Dzień dobry
Anusiakanusia– gratulacje własnego domku. Oby Wam się dobrze w nim mieszkało. Kciuki, co by synek poczekał do środy ;-)
Digura – witaj. Jaka już pokaźna gromadka :-)
Anilek – brawo. To teraz tylko odebrać walizkę i pakować, pakować…
Dmuchawiec – no nareszcie „pokonałaś” pakowanie torby. Należą Ci się brawa i jakaś nagroda…
Przykro mi z powodu zdjęć. :-(
Kingusia – współczuję. Ale męcząca końcówka. A jak dziś nocka?
Gosiak – ja w komórce już mam zapisany skrót do forum, żeby móc podczytać. Ale za pioruna nie mogę się zalogować, żeby cokolwiek napisać (przeszukałam i nigdzie nie ma tej możliwości. Dziwne, bo np. FB czy pocztę mogę zalogować bez problemu). Ale chociaż mogę zajrzeć co tu się dzieje…
Natis – to malejesz w oczach? Wow, jak Ci fajnie. Też już czekam tych chwil, kiedy nie będzie mnie tak duuuużooo… Jak się dziś czujecie z Lenką? Zdrówko wraca?
Justa - ja już bym chyba wolała co chwila chodzić siku, niż tak jak mam teraz. Mikołaj chyba nie tyle upodobał sobie pęcherz (bo ani nie boli, nie czuję ucisku, czy parcia), ale gdzieś „wyczaił” cewkę. Mija przynajmniej 5 minut, zanim poleci mi jakaś kropelka, a potem to taki słaby „ciek”, że tragedia. Jak brzuszek nieco w rękach uniosę to po 15 minutach mogę powiedzieć, że coś niecoś wypróżniłam się. Łatwiej mi zrobić 2 niż 1
Fioletowa – ciężkie chwile przed Wami, ale to tylko chwilę. Już za parę dni będziecie wszyscy razem w domu cieszyć się sobą…
Sembo – trzymaj się i już wypychaj Larcię. Eklerka – dzięki za wiadomość
Mama Kubulki – ja już też w podobnej sprawie jestem zaprzyjaźniona z Klozetkiem (może nie biegunka, ale „napierać” nie muszę wcale). Tylko spokój nas uratuje – więc spokojnie. Ściskam. Pośpij ile możesz – nabieraj sił, bo potem może być trudno… ;-)
Ciekawe, która okaże się najbardziej podatna na pełnię, he he he…
Remont dziś się kończy. Ostatnie roboty i porządki. Wreszcie będzie można rozstawić wózek (bo ciągle czeka na szafie), może łóżeczko (żeby sprawdzić, czy wszystko jest ok), przenieść od teściów rzeczy Mikołaja i je sobie poukładać w szafkach. Może w końcu zobaczę ten bujaczek (Aro mówi, że gadżeciarski).
Wczoraj wieczorem mężulo zabrał mnie na kolację. Myślałam, że z okazji imienin, ale powody miał inne : 1 - ostatni wieczór tylko nasz (dziś jest mecz finałowy i będzie chciał oglądać, a jutro popołudniu już wyjeżdża); 2 – „bo teraz to już nie wiadomo kiedy będziemy mieli okazję wyjść gdzieś sami”; 3 – „mam taka ochotę na rybę…”. Jakoś wcale nie jest mi przykro, że zapomniał – raczej mnie to bawi, bo się ze mnie śmiał, że o jego dacie nie pamiętam (w głowie mi się zakodowało 11, a nie 12 stycznia). Było bardzo miło, romantycznie i w ogóle super. Ech, ten czas mógłby lecieć troszkę wolniej…
Dziś znów na miasto – trzeba kupić coś na Dzień Matki. Dla Teściowej myślimy o papierosie elektronicznym (staramy się już wszyscy delikatnie dać do zrozumienia, że przy Wnuku papierosów nie będzie), tylko czy się w końcu zdecyduje odstawić te smrody? Rok temu próbowała rzucić palenie z plastrami (po 3 miesiącach wymiękła). Parę lat temu już ponoć też miała elektroniczny, ale jakoś jej nie podpasował i oddała, więc czy i tym razem nie będzie to wyrzucenie pieniędzy w błoto. Teraz jest moda taka, to może się zdecyduje. Bo jakoś nie wyobrażam sobie, żeby od popielniczki przyszła do Mikołaja…
Życzę Wam Dziewczyny dobrego dnia. Nie dajcie się pełni. W końcu miałyśmy być czerwcówki, co nie?