Cześć Kochane
Narazie tylko o sobie, czasu mi brak nawet na codzienne obowiązki jakieś takie te dziewczyny zajmujące się zrobiły. Jak Nina mnie nie widzi to ryk, dalej jest strasznym leniuchem, Wasze dzieci już raczkują a ona miesiąc temu się parę razy przekręciła i dalej nic, pokazała ze potrafi ale wysilać się nie ma zamiaru, dziś pierwszy raz złapała się za nóżki taki to leń ale wiecie co słodziutki ten leń, choć panna wygodnicka i tylko na rączkach to uwielbiam się nią zajmować. A Ewka moja bystrulka - nadostawała prezentów na mikołaj takie pierdoły a szaleje, to taki mały spinaczcz jest ma fazę na wchodzenie wszędzie parapety szafki, podsunie sobie stołek i sie spina.
Dobra dość zachwytu nad dziećmi, ja chora, Marcin też biegunka, bóle brzucha i u mnie mdłości od poniedziałku nie odpuszcza jutro mąż mi będzie truł że znowu schudł
Sara- zazdroszczę wychodnego, ja sobie uświadomiłam że od porodu Niny jeszcze nigdzie nie wyszłam bez przynajmniej jednego dziecka (nie licząc bardzo szybkich zakupów spożywczo-chemicznych, żadne tam ciuszki
i wizyty u gina w lipcu)
anula- właśnie doczytałam twojego posta Nina to chyba żeńska odmiana Karola z tą aktywnością
mikotku- Ty tyle porobisz rano co ja w dwa dni a dziwne bo cały czas gonie??? muszę chyba zwiazać i zakneblować Ewkę rano to będzie mi szło sprawniej
Dziewczyny narazie tyle, robota czeka nie wiem do czego ręce wsadzić.
Ale tak to jest z dziećmi wiecie coś o tym
, dziś 20 minut ubierałam dzieci (siusiu, kupa + łapanie Ewy po każdej ubranej rzeczy) wychodzę z nimi Ewka 3 kroki i bam do kałuży cała w błocie to znów do domu, kurtka rękawiczki, spodnie do przebranie dobrze że Nina zasnęła odrazu w wózku, a ja jeszcze dobrze z domu nie wyszłam a już spocona byłam.