Cześć kobietki
Melduję się po ciężkim weekendzie. W piątek tę nieoczekiwanie było u nas pępkowe. Mieli przyjść tylko znajomi 2 os., a zebrało się 12 osób. Fajnie było, tylko o 23 zasnęłam ;-). W sobotę znów mnie nawiedzili goście /Darek grał i wczoraj dopiero wrócił jak wyjechał w sobotę rano/.
Poza tym tylko piorę, prasuję, karmię, przewijam...
Dziś u nas też jedna z lepszych nocek. Nawet czuję się wyspana.
Dziś czeka mnie ciężki dzień i mam nadzieję, ze dam radę. Z Lenką muszę jechać do przychodni, potem na 13 s Natką do neurologa /i Lenę muszę zabrać ze sobą/, potem księgowa, i jeszcze chciałam kościół zaliczyć, żeby chrzciny załatwić. Wszedzie muszę zabierać obie dziewczyny, hmmm prawdziwe wyzwanie ;-)
Mikoto cieszę się ze się odzywasz i chyba jesteś w dobrej formie, co??? Tak wnioskuję po twoich postach :-)
Matkaewa tak jak Sara pisała. Tak spuchlam po porodzie, ze się sądziłam, ze można aż tak wyglądać. To był koszmar i ból niesamowity stóp. W kapciach się nie mieściłam. Zaczęło schodzić po ok 8 dniach, a po 10 był już zarys moich kostek.
Nie pamiętam co miałam jeszcze pisać, przepraszam...
Dzwonię do przychodni Lenki ni, żeby nas przyjęli dzisiaj rano, żeby zdążyć z Natką do szpitala do neurologa.
Dmuchawiec kciuki zaciśnięte!!!!
Kingusia wlasnie zaliczyłam kolejną imprezę bez picia i z dzieckiem. Też mam już dosyć... Teraz jeszcze chrzciny...