Witajcie dziewczyny.
Myslałam, ze się wykończę. Mila chora, problemy z kasą i jeszcze okropna wiadomośc u gina! Powiedział, ze macica od ostatniej wizyty nie urosła wcale i jest nadal na poziomie pępka.Kazał się nie stresować. ALE JAK!!! I zrobic kontrolne usg za 2 tyg, miesiąc po ostatnim. Zapytałam go co to może oznaczać, bo jak mi nie powie to i tak naczytam sie w necie. Powiedział mi, ze na tym etapie ciązy to prócz tego, ze może nic nie oznaczac bo jestem wysoka a dziecko mogło zmienić ułożenie i wszystko bedzie ok, to jest ryzyko, ze dzidziuś nie rośnie i wtedy coś z nim się dzieje, jakiś problem. Oczywiście wyszłam i net. A tam choroby genetyczne, wady rozwojowe, wady wrodzone, wirusy, zakażenia wewnątrzmaciczne i ogólnie źle. Nie wytrzymałabym 2 tyg więc P szybko umówił mnie do lekarza do Lux medu. Tamten zbadał mnie bez usg, bo w lux medzie taka procedura, że usg to osobny dział. Lekarz był starszy i pewnie szkolony na badania bez usg, tylko dotykowo. Stwierdził, ze wszystko wygląda bardzo dobrze i macica wydaje się być w porządku do swojego wieku ciązowego. Ale dla mojej spokojności dał mi skeirowanie na usg. Tam pani doktor, bardzo konkretna i dokładna sprawdziła naszego malucha milimetr po milimetrze. Mały bardzo nisko ulozony, głowa pod spojeniem, co wyjaśnia moje problemy z chodzeniem i sikanie po łyżeczce, nogi zawinięte jeszcze nad głową, taki cyrkowiec i kopiący po szyjce. Dlatego macica mogła niżej się ułozyć. Wszystko w porządku;nerki, żoładek, kręgosłup, mózg, pęcherz, serduszko, nosek, raczki, nózki i wszystkie wymiary.Jest większy nawet niż wiek ciązowy o ponad tydzień. Pooglądaliśmy go jak szaleje z łzami w oczach. Wyszłąm jak na skrzydłach z gabinetu.
Musze teraz dojśc do siebie bo jestem psychicznie wykończona