Dzień dobry.
Gosiak, nie wiem jak ta książka się ma do karmionych piersią dzieci, ale Krysia je tuż przed 19, po 21 juz znowu i nie ma opcji, żeby o 1 i 4-5, 7 znów nie jadła (a napycha się jak bąk). Żartuje oczywiście, książka pewnie dotyczy starszych niż ona dzieci ;-) Gratulacje usmiechów. Na nas jak Krycha zerknie to zawsze strzeli taką minę, że ho ho
![Stick Out Tongue :p :p](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
szkoda, ze tak z mieszkaniem wyszło.
Madzia, skarż na Tymka ile trzeba. Od chwalenia będziemy my ;-) Fachowiec, szkoda gadac. Przyszedł obejrzał, zakwestionował, że w kuchni i przedpokoju to nie może być od tej awarii (tylko kurcze nie wiem od czego, przecież sami się nie zalewany, a to nie ta strona mieszkania, żeby winni byliu sąsiedzi po skosie). Miał być za chwile ("tylko dokończe u góry ", nawet juz taboret w łazience zostawił) i tyle. Nawet schodząc po klatce nie zapukał powiedzieć, ze przyjdzie kiedy indziej. Sąsiedzi są fajni, al chyba jednak trzeba będzie czekać na działanie ubezpieczalni i niestety na robimy im kłopotu (bo mieliśmy odstąpić, skoro chcą naprawić są szkodę).
Anula, jak po wizycie?
Kingusia, brawo za obywatelską postawę. Wielu teraz by ominęło i tylko negatywnie skomentowało chłopaka.
Marys, oby więcej takich wieczorów. Ja muzę się dziś kopsnąć w dupsko i wreszcie cos zrobić przedświątecznego. U nas Aro tez nie chciał wymieniać kanapy w pokoju Mikołaja (bo ta dobra, bo krótko po zmianie obicia u tapicera), ale się zaparłam, ze skoro Miki ma tam spać to musi mieć porzadną kanapę ze wzgledu na kręgosłup (wiem, że sama od dziecka spalam na wersalce i nic moim plecom nie było, ale argument do Ara dotarł) i dał się przekonać.
Robaczku, dziękuje, to wózek po Mikołaju. Mnie tez by się jakoś specjalnie nie chciało się sprzątać, mając świadomość rychłej przeprowadzki. Macie juz lokum wybrane?
Mikoto, oj nameczycie się z Zosią. Ile jeszcze piątek musi wyjść? Też lata temu miała sytuacje podobną do Kingusiowej, ale ze smutnym zakończeniem :-( Pan się przwocił na rowerze i wszyscy myśleli, że pijany. Siniał, a ludzie tylko od pijaków wyzywali. Ze znajomym reanimowalismy, ale bez skutku. Okazało się, ze zawał z wylewem, człowiek przyjechał na wakacje z żoną i wybrali się dla zdrowia na przejażdżkę. Ona pojechała ciut szybciej pod górkę i tam na niego czekała, a ze długo nie jechał to się wróciła. A tuz przed wyjazdem był u lekarza na kontroli i dostał nowe leki.
Emka, masz racje, głupota ludzi przeraża, ale znieczulica jeszcze bardziej. Przecież nieprzytomny człowiek nie kontroluje ciała, nie raz się zsika, a wszyscy wkolo od zaszczańców wyzwą.
Muszę się Wam przyznać, wczoraj poległam. Późnym wieczorem zaczęły Krysie męczyć bączki. Brzuszek miękki, a ona widać, że chce prutać. W końcu wybączyłyśmy wszystko, a ta znów ma problem zasnąć (Krysia ma problem z odbija niem, strasznie dużo czasu na to potrzebuje). Ja juz tak zmęczona byłam po całym dniu, że nakarmioną po uszy, przewinięta, upokojoną wsadzilam Aro na ręce (ogladał mecz Barcy), a sama nakryłam się kołdrą i juz mnie nie było. Ponoć chrapałam jak stary faktor (ze zmęczenia). Dziś jestem na siebie trochę zła, ale wczoraj juz nie dałabym rady wytrzymać chwili dłużej. I 3 godz mi wystarczyły, jak się Krysia obudziła na jedzenie wstałam juz bez problemu i dalsza część nocy tez juz minęła normalnie.
Ale wieczorem nawet zapomniała, że pralka skończyła pranie, rozwieszałam dopiero w nocy.
A teraz czekamy 10 jak Krysia wstanie, zje i idziemy na dwór. Musimy wykorzystać puki pogoda jeszcze pozwala wyjść i mamy Ara w domu.