reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Depresja macierzyństwo?

U mnie na pokładzie 14tygodni urodzeniowych/2 tygodnie korygowane i codzienne wrzaski od 20 do 22. Histerie takie, że uspokoić nie idzie.
Wczoraj już nie wiedziałam, co zrobić, położyłam go na łóżku, położyłam się obok i czekałam, że się zmęczy i mu przejdzie. Przeszło i zasnął 🤷‍♀️ pewnie kolki, ale żywcem nie wiem, jak go uśpić. Jak już zaśnie to w nocy jest już ładnie, 2 pobudki na jedzenie i od razu lulu, ale bajlando wieczorne to mamy czasem i od 19, czasem od 22, finalnie spanie zawsze 23/24, więc w najgorszym momencie to 4h wrzasków.
Też cierpisz na depresję?
 
reklama
U mnie na pokładzie 14tygodni urodzeniowych/2 tygodnie korygowane i codzienne wrzaski od 20 do 22. Histerie takie, że uspokoić nie idzie.
Wczoraj już nie wiedziałam, co zrobić, położyłam go na łóżku, położyłam się obok i czekałam, że się zmęczy i mu przejdzie. Przeszło i zasnął 🤷‍♀️ pewnie kolki, ale żywcem nie wiem, jak go uśpić. Jak już zaśnie to w nocy jest już ładnie, 2 pobudki na jedzenie i od razu lulu, ale bajlando wieczorne to mamy czasem i od 19, czasem od 22, finalnie spanie zawsze 23/24, więc w najgorszym momencie to 4h wrzasków.
U nas było tak samo. Obecnie 9 tygodni i nadal świruje wieczorami, ale już krócej, usypianie po kąpieli to max 1.5 godziny. Nie podejrzewam problemów z brzuszkiem. Ja nie mam pomysłu na ograniczenie mojemu bodźców, bo wykąpać się trzeba, na spacer pójść trzeba, a jeszcze robimy ćwiczenia na symetrię ulożeniową. Marzę, że w końcu układ nerwowy dojrzeje i minie ta wieczorna złość. Bo na razie jestem wściekle memłana, bita i kopana :p
 
U nas było tak samo. Obecnie 9 tygodni i nadal świruje wieczorami, ale już krócej, usypianie po kąpieli to max 1.5 godziny. Nie podejrzewam problemów z brzuszkiem. Ja nie mam pomysłu na ograniczenie mojemu bodźców, bo wykąpać się trzeba, na spacer pójść trzeba, a jeszcze robimy ćwiczenia na symetrię ulożeniową. Marzę, że w końcu układ nerwowy dojrzeje i minie ta wieczorna złość. Bo na razie jestem wściekle memłana, bita i kopana :p
Nie pocieszasz 😅 my sie kąpiemy tak 2x w tygodniu, bo juz sama nie wiem czy to bardziej relaks czy więcej bodźców.

Ćwiczenia też robimy, ale przyznam, że rzadko kiedy uda nam się zrobić dabego dnia wszystkie. Raczej jednego dnia np. nogi, a drugiego ręce, bo ciężko mi trafić w moment obudzenia i braku wrzasków. Zwykle jest wrzask o jedzenie zaraz jak się obudzi, a po jedzeniu nie tykam, bo ulewa.
 
To ja Was chyba nie pocieszę, bo mój egzemplarz miał tak mniej więcej do roku.
W nocy pobudki co 2-3 godziny, a w dzień 2-3 turbodrzemki po 10-15 minut...
Próbowałam chyba wszystkiego. Najgorsze było to, że najczęściej jak się obudził, to od razu był krzyk i płacz. Ja nerwowo byłam wyczerpana, bo za każdą pobudką bałam się, że zaraz się zacznie.

A na koniec jednak pocieszę - to minęło 🤷‍♀️ Mniej więcej jak skończył 1,5 roku, choć po pierwszych urodzinach zauważyłam poprawę. Dodam, że urodził się w 35tc, miał wzmożone napięcie obręczy barkowej oraz refluks. Ale przeżyłam, choć umęczona tym okresem byłam okrutnie.
 
Może mają inną sytuację niż Ty. Nie porównuj się do innych, to najgorsze co możesz zrobić. Ty jesteś mamą swojego dziecka i nikt inny. To Ty jesteś dla niego najlepsza i najukochańsza. Nie czuj żadnych wyrzutów sumienia, przecież chcesz dla swojego maleństwa jak najlepiej. Wiem jak się czujesz. Moje co prawda były w miarę spokojne, ale bardzo długo czułam wyrzuty, że nie jestem taka jak inne matki, że nie jestem bezgranicznie zaabsorbowana macierzyństwem, że dostrzegam jego wady i chcę być sama czasem. Inne niemal oblizują palce umazane kupą niemowlęcia, a ja nienawidzę zmieniać pieluch - choć to robię. Inne godzinami bawią się z dzieckiem w edukacyjne zabawy i siedzą w bałaganie, a mnie bałagan dołuje i nie lubię bawić się z niemowlakami i malutkimi dziećmi. Trudno. Ja jestem taka, Ty jesteś taka, one są takie. Jedno jest pewne, Twój maluch nie mógłby mieć lepszej mamy - bo to właśnie Ty nią jesteś. Odszukaj siebie, zawalcz o siebie i zobaczysz, że wszystko się poukłada, a każdy beznadziejny dzień się skończy i nie wróci. Ze swojej strony doradzam psychiatrę ❤️
Malina! Piękne słowa! Serio!
 
Malina! Piękne słowa! Serio!
Starałam się dać swoje świadectwo (ech, nie cierpię tego określenia, no ale tak to się nazywa), pokazać, że można wyjść z tej ciemni. Bo wiesz, ja bardzo nie lubię mówienia "ja też mam źle albo i gorzej"... Jeszcze zależy w jakim kontekście, jakiś czas temu założyłam narzekajkę, że mi dzieciaki wstają skoro świt w weekendy, a w tygodniu wołami trzeba wyciągać z wyra. Wtedy okej, natomiast jeśli ktoś pisze, że podejrzewa u siebie depresję, to staram się omijać swoje przeżycia z dziećmi, a skupiam się raczej na tym jak sobie radzę z tą biczą. Bo co to da, że inni mają trudne, łatwiejsze albo i trudniejsze dzieci? Mają to mają. A mają depresję?
 
Starałam się dać swoje świadectwo (ech, nie cierpię tego określenia, no ale tak to się nazywa), pokazać, że można wyjść z tej ciemni. Bo wiesz, ja bardzo nie lubię mówienia "ja też mam źle albo i gorzej"... Jeszcze zależy w jakim kontekście, jakiś czas temu założyłam narzekajkę, że mi dzieciaki wstają skoro świt w weekendy, a w tygodniu wołami trzeba wyciągać z wyra. Wtedy okej, natomiast jeśli ktoś pisze, że podejrzewa u siebie depresję, to staram się omijać swoje przeżycia z dziećmi, a skupiam się raczej na tym jak sobie radzę z tą biczą. Bo co to da, że inni mają trudne, łatwiejsze albo i trudniejsze dzieci? Mają to mają. A mają depresję?
Idąc tym tropem ktoś kto nie ma/nie miał depresji nie powinien się wypowiadać w tym temacie, dlatego ja przestałam, bo po co ktoś ma krytykować moje wypowiedzi, które były szczere i miały dobre chęci, po prostu zwykła rozmowa, gdzie dziewczyna sama pytała i była zainteresowana. Może dać jej wybór, czy chce pociągnąć jakiś temat czy nie. Osoba z depresją to nie szklany wazon i nie trędowata. Może się mylę, ale ja uważam, ze obchodzenie się z kimś takim tak obsesyjnie, że każde słowo może ja urazić, nie jest słuszne.

Nie udam, że wiem czym jest depresja - i całe szczęście. Jednak wyszła z tego rozmowa, że wiele kobiet nie radzi sobie z "urokami" macierzyństwa i to jest ok. Myślę, że większość dziewczyn chciała dać nadzieję, że od strony dziecka, że tak powiem, będzie lepiej. Od strony mamy wiadomo, że musi sie mama udać do specjalisty - tu wiele osób też dało takie rady. Moim zdaniem autorka dostała tu fajne wsparcie, że ma prawo być jej ciężko i że sobie poradzi. Raczej nie widziałam tu wypowiedzi typu "wszyscy tak mają i narzekają" albo "Twoje dziecko to nic, moje to dopiero ananas".

Kolejna rzecz... Skąd wiesz, że nie zwracasz uwagi dziewczynie z depresją, która nie zdaje sobie z tego sprawy i ją to zdołuje, że nawet na forum źle się wypowiada Tylko osoby świadome i zdiagnozowane mają depresję? Nie sądzę.
 
Idąc tym tropem ktoś kto nie ma/nie miał depresji nie powinien się wypowiadać w tym temacie, dlatego ja przestałam, bo po co ktoś ma krytykować moje wypowiedzi, które były szczere i miały dobre chęci, po prostu zwykła rozmowa, gdzie dziewczyna sama pytała i była zainteresowana. Może dać jej wybór, czy chce pociągnąć jakiś temat czy nie. Osoba z depresją to nie szklany wazon i nie trędowata. Może się mylę, ale ja uważam, ze obchodzenie się z kimś takim tak obsesyjnie, że każde słowo może ja urazić, nie jest słuszne.

Nie udam, że wiem czym jest depresja - i całe szczęście. Jednak wyszła z tego rozmowa, że wiele kobiet nie radzi sobie z "urokami" macierzyństwa i to jest ok. Myślę, że większość dziewczyn chciała dać nadzieję, że od strony dziecka, że tak powiem, będzie lepiej. Od strony mamy wiadomo, że musi sie mama udać do specjalisty - tu wiele osób też dało takie rady. Moim zdaniem autorka dostała tu fajne wsparcie, że ma prawo być jej ciężko i że sobie poradzi. Raczej nie widziałam tu wypowiedzi typu "wszyscy tak mają i narzekają" albo "Twoje dziecko to nic, moje to dopiero ananas".

Kolejna rzecz... Skąd wiesz, że nie zwracasz uwagi dziewczynie z depresją, która nie zdaje sobie z tego sprawy i ją to zdołuje, że nawet na forum źle się wypowiada Tylko osoby świadome i zdiagnozowane mają depresję? Nie sądzę.
też tak to odczytałam. Mi to na przykład pomogło. I choć jestem w czasie diagnostyki to lżej mi było jak przeczytałam wypowiedzi innych dziewczyn.
 
Ja jakiś czas temu natknęłam się na taki tekst, niestety nie podam źródła, ale myślę, że jest bardzo prawdziwy i daje wiele do myślenia.

"Nie. To nie Twoje dziecko. Wszystko z nim w porządku, jeśli chce być trzymane cały czas.
Nie. To nie Ty. Nie robisz tego źle.

Twoje uczucie wyczerpania i przesyt z nadmiaru bodźców są normalne - biorąc pod uwagę ciężar, który nosisz. Te uczucia i głęboki ból pod nimi, są przypomnieniem, że nigdy nie robiłaś tego sama.
Niemowlęta chcą być trzymane. I my chcemy je trzymać. Karmienie, współspanie, noszenie - wszystko to są intuicyjne praktyki przodków, które utrzymywały nasz gatunek przy życiu przez całą historię. Rodzicielstwo bliskości to po prostu rodzicielstwo.

Ale nigdy wcześniej nie wychowywaliśmy dzieci w takiej izolacji. Zawsze były inne ręce mieszające zupę w garnku, inne ciocie, siostry, wujkowie, babcie, kuzyni, sąsiedzi, którzy pomagali w codziennych zajęciach i wychowywaniu dzieci. Inne ramiona dźwigające ciężar wychowania ludzkości. Wspólnie.

A teraz jesteś tylko Ty. Sama w kuchni, próbując ugotować obiad, bujając malucha, bawić się z nim i pilnować starszaka, odebrać telefon, ogarnąć bałagan, zająć się praniem i...
Bez względu na to jak magiczne są Twoje ręce - nie mogą zastąpić całej wioski.

Więc nie, nie robisz tego źle. Po prostu próbujesz funkcjonować w świecie, który chce rozerwać Cię na strzępy.

Ale nie rezygnuj Mama. Wiem, że jesteś zmęczona, ale dajesz dziecku dokładnie to, czego potrzebuje.
A może pewnego dnia, kiedy będzie wychowywać własne dzieci, będzie wokół niego wioska, która pomoże mu utrzymać to wszystko razem w kupie."

Po obu porodach dla mnie zbawieniem był moment, kiedy zaczęłam mieć pomoc. Kiedy wreszcie poczułam, że nie jestem z tym wszystkim sama i czekam tylko, aż mąż wróci z pracy.
Tak, wiem że idziesz do psychiatry ❤️ ale oprócz tego to co ja mogę doradzić ze swojego doświadczenia to otworzyć się na pomoc z zewnątrz, taką prozaiczną, że ktoś pobuja dziecko, weźmie na spacer, posprząta. Nie, nie miałam depresji, ale uważam, że ogromnym problemem w dzisiejszych czasach jest pozostawienie matek w tym wszystkim samych.
 
reklama
Nie przyszłam się tu wykłócać. Zależało mi tylko na rozmowie o problemie autorki, ale zaniepokoiła mnie dyskusja "a moje to to, a moje to tamto", która zawsze kończy się głupio i daleko od tematu. No i... 🤷‍♀️ Cóż.
 
Do góry