Hej Dziewczyny,
Muszę się wypłakać, więc jak ktoś ma dość moich narzekań to nie polecam czytać...
Z pozytywnych rzeczy to Mała się odezwała, wczoraj brykała od 24 bardzo długo, a dzisiaj zrobiła mamusi pobudkę o 6. Brykała, wypychała nóżki, pupkę i nie wiem co jeszcze. Zadbała Mała Żabka o stan mojego zdrowia psychicznego choć troszkę.
Wczoraj rano miałam niewielkie plamienie. Rozróżniam już u siebie kilka rodzajów krwawień - po kolorze, strukturze itd. wiem co jest jego przyczyną.
Jak wczoraj pisałam wzięłam po południu Klotrimazol, który w połączeniu z antybiotykiem ma zwalczyć bakterie, które są w szyjce, a które mogą okazać się niebezpieczne.
Delikatnie założyłam, mijały godz. i było ok. Już myślałam, że lekarz miał rację, że te tabletki nie powodują krwawień, a to ostatnie moje krwawienie to zbieg okoliczności.
O 23 poszłam do toalety i zaczęło się kolejne krwawienie. Cała toaleta krwi. Mąż wszedł za mną i zbladł. Płacz, panika wszystko naraz. Umyłam się, położyłam i przypomniałam, że identycznie było ostatnio po tej tabletce. Darek już mnie pakował do szpitala. Tym razem to ja go uspakajałam.
Leżałam i starałam się uspokoić. Na szczęście Mała się w końcu odezwała, bo mieszkanka krwi i braku ruchów powodowała, że wpadałam już w histerię.
Krwawienie ustało na szczęście szybko. W nocy było czysto, a teraz jedynie niewielkie plamienia krwią - ale ostatnio też plamiłam jeszcze 3 dni.
Już do końca ciąży nie użyję żadnej globulki.
Jestem tak zmęczona psychicznie tą ciążą, nie mam już sił, łzy mi lecą z bezsilności. Nie wiem co mogę jeszcze zrobić, żeby było dobrze. Lenka jest naszym marzeniem, mam nadzieję, że się urodzi... choć czasem już zaczynam w to wątpić.
Darek też tak potwornie się boi, już prawie nie śpi. Bierze wszystko na siebie, pracuje do 1-2 w nocy, a wstaje przed 6. Dzisiaj wstał o 5 i ugotował nam obiad, żebym nie musiała wstawać. Kazał Natalce po szkole nałożyć na talerze i podgrzać w mikrofali.
Jutro Natalia ma przedstawienie w szkole z okazji Dnia Babci i Dziadka, chyba nikogo na nim nie będzie. Moi rodzice się rozchorowali, Darek miał wziąć wolne, ale jego 2 pracownice są od dzisiaj na L4 i ma braki ludzi, spotkania itd. nie do przełożenia. Nie wiem czy wielmożni teściowie zaszczycą swą obecnością. Myślałam, że pójdę na tą godzinkę, pomogę jej strój założyć itd. Niestety odpada, boję się z łóżka wstać.
Dziewczyny mam takiego doła, że nie wiem czy można mieć większego. Pewnie można...
I przepraszam za swoje żale.
Ale chyba troszkę pomogło.