Dzień dobry
Smile – powodzenia za rok. Jak choćbym chciała to nie mogę. Ostatnie bieganie skończyło się przerostem tkanki mięśniowej i wielkimi łydami.
Mikoto – Ty i lenienie się? Jakie to nieprawdopodobne. Pewnie dziś od rana już nadrabiasz.:-)
U nas dziś wręcz cudownie zimno. W nocy przyszla burza, więc latałam i zamykałam w kazdym pokoju okna, żeby nie napadało i wyłaczałam co cenniejsze z prądu.
Po tych drzemkach w dzień bałam się, że w nocy nie pośpię. No i dopiero koło 23 zasnęłam, 1 pobudka w nocy i do rana jak kamyczek. Nie wiedziałam, ze potrafię tyle spać.
Wiem, że z Aro damy radę. Wkurza mnie tylko, że zawsze dostaje takie długie wyjazdy, jak z naszym życiu dzieje się coś ważnego (rok temu wysłali go na cały kwiecień do Wrocławia na szkolenia, a połowie miesiąca braliśmy ślub – trzeba było kombinowac mu wolne; teraz musi jechać akurat jak mu się pierworodny ma urodzić).
Paulunia – nie odpuściłaś i naleśniki z truskawkami były? He he he, masz złotego męża.
Natis – powodzenia i dziś i jutro. Na Lenkę czekamy razem z Tobą
Ariena – mi cyc trochę rósł na początku, potem miałam „zastój” a teraz widze, że znów go przybywa. Ale może po prostu już się napełnia...
U mnie krecha wyraźna od mostka do spojenia. A tym wyraźniejsz, że strasznie pojaśniałam w tej ciąży – zaraz dogonie Aro z tą bladością.
Z samego rana zaliczyłam laboratorium (ciekawe jak dziś wątróbka się zdeklaruje). Przed chwilą była kontrola z gazowni – nic nie wycieka, wszystko szczelne. Teraz jade po Aro. Póxniej po nowe L4 i do pracy (może ktoś by pojechał za mnie?). Biedronkę też zaliczymy, ale po prostu potrzebuję zakupów, a może przy okazji coś z gazetki nam do koszyka wpadnie?
Miłego dnia