reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Depresja macierzyństwo?

Mi pomaga powtarzanie sobie w głowie, że "to" minie. Jazgot, afery nie wiadomo o co, epidemia biegunki po epidemii zapalenia spojówek w przedszkolu, usypianie przez dwie godziny, których już mi nikt nie zwróci... Wtedy, na samym początku, przy pierwszej córce, nie pomagało mi nic, co można uznać za dobre myśli czy zachowanie. Pomogły mi dopiero leki, które niejako zamknęły mnie na obsesyjne myśli o poprzednim życiu bez dzieci i odpowiedzialności. Potem zaczęłam wyszukiwać zdrowych rzeczy, które pomagają wrócić do normalnej pozycji. To są banalne, czasem malutkie rzeczy, na których w danej chwili skupiam swoją uwagę. Ostatnio była to tak przyziemna rzecz jak idealne truskawki, które zjadłam w kąciku sama w pracy i nikogo nie poczęstowalam :D Nie wiem, kiedy będziesz mogła rozpocząć leczenie, ale postaraj się w tych najgorszych chwilach pamiętać o tym, że każdy dzień zbliża Cię do rysunków dla mamusi w przedszkolu, do pierwszych piosenek, do wyjazdów synka na wycieczki, itd. Tak naprawdę z perspektywy lat te chwile, kiedy jest od Ciebie całkowicie zależny i nic nie możesz sama zrobić są krótkie i miną. Każda chwila, nawet ta, w której czytasz te słowa zbliżają Cię do końca tej zależności. Będzie lżej, na pewno. Mąż wróci, przytulisz się do niego, młody w końcu zacznie być coraz bardziej samodzielny i przyjdzie dzień, kiedy poczujesz się jak Ty. ❤️
 
reklama
Mi pomaga powtarzanie sobie w głowie, że "to" minie. Jazgot, afery nie wiadomo o co, epidemia biegunki po epidemii zapalenia spojówek w przedszkolu, usypianie przez dwie godziny, których już mi nikt nie zwróci... Wtedy, na samym początku, przy pierwszej córce, nie pomagało mi nic, co można uznać za dobre myśli czy zachowanie. Pomogły mi dopiero leki, które niejako zamknęły mnie na obsesyjne myśli o poprzednim życiu bez dzieci i odpowiedzialności. Potem zaczęłam wyszukiwać zdrowych rzeczy, które pomagają wrócić do normalnej pozycji. To są banalne, czasem malutkie rzeczy, na których w danej chwili skupiam swoją uwagę. Ostatnio była to tak przyziemna rzecz jak idealne truskawki, które zjadłam w kąciku sama w pracy i nikogo nie poczęstowalam :D Nie wiem, kiedy będziesz mogła rozpocząć leczenie, ale postaraj się w tych najgorszych chwilach pamiętać o tym, że każdy dzień zbliża Cię do rysunków dla mamusi w przedszkolu, do pierwszych piosenek, do wyjazdów synka na wycieczki, itd. Tak naprawdę z perspektywy lat te chwile, kiedy jest od Ciebie całkowicie zależny i nic nie możesz sama zrobić są krótkie i miną. Każda chwila, nawet ta, w której czytasz te słowa zbliżają Cię do końca tej zależności. Będzie lżej, na pewno. Mąż wróci, przytulisz się do niego, młody w końcu zacznie być coraz bardziej samodzielny i przyjdzie dzień, kiedy poczujesz się jak Ty. ❤️
Jesteś wspaniała! Nie mam słów którymi mogę opisać to jak się cieszę że tutaj jesteś i że dajesz mi tyle wsparcia! Az się uśmiechnęłam z łezka w oku, pierwszy raz od 2-3 miesięcy może? To bardzo miłe, bardzo. Dziękuję!
 
Jesteś wspaniała! Nie mam słów którymi mogę opisać to jak się cieszę że tutaj jesteś i że dajesz mi tyle wsparcia! Az się uśmiechnęłam z łezka w oku, pierwszy raz od 2-3 miesięcy może? To bardzo miłe, bardzo. Dziękuję!
Oj tam :) Cieszę się, że czujesz się lepiej dzięki naszym wpisom, o to chodzi. Pamiętaj, nie jesteś sama w swoich odczuciach. Każda z nas różnie wchodzi w macierzyństwo i w żadnym z tych sposobów nie ma nic złego. To, że jest Ci teraz ciężko nie czyni Cię złą mamą. Jesteś wrażliwą osobą, być może masz predyspozycje do stanów depresyjnych - i to tyle. Jesteś dla swojego synusia całym światem i on kocha Cię taką jaką jesteś. Nie poddawaj się!
 
Dokładnie jak pisze @Malina126 -wszystko mija, nawet najdłuższa żmija.
Jeśli możesz weź Panią do sprzątania. Kupuj gotowe jedzenie, zamów sobie coś smacznego. Takie małe przyjemności. Ja do dziś pamiętam smak pierwszego ciastka i kawy, które udało mi się w końcu zjeść, kiedy młoda wreszcie na dłużej usnęła.

Pamiętaj, że nie jesteś sama. Jest nas - matek, które wyją czasem z bezsilności, zagubionych w macierzyństwie i zmęczonych - mnóstwo. Więcej niż by Ci się mogło wydawać.

Mi też bardzo pomaga świadomość, że to wszystko w końcu minie. Ba, ostatnio nawet uświadomiłam sobie, że najprawdopodobniej przyjdzie kiedyś taki dzień, że za tym zatęsknię.

Trzymam za Ciebie kciuki 💜
 
Pani do sprzątania to świetny pomysł - w czystości i porządku lepiej zachować stabilność :)
 
Zdecydowanie. Wiem, że każdy podchodzi do tego inaczej, ale ja jednak jak mam względny porządek dookoła siebie to czuję się znacznie lepiej. Taka namiastka poczucia, że nad czymś panuje 😃
 
Ja tak samo. Można powiedzieć, że obsesyjnie sprzątam, ale niedawno na wizycie u pani doktor dowiedziałam się, że wielu osobom pomaga porządek.
Plus jest taki, że dasz komuś zarobić, a sama będziesz mogła ten czas poświęcić na coś innego. Do mojej mamy przychodzi babka jej sprzątać i obie są zadowolone.
 
Hej, jeżeli już teraz czujesz się tak źle, to pewnie pomoc psychoterapeuty się przyda. Piszę z wlasnego doswiadczenia- nie czekaj, dzialaj, bo Twoj stan zdrowia może sie pogorszyć. Ja tez mam wymagające dziecko (we wrzesniu 3 lata bedzie mial). Jako niemowlak miał kolki, wrzeszczał, nie spal... a ja sama z nim od 6-18. Płakałam nie jeden raz. Pozniej czesciej wyjezdzalam na kilka tygodni do rodziców do Polski (mieszkamy w De) i wtedy bylo mi lepiej, bo mialam pomoc i towarzystwo. Pozniej synek mial fajny, taki spokojny okres- znow bylo mi lepiej, bylam szczesliwa. A teraz od kilku tygodni synek ma humory okropne, "bunt" na maksa, wrzaski o byle co, niezadowolenie- i ja znów polegam. Po kazdej jego akcji histerii, jak już opanujemy (jedynie ja zdzialam coś, tatę odrzuca), chce mi się płakać, kosztuje mnie to mase nerwów. Kupilam na szybko zwykle ziołowe tabsy na uspokojenie, zeby chyba efekt placebo był...nie wiem czy pomagają. Ale juz wyszukuję terapeutkę online. Jutro wracamy do Niemiec, tam znow bede walczyc cale dnie sama i starala sie przezyc do wieczora aż mąż wróci i pobawi sie z dzieckiem... Synek mial isc do przedszkola od pazdziernika, ale z powodu przeprowadzki na koniec tego roku, nie poślę go już tam. Pojdzie w nowym miescie. Teraz maly spi, a ja sie już boje z jakim humorem się obudzi.

Edit. Dodam jeszcze, że mam problem, żeby się cieszyć z czegoś, np.z prezentu, czy nowego domu. Bo caly czas taka nerwowa i zestresowana chodze.
 
Witam Wszystkich!
Pierwszy raz piszę cokolwiek w internecie, nie mówiąc o forum. Nie wiem czy ktoś to przeczyta, możliwe że nie bo takich jak ja jest mnóstwo.
Nie daje rady. Macierzyństwo mnie przytłacza. Nie mam nikogo kogo mogłabym poprosić o pomoc. Doszło do tego że jak mąż musi wyjechać na kilka dni to dostaje ataków paniki że muszę zostać sama z 5 miesięcznym dzieckiem w domu. Płaczę cały czas, codziennie. Mój syn jest dość...wymagający, nie śpi w dzień, nie śpi na spacerach, krzyczy marudzi i wymaga abym non stop się na niego patrzyła. Nie ma mowy o czasie dla siebie, wykąpaniu się, zrobieniu obiadu czy pójście do sklepu. Codziennie myślę o tym czy dam radę przeżyć kolejny dzień.
Mój poziom stresu już jest tak wysoki że nie wiem ile tak pociągnę. Czuję się fatalnie jako matka, jako kobieta że nie daje rady.
Musiałam to z siebie wyrzucić.
Jestem w podobnej sytuacji.
Moje samopoczucie a w zasadzie jego brak trwa juz dwa lata. Mam wrażenie,że wszystkie matki w około są szczęśliwe,ja mam problem z uśmiechem. Moje dziecko ma dwa lata,wszedl okres buntu. Mam wrazenie,że z niczym nie daję rady.Mala nie chce sie odpieluchowac,mam problem ze smokiem. Ciągłe wrzaski.
Marzę o 1 dniu spokoju....Na partnera niewiele moge liczyć. On uwaza,ze bardzo mi pomaga ja zaś,że cos tam zrobi,ale tylko to co dla niego jest wygodne.
Mam wrażenie pernamentnego zmęczenia. Brakuje mi cierpliwosci do dziecka....a zewsząd słyszę tylko krytykę.
Partner powiedział,ze nie nadaję sie na matkę po tym jak wrzasnęlam na dziecko.
Pewnie ma rację....
Tylko ja sie tym wszystkim czuję tak przytłoczona.
Praca,mieszkanie do ogarnięcia, codzienne wyjscia z malą,walka z jej jedzeniem.
 
reklama
Partner powiedział,ze nie nadaję sie na matkę po tym jak wrzasnęlam na dziecko.
Co za kretyn... To chyba on nie nadaje się na partnera.

To, że nie wytrzymujesz nie ma nic wspólnego z tym, jaką jesteś matką. Wszystko wytrzyma tylko robot, a jesteś człowiekiem, tak?

Tobie też poradziłabym rozejrzeć się za pomocą domową albo nianią. I oczywiście niech tatuś za to płaci, w końcu to nic takiego, więc może sypnąć groszem. Trzymaj się ❤️
 
Do góry