witam wieczornie
sara dzięki tradycyjnie
laski jestem wykończona, dziś Adam musiał jechać do pracy, ja byłam w szpitalu o 9, a Artur już był po endoskopii
podobno się darł, krew mu poszła z nosa i wymiotował [podobno się zdarza] i w sumie się cieszę że nie zdążyłam
jak przyjechałam, to był masakrycznie zakręcony, gadał tak śmiesznie, jakby był napity lub naćpany, oglądaliśmy bajkę, to pytał o to czemu psy mają 4 łapy i co jedzą, a co jedzą koty, a myszy itp.
niestety dziś powypuszczali większość dzieci, więc młody jest trochę samotny tam, a będzie jeszcze gorzej, bo jutro wypisują ostatniego pięciolatka
mamy poumawiane na jutro odwiedziny wszystkich po kolei
po południu zaczął marudzić że chce już do domu i to mnie załamuje, on ma tam wytrzymać do wtorku
dziś po pożegnaniu, przybiegł i przytulił się do mnie ze smutną minką, prawie się poryczałam, odwróciłam się plecami, a on złapał mnie za rękę, odprowadził do windy, wsiadł by wcisnąć mi parter i wysiadł
ledwo się drzwi zamknęły a ja zaczęłam ryczeć
serio nie wiem, jak się z nim jutro pożegnam, wiedząc że w niedzielę do niego nie przyjadę i zobaczymy się dopiero w domu, wiem że to moje zmęczenie, wiem że to tylko diagnostyka, żadnych poważnych zabiegów, wiem, że jest z Adamem, ale po prostu dziś wysiadłam, marzę o tym żeby uchlać się jakimś winem, bo mam po prostu dość
mam nadzieję że ja z Filipem też wyjdę we wtorek
Fioletowa - dobrze ,ze mały już po tym wstrętnym badaniu . A wyniki czy jakaś diagnoza to kiedy ????
wstępne wyniki były od razu - wszystko jest ok, wyniki badań pobranej śluzówki dopiero za jakieś dwa tygodnie
testy alergiczne z pleców nic nie wykazały, tylko coś było na rękach, ale tego jeszcze lekarka nie widziała
zostaje nam ostatnie badanie - czyli ten rtg - w niedzielę ma mieć wieczorem lewatywę, być może drugą w poniedziałek a potem podany kontrast i rtg i we wtorek chyba drugie rtg
mi brzuch twardnieje, Filip się mało ruszał, aż do teraz, teraz jak usiadłam, to zaczął fikać porządnie
zaraz zmykam, bo nastąpiła mała zmiana planów i chyba zrobimy to tak, że sama pojadę w niedzielę do szpitala, w tym czasie mój tata zawiezie mamę do dziecięcego, zabierze Adama do mnie, Adam będzie ze mną przy cesarce, potem pojedzie do domu odpocząć, a popołudniu pojedzie do Artura
muszę się więc przepakować w jedną torbę i przygotować fotelik, żeby stał przy drzwiach gotowy do odbioru przez kogoś z rodziny
no i prania muszę jeszcze dziś ogarnąć, bo chłopaki nie mają w czym chodzić
listę uzupełniłam, w ramach relaksu, ale chwilowo nie ręczę za poprawność danych
witam nową mamusię - robi nam się naprawdę wątek wielodzietny ;-)
fajnie