Fioletowa, z tym krzyczeniem to ja właśnie już czasami nie wytrzymuje ehhhh niestety ona drze się wtedy jeszcze bardziej. Wiem, że skutkuje sadzanie na każe, Luka zawsze tak robi, jak już nie wytrzymuje, ostrzega Tosię, jeśli to nie daje rezultatów - sadza ją przy drzwiach w przedpokoju. Ona się wtedy drze wniebogłosy, ale po jakimś czasie się uspakaja i przychodzi sama i przeprasza obiecuje, że będzie grzeczna.
taaa - u mnie sadzam go na schodach za karę - taaa, "sadzam" to za dużo powiedziane - siłuję się z nim, żeby nie wstał, on się drze, szrpie - raz udało mi się go "złamać" - usiadł przyblokowany, pogadaliśmy i było chwilę lepiej
ale tak pff darcie się, plucie, pokazywanie języka, a przy tym jest cwany jak cholera - czasem stosuję technikę "co ty mi, to ja tobie" - pacnął po głowie, dostał z powrotem - wielka obraza majestatu "masz miec przeprosić, gniewam się na ciebie" "przeproszę, jak mnie pierwsza przeprosisz" - ja mówię, widzisz jak to boli?
wczoraj skoczył Adamowi na żebra, po chwili znów, mimo że powiedzieliśmy że nie wolno, Adam "też mam ci skoczyć" "nie bo to niefajnie" "a jak ty mi skaczesz to jest fajnie? mnie to boli" - on traktuje nas jak plac zabaw - mamy się nei męczyć, nie odpoczywać tylko na każde skinienie księciunia
ale żeby tylko my, on tak traktuje każdego - normalnie patrzysz na niego i widzisz opis z horoskopu - 100% lew, pan kurna chata prezes - uparty i tylko jego zdanie się liczy
ostatnio nawet przestał słuchać przedszkolanek - one do jakichś zajęć, a on ma inne plany
teraz działa trochę szantaż - jak bedziesz grzeczny to pojedziesz ze mną na urodziny/do babci/święta - no ale tak tez nie można
ja z nim próbuję rozmawiać o uczuciach, o złości, o obowiązkach
nie to że cały czas jest taki, bo przy tym jego charakterku jest uprzejmy "dziękuję" "proszę" pitu pitu - słodki dzieciak, tylko czasem normalnie diabeł z rogami - głownie wtedy gdy mu się czegoś odmawia...
oczywiście dziadkowie że to my rozpuściliśmy dziecko - a że on miał taki charakterek od początku to umknęło, to że odkąd skończył pół roku to mama się nim więcej zajmuje niż ja [od czerwca do ciąży widywałam go maks 2 godziny przed snem] to też umknęło
a na niego żadne obietnice, prośby czy groźby nie działają - on ma swój plan i tak było ze wszystkim - spaniem w łóżeczku, pozbyciem się smoka...
TERI - ja też nie jestem przesądna i strach przed kupowaniem nie ma związku z przesądami, tylko ze strachem o dziecko. Ciąża jest trudna, co chwilę mam krwawienia i tego się boję. Już raz straciłam dziecko i potem widok zwykłych akcesoriów ciążowych jest trudny (kremy, witaminy, ubrania ciążowe, itd.) a co dopiero ciuszków dla dzieci...
ja raz też że się boję o ciążę, dwa czekam bo nie znam płci i trzy większość rzeczy mam - kupujemy tylko drugie łóżeczko, fotelik samochodowy - luty/marzec będę robić przegląd rzeczy po Arturze i wtedy może coś dokupimy jeszcze