G
guest-1714079215
Gość
Mi pomaga powtarzanie sobie w głowie, że "to" minie. Jazgot, afery nie wiadomo o co, epidemia biegunki po epidemii zapalenia spojówek w przedszkolu, usypianie przez dwie godziny, których już mi nikt nie zwróci... Wtedy, na samym początku, przy pierwszej córce, nie pomagało mi nic, co można uznać za dobre myśli czy zachowanie. Pomogły mi dopiero leki, które niejako zamknęły mnie na obsesyjne myśli o poprzednim życiu bez dzieci i odpowiedzialności. Potem zaczęłam wyszukiwać zdrowych rzeczy, które pomagają wrócić do normalnej pozycji. To są banalne, czasem malutkie rzeczy, na których w danej chwili skupiam swoją uwagę. Ostatnio była to tak przyziemna rzecz jak idealne truskawki, które zjadłam w kąciku sama w pracy i nikogo nie poczęstowalam Nie wiem, kiedy będziesz mogła rozpocząć leczenie, ale postaraj się w tych najgorszych chwilach pamiętać o tym, że każdy dzień zbliża Cię do rysunków dla mamusi w przedszkolu, do pierwszych piosenek, do wyjazdów synka na wycieczki, itd. Tak naprawdę z perspektywy lat te chwile, kiedy jest od Ciebie całkowicie zależny i nic nie możesz sama zrobić są krótkie i miną. Każda chwila, nawet ta, w której czytasz te słowa zbliżają Cię do końca tej zależności. Będzie lżej, na pewno. Mąż wróci, przytulisz się do niego, młody w końcu zacznie być coraz bardziej samodzielny i przyjdzie dzień, kiedy poczujesz się jak Ty.