory musi być ciasno owinięta w kocyk i intensywnie bujana. W dzień ma 2 drzemki po 40 minut i jedna dłuższą 1-2 h max. Wieczorem zasypia ok 20:30 i "śpi" do 6 choć słowo spi to dużo powiedziane. Nigdy nie śpi ciągiem dłużej niż 2h, budzi się przeważnie co godzinę, a zdarza się że i częściej. I o ile na początku wystarczyło dać jej pierś i spala dalej o tyle teraz nie budzi się na jedzenie tylko tak po prostu, trzeba ją pobujać dać smoka. Trwa to 15-20 minut i znowu śpi godzinę max 2. Jestem już, wykończona, padam na twarz. Od 7 msc śpię może 4 -5 h.na dobę, nie przespalam ciągiem dluzej niż 2 h.
Jestem obecnie na takim etapie że jak mąż wychodzi do pracy i mam zostać sama z dwójką dzieci (mam jeszcze druga 9 letnią córkę) to ogarnia mnie panika i przerażenie.
Wcześniej pewne wytchnienie dawały spacery, do 6 miesiąca młoda włożona w wózek zasypiała i potrafiła spać godzinę, w tej chwili wytrzyma w wózku max poł godziny i jest awantura.
Od stycznia biorę leki przeciwdepresyjne, jest coś tam lepiej no ale one nie pomogą na zmęczenie. Padam na twarz. Kocham moje maleństwo nad życie ale jestem psychicznie wykończona. Do tego nie pomaga starsza córka która ciągle ma pretensje że nie mam dla.niej czasu :-(
Przepraszam za tak długi post, musiałam się gdzieś wyżalić, mam.nadzieje że ktoś tu zajrzy
Mój syn ma zaraz 11 miesięcy i ma tak do dzisiaj. Śpi ciągiem max 2 godziny, potem wstaje trzeba dać mu dydka i zasypia na nowo, oczywiście na rękach moich. Jeszcze w środku nocy na mleko się budzi no ale z Niego akurat wielki żarłok jest Najtwardszy sen ma około godziny 4 nad ranem , wtedy może nawet do 8 spać :)
Ja się już przyzwyczaiłam do takiego trybu życia. Też mam starszego syna, 10 lat kończy w listopadzie i całe szczęście nauczyłam bawić się z Nimi obydwoma na raz tzn siadamy na macie i młodszy układa coś, w tym czasie ja rozmawiam ze starszym i też coś razem robimy. Jak młodszemu się znudzi coś to starszy sam Go zabawia. Niby taka różnica wieku a potrafi znaleźć z młodszym wspólny język. Może spróbuj starszą córkę w Wasze zabawy wciągnąć ? Nic na siłę nie rób oczywiście, mi starszy syn sam powiedział, że chce .
 
Hej, ktoś jeszcze zagląda na ten wątek ? Chyba muszę się wyżalić bo też już nie daje rady a nie mam z kim pogadać...
Córka niedawno skończyła 7 msc a ja czuję się jakbym wpadła w jakaś czarna dziurę. Mała od początku jest bardzo absorbującym dzieckiem. Można powiedzieć że w miarę spokojne były tylko pierwsze 2-3 tygodnie, mała jadła i spala chociaż w nocy budziła się na pierś co 1,5 max 2 godziny. Jak miała 3 tygodnie zaczęły się problemy z brzuszkiem, kolki, intensywne ulewania/wymioty, całe popołudnia i wieczory musiała byc noszona na rękach. Ten etap na szczęście już minął ale ze snem jest coraz gorzej.
Usypianie małej , szczególnie wieczorem to koszmar, mała drze się wniebogłosy jakby ja ktoś ze skóry obdzierał, musi swoje wypłakać zanim zaśnie, konsultowaliśmy już ją u kilku lekarzy, każdy mówi że taki jej urok i że ponoć tak odreagowuje cały dzień. Ograniczany jej bodźce do minimum, zero tv/głośnej muzyki w tle, wyciszamy ja w sypialni godzinę przed usypianiem, ograniczany nawet odwiedziny gości ale mimo to zanim zaśnie musi pół godziny sobie popłakać. Oczywiście nie.ma.mowy żeby zasnęła sama, mała żeby zasnąć do tej pory musi być ciasno owinięta w kocyk i intensywnie bujana. W dzień ma 2 drzemki po 40 minut i jedna dłuższą 1-2 h max. Wieczorem zasypia ok 20:30 i "śpi" do 6 choć słowo spi to dużo powiedziane. Nigdy nie śpi ciągiem dłużej niż 2h, budzi się przeważnie co godzinę, a zdarza się że i częściej. I o ile na początku wystarczyło dać jej pierś i spala dalej o tyle teraz nie budzi się na jedzenie tylko tak po prostu, trzeba ją pobujać dać smoka. Trwa to 15-20 minut i znowu śpi godzinę max 2. Jestem już, wykończona, padam na twarz. Od 7 msc śpię może 4 -5 h.na dobę, nie przespalam ciągiem dluzej niż 2 h.
Jestem obecnie na takim etapie że jak mąż wychodzi do pracy i mam zostać sama z dwójką dzieci (mam jeszcze druga 9 letnią córkę) to ogarnia mnie panika i przerażenie.
Wcześniej pewne wytchnienie dawały spacery, do 6 miesiąca młoda włożona w wózek zasypiała i potrafiła spać godzinę, w tej chwili wytrzyma w wózku max poł godziny i jest awantura.
Od stycznia biorę leki przeciwdepresyjne, jest coś tam lepiej no ale one nie pomogą na zmęczenie. Padam na twarz. Kocham moje maleństwo nad życie ale jestem psychicznie wykończona. Do tego nie pomaga starsza córka która ciągle ma pretensje że nie mam dla.niej czasu :-(
Przepraszam za tak długi post, musiałam się gdzieś wyżalić, mam.nadzieje że ktoś tu zajrzy
Cześć koleżanko z poprzedniego wątku :)
Mam synka z listopada. Robiłaś może małej wyniki z krwi? Coś mi świta, że takie nocne budzenie może być spowodowane niedoborem żelaza. Jeszcze mi przechodzi przez myśl ZUM.
 
potrzebujesz pomocy... zarówno tej w domu jak tej od specjalisty i błagam... nie czekaj dłużej.
Depresja to choroba śmiertelna...
 
reklama
Może to słaba pociecha ale musisz jeszcze trochę wytrzymać. Aby do roku potem aby do dwóch i będzie można poskac dziecko do żłobka przedszkola. Ja też tak miałam jak córka była mała. Sama w domu nikogo do pomocy brak czasu dla siebie najgorszy okres w życiu ale teraz moja córka ma 4 lata. Też jestem sama bo męża nigdy nie ma w domu a inni mają pracę i swoje sprawy. Ale teraz na prawdę cieszę się macierzyństwem. Razem gotujemy chodzimy na zakupy lody basen. Czekałam na ten czas i musisz uzbroić się w cierpliwość. Zły czas minie szybciej niż się zorientujesz i też będziesz cieszyć się z macierzyństwa 😊
 
Do góry