reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Czerwiec 2013

ANULA - miałam Ci właśnie napisać, że u nas z Natalką było podobnie jak u ROBACZKA. Też miała cały czas okres buntu, gdzie wszystko było na NIE. Ile się namęczyłam z nią to moje. W ogóle Natalka od zawsze ma mnóstwo energii, której jak nie rozładuje to ją zwyczajnie roznosi. Jako małe dziecko zawsze mnie zastanawiał jej fenomen - dzieci siedziały w piaskownicy, huśtały się, a ona rundki dookoła placu zabaw. Jak jedno dziecko się obróciło to ona już zdążyła oblecieć całą piaskownicę dookoła.
Też była złośliwa, zaborcza, miała ataki histerii itd. Zresztą do dzisiaj jest typem przywódcy i nie pozwoli sobie w kaszę dmuchać, co często temperuję, ale jest to jeszcze w miarę w normie.
I nagle - miała ok. 5 latek wszystko się uspokoiło, tak po prostu, z dnia na dzień (zbiegło się to z faktem, że zaczęłam pracować w domu i spędzałyśmy w końcu bardzo dużo czasu ze sobą). Nie wiem czy miało to związek ze zmianą naszego trybu życia czy po prostu wyrosła z tego.
Tak czy inaczej do dziś wymaga 'wybiegania' jak to nazywamy. Śmiejemy się zawsze z mężem, że nasz pies i córka są identyczne, obie muszą się solidnie wybiegać, żeby normalnie funkcjonować.

Miałam też potężny problem z Natalią z jedzeniem - próbowałam wszystkiego, różnych metod, psychologów itd. Gdyby któraś z Was miała podobny problem to chętnie się podzielę przeżyciami.
 
reklama
fioletowa, natis - przepraszam że to napiszę :p ale cieszę się że nie jestem jedyna z takim problemem :p wypisz wymaluj moja Tośka :p Żeby rozładować jej energie zapisaliśmy ją na tańce, basen,chodzi na gimnastykę,angielski (sama się domagała tych zajęć). Myśleliśmy że się wreszcie wyszaleje, a tu lipa. A przyznam, że problem zaczął się właśnie od kiedy jestem na L4. Ma mnie już chyba dość :p Nam na szczęście nikt nie mówi, że ją rozpuściliśmy, ale przyznam że moi teściowie karcą Lukę jak np u nich weźmie Tosię na karę " zostaw ją to tylko dziecko", Tosia to słyszy i wykorzystuje :/ Raz się z teściem na jakiejś imprezie ścięłam (eh ten teść), Tosia zaczęła walić łyżeczką w talerzyk, ja że nie wolno, że ma przestać, zabieram tą łyżeczkę, a teść oburzony przy wszystkich, że przecież nic nie robi żebym jej pozwoliła. Ja się wkurzyłam (dziadziuś od siedmiu boleści) i zapytałam go z jadem czy w takim wypadku da mi na nowy komplet obiadowy do domu, bo jak raz zacznie to ja żadnych talerzy w domu mieć nie będę. Od tamtej pory mi osobiście nie zwrócił uwagi, ale nieraz słyszałam jak szeptał teściowej a ona Łukaszowi hahaha. Teściowa w sumie też nie pomaga, bo jak np jesteśmy u nich i Tosia ryczy bo jej się powiedziało nie, to wpada do pokoju i ją zabiera. Zaraz przeprasza, ale Tosia to widzi. Heh jak Tosia miała kolki w wieku 2 miesięcy to teściowa potrafiła wpaść do pokoju i mi dziecko z rąk wyrwać, oj były wtedy wojny były, dobrze że już dawno z nimi nie mieszkamy bo byłoby jeszcze gorzej. Dobra uciekam
 
Ostatnia edycja:
Oj tak, dużo w tym wszystkim zależy od charakterku maluszka. Mój to do trudnych na szczęście nie należy. Ma swój łeb i chce wszystko po swojemu ale jak dobrze mu się wytłumaczy to zrozumie. Jak koledzy nie chcą się bawić po jego myśli to nie wścieka się tylko odchodzi i bawi się sam tak jak chce. Do tego jest i był spokojny. Bał się sam odejść, rozmowy i tłumaczenia skutkowały. Tak samo plusy i minusy za zachowanie - to było być albo nie być. O minusa płakał i potem jak miał popełnić błąd to wystarczyło jedno przypomnienie, że za złe zachowanie dostaje się minusy i działało.
Ale w sumie nie znam darcia się w sklepie, wymuszania zabawek, rzucania się na ziemie, bicia czy kopania - nic z tych rzeczy nie przerabialiśmy. Jak już to słowne przykrości były ale to bardziej jako 4-latek ( może dlatego, że dopiero zaczął mówić jak miał 3,5 lat ).

Tak jak u Natis, młody też non stop w ruchu, nawet jak je to musi biegać do okoła pokoju :) Śmieję się wtedy, że włączyło mu się adhd. Ale teraz to jest inna bajka niż w wieku 4-5 lat. W tedy to się nie raz wstydu najadłam, takie miał teksty. Albo potrafił tak komuś odpalić jak dostał prezent o którym nie marzył.....
Na szczęście wyrósł z tego wszystkiego :)

Ewelinko, pomyśl o zwolnieniu, odpocznij i ciesz się ciążą na spokojnie ! Ja od 19 lutego idę na l4 ale tylko na papierku - bo pracować będę w domciu :) ale to też będzie bardziej spokojnie.

Natis, u nas jest problem z jedzeniem. Potrafi czasem nic nie jeść przez cały dzień. A chudzina z niego nie ziemska ! na 130 cm waży 21 kg
 
Ostatnia edycja:
Dzieki Robaczku za troskę, właśnie chyba tak zrobię bo nie daję już powoli rady, czuję się coraz gorzej przez to tempo życia. Idę teraz 10 do lekarza to juz niedługo. W domu to zawsze w domu,można się położyć, rozprostować itd. Zbieram się powoli do domku, za pól godziny koniec pracy. Tak czytam o Waszych dzieciach, mój też rządzciel, przemądrzalec itd. Wszystko mu się nalezy-myślę że to syndrom jedynaka. Niedługo się to zmieni, moze dla niego pozytywnie również.
 
Dzieki Robaczku za troskę, właśnie chyba tak zrobię bo nie daję już powoli rady, czuję się coraz gorzej przez to tempo życia. Idę teraz 10 do lekarza to juz niedługo. W domu to zawsze w domu,można się położyć, rozprostować itd. Zbieram się powoli do domku, za pól godziny koniec pracy. Tak czytam o Waszych dzieciach, mój też rządzciel, przemądrzalec itd. Wszystko mu się nalezy-myślę że to syndrom jedynaka. Niedługo się to zmieni, moze dla niego pozytywnie również.

Tak, korzystajmy z naszych przywileji :) Już 5 miesiąc i czas "nabierać siły" . W pracy sobie poradzą a my musimy o siebie dbać !

A co do syndromu jedynaka, to też coś w tym jest :) I to nie chodzi o dzielenie się tylko o czucie się pępkiem świata i że się wszystko należy.
Młody mi płakał kilka dni temu, że chce nową zabawkę....kilka dni po gwiazdorze, gdzie dostał masę nowych zabawek o których marzył. Jak mu powiedziałam, że nie kupię to już było jaki on nie szczęśliwy, jaka ja nie dobra, że się wyprowadzi itd :) W końcu stwierdził, że jak mu nie chcę kupić to sobie sam zacznie zarabiać pieniążki i sobie sam kupi :) No i było " mamo będę u ciebie pracował a Ty będziesz dawać mi pieniążki" :):)

Lecę gotować krupnik ( chrupnik jak to młody mówi ) bo sobie sam zażyczył, a życzenia niejadka to dla mnie rozkaz :)
 
no tak rozumiem WAs dziewczyny bo jak z ciąża sie cos dzieje to człowiek już się boi wszystkiego nawet coś kupić ja miałam na mysli sytuacje jak jest wszystko ok a kieruje sie babcinym przesądem żeby przed nie kupować bo potem po urodzeniu dziecka to nie ma juz tyle czasu na zakupy co teraz hihi ja jednak wiekszośc rzeczy musze kupic letnich bo moje dzeicko zimowe ta moja kuzynka tez ma dziecko zimowe i wiekszośc ciuszków od 56 do 68 jest ciepła z długim rękawkami polarki kombinezony itp nooo chyba to się będziemy mijać z rozmiarówką bo jej zimowe na moje letnie dziecko znów beda za małe heh
natis robaczwek mój synek też tak ma z tym chodzeniem co dzień włącza mu się adhd i od pokoju do pokoju maszeruje tak potrafi przez godzine az cały mokry jest jak się pytam dlaczego tak chodzi to mówi że nogi mu tak każą chodzić;-) i jak mysli to wtedy tez chodzi to znaczy że coś mysli jak je kanapke to tez rundka musi byc heh nasze są w podobnym wieku to pewnie tak reaguja po dniu w siedzenia w szkolnej ławce gdzies ta energia musi mieć swoje ujście :tak:
a awantur w sklepie i tych przykrych słów na szczęście nie przerabialismy ale długo przerabialiśmy TO MOJE zawsze chciał akurat tą zabawke którą wzieło inne dziecko a wczesniej leżała i nikogo nie obchodziła a najbardziej było mi wstyd jak przychodził do nas ktoś z dzieckiem a Dawid nawet nie dał ruszyć swoich zabawek to moje i już na szczęście też po 4 urodzinach mu przeszło ahhh te dzieci
Robaczku u mnie tez dzisiaj krupnik jeszcze sie gotuje !!!!

a co do kupowania zabawek to u nas ten problem jest rozwiązany juz od 2 lat młody dostaje kieszonkowe i ma swoje pieniążki i jak cos mu sie spodoba to sobie sam zbiera tylko widze że swoich mu szkoda tracić i byle czego nie kupuje dostaje po 50 zł na miesiąc i czasem jak pojedzie do babci to ta mu cos wyrzuci czasem chrzesna co tez mu da jak przyjedzie i kiedys tak zerkłam mu do portfela a tam 500 zł !! nazbierane pytam sie na co zbiera to mówi ze jeszcze nie wie może na ta grę co to ma tą kontrole ruchów w sumie dla niego byłoby dobre bo sie chociaż mógł wyszaleć przy tym a to kosztuje ok tysiaka mi byłoby szkoda mu kupic ale jak sobie sam uzbiera to super a duzo mu juz nie brakuje pojedzie na ferie do dziadków to mu kasy przybedzie hhe ale mówi że jak sie dziecko urodzi to mu cos kupi heh kochany jest

Robaczku a jeszcze tak dla porównania zmierzyłam i zważyłam mojego synka to powiem że wysoki Twój synek ale fakt chudziutki mój ma skończone 9 lat i ma 136 cm wzrostu a waży 32 kilo:szok: nie wygląda wogule na tyle tak normalnie ale jest ubity ale fakt do niejadków nigdy nie należał wręcz bym powiedziała że lubi sobie pojeść heh no i ma brzuszek heh jak dobrze poje to dzinsy się ciężko zapinają ;) ale mój m cała podstawówke był najmniejszy w klasie i taki misiu a teraz 186 i 80 kilo wagi
 
Ostatnia edycja:
Moja Julcia należy raczej do tych energicznych dzieci, które muszą się wyszaleć, żeby normalnie funkcjonować. Zauważyliśmy, że jest całkiem inna gdy jest sama ze mną, gdy jest sama z tatą a gdy jesteśmy wszyscy razem. Gdy jesteśmy z nią oddzielnie to jest anioł a nie dziecko. Grzeczna, bawi się sama itp ale gdy jesteśmy z nią razem krzyczy, płacze, sprawdza naszą cierpliwość i na ile będziemy jej w danej sytuacji pozwalać. Sprawdza kto ją obroni, kto krzyknie. Testuje nas na każdym kroku ale z mężem mimo, że nawet jak się ze sobą nie zgadzamy to musimy mieć takie same zdanie co by nie myślała, że u tatusia można coś zrobić a u mamy już nie. Także bywa ciężko ale ogólnie to bardzo fajna dziewczynka ale ma swoje humorki jak chyba każdy. Ale wojny w sklepie z zabawkami też przechodziliśmy.

Natis i my też mamy problemy z jedzeniem. W domu jeszcze jak robie rzeczy, które ona lubi to jest ok ale w przedszkolu przez 9 godzin bo tyle tam jest potrafi nic nie zjeść. Nie wiem już jak ją przekonać do nowych rzeczy, do próbowania. Wiem, że to moja wina, że jak Juleńka nie chciała jeść to dawałam coś co zje byle tylko obyło się bez krzyku i płaczu i teraz mam za swoje bo wszystko jest na nie
 
Ostatnia edycja:
Dziewczyny, jak czytam o waszych problemach to mnie ciarki przechodzą, myślałam ze najgorzej jest teraz jak dziecku nie da się pewnych rzeczy wytłumaczyć. No mam tylko nadzieje że jak urodzę drugie (Ewa napewno będzie zazdrosna) to jednak po pewnym czasie zrozumie że nie jest sama. U szwagierki jest jedno dziecko i tesciow sie martwi bo jej córka nie chce drugiego a już teraz zaczynają się problemy z syndromem jedynaka.

Co du ubrań z H&M dla dziecka to wszystkie są przecudowne i świetnej jakości. Dla córki mam już trochę. Jak bedzie syn to mam nadzieje że dostane od szwagierki wyprawkę bo ona miała ich sporo. Wiadomo jak by się chciało wszystko to niezła sumka się uzbiera. A pamiętajcie że maja trochę zawyżona rozmówkę.
 
Już nie wiem do kogo pisać - do wszystkich dziewczyn z nadpobudliwymi dziećmi :-)

ANULA - jak Natusia była mała też zapisałam ją na tańce, rytmikę, ale to było za mało - tam traciła tylko cząstkę swojej energii. Basen był super, ale ja nie znoszę basenów, a mąż zazwyczaj do późna w pracy, więc nie było jak korzystać.

Ale...
jak miała 3,5 roku kupiłam szczeniaka labradorkę - Naję (o niej też książkę mogłabym napisać). Myślałam sobie, że będzie super, Natalka się zmieni, będą przyjaciółkami itd. Niestety od pierwszych dni stały się największymi rywalkami o nasze względy.
Po kilku m-cach pies zaczął mi mieszkanie roznosić, nie mówiąc o stratach materialnych i zniszczeniach. Mieszkaliśmy wtedy w centrum miasta, gdzie nie było gdzie z tym psem wychodzić.
Pakowałam więc psa, Natalkę ubraną w byle co do auta i jechałyśmy na polanę do parku albo na pole. Wypuszczałam je obie i biegały do utraty tchu. Potrafiły tak biegać, gonić się, przewracać przez 1,5-2 godziny.
Potem udoskonalałam te wypady - brałam np. freezby [nie wiem jak to się pisze] albo piłki - musiały być 2 - jednej rzucałam w prawo, drugiej w lewo i się goniły mając przy tym super zabawę.
To był mój złoty środek - szczerze do dziś go wykorzystujemy. Teraz mamy wokół domu sporo wolnej przestrzeni i teraz mąż chodzi z psem i z Natką na pola i brykają.
Oprócz tego Natka chodzi na karate - 2 x w tyg. Tam dostają mega wycisk od senseja i faktycznie wraca ledwo żywa i zmęczona i... spokojna.
Normalnie to nie usiedzi na miejscu - ona wszystko robi biegając, skacząc albo tańcząc. Odrabia lekcje i skacze przy tym, je obiad a nogi jej podskakują. Zęby myje i przysiady robi - po prostu ręce opadają.
Ostatnio przyniosła mi zadanie do sprawdzenia i pytam ją, czemu te litery takie koślawe, a ona "bo tańczyłam i pisałam" - mówię więc, że najpierw zadanie a potem może tańczyć, a ona "mamooo, to szkoda czasu, ja umiem to i to robić razem..."

A co do jedzenia ROBACZKU, PAULUNIA to przeżyłam naprawdę koszmar.
Natalia do 6 roku życia jadła WYŁĄCZNIE:
śniadanie i kolacja:
- płatki z mlekiem - wyłącznie Nesquic
- jajecznica

obiad:
- rosół
- ew. na mieście suche frytki

pomiędzy posiłkami:
- serek wyłącznie Danio i wyłącznie waniliowy.
- słodycze: tylko mleczna czekolada, kinderki, ptasie mleczko tylko waniliowe, lody tylko waniliowe.

Nie jadła NIC więcej - żadnych potraw mącznych, żadnych owoców, warzyw, mięsa, wędlin, serów - po prostu nic.

Każda próba namówienia jej kończyła się niepowodzeniem. Próbowałam naprawdę przeróżnych metod, wręcz wszystkiego. Nie pomagały prośby, groźby, obietnice, krzyki, nic.
Każda próba wmuszenia w nią innego jedzenia podstępem lub nieraz siłą kończyła się wymiotami i histerią. Wymiotowała po prostu na zawołanie.
Dzieko miało 6 lat i jadło 3 produkty.
 
Ostatnia edycja:
reklama
wróciłyśmy ... przytulas się zrobiła jak nigdy, ale kilka razy sprawdzała moją cierpliwość w samochodzie. Byłam dzielna i spokojnie tłumaczyłam i prosiłam, po wejściu do domu powiedziałam, że wyganiamy tego diabełka z główki, przytaknęła, dotknęła czółka i powiedziała : zakaz diabełku :p Ona jest na prawdę kochanym dzieckiem i chyba bym bez niej umarła, ale grrrr czasami mi ręce opadają. Nigdy natomiast nie było problemów w sklepach, jak szliśmy gdzieś na zakupy to wiedziała doskonale po co, a jak zaczynała marudzić to po prostu wychodziliśmy ... Nauczyła się i z tym nie ma problemu. Największy jest problem właśnie z tą rywalizacją ... we wszystkim musi być pierwsza, i o to są boje i w domu i np jak jesteśmy na basenie. Właśnie wczoraj jak tak siedzieliśmy na tych trybunach to na basenie pływało masę ludzi, a słychać było tylko naszą gadułę : proszę pani a ładnie się puściłam ścianki ?? proszę pani a ładnie nóżkami macham ?? My ją na prawdę chwalimy i powtarzamy, że ją kochamy i jesteśmy z niej dumni jak zrobi coś super, a mimo wszystko chce żeby wszyscy inni ją chwalili ... i przypadkiem żeby nie pochwalić bardziej innego dziecka :/ Faktycznie może to taki syndrom jedynaka. Natis co do zwierzaka to hmm my niestety narazie nie mamy warunków więc odpada. Na ten basen Tosia chodzi regularnie co tydzień - mają zajęcia z nauki pływania i to już nasz rytuał. Co do jedzenia też na początku były przejścia. Tzn jak była malutka to trzeba było włączac reklamy, wtedy tylko jadła ... jak już była większa to jadłaby tylko kotlecika (sznycelka), i zupy wszelkiej maści ale z makaronem. Więc jedliśmy np czerony barszcz z kluskami, biały barszcz z kluskami , dosłownie każdą zupę. Teraz je wszystko oprócz oczywiście surówek. Wcina wszelkiego rodzaju pierogi, mięsa, zupy itp. Tak na prawdę problem z jedzeniem rozwiązał się jak w zeszłym roku poszła do przedszkola :) Teraz to nawet mówi że lubi szpinak :D Ok uciekam . Dziś już pewnie mnie nie będzie, odezwę się pewnie dopiero jutro wieczorem. Zatem spokojnego popołudnia i udanej soboty. Całusy
 
Ostatnia edycja:
Do góry