Witam kobietki
Żeby nie zacząć od mojego dzisiejszego pesymizmu napisze wam, ze jestem z siebie dumna - umyłam wczoraj 6 okien na dole - tzn w wersji lajtowej - szyby z przodu, szyby z tyłu i ramy od środka...heheh, na spokojnie...nastrój mi sie przez to poprawił...na tyle, ze nawet się na męża nie gniewałam...ale do czasu...
Wstałam dziś o 10:30, bo nie miałam ochoty najnormalniej patrzeć na niego...pomyślałm wczoraj, ze sie poprzytulamy trochę, pogadamy, a on - no ok, wiec poszłam sie umyć jak młody zasnął, mąz mi z łaską już plecy umył...później sam sie wykapał i mówię do niego, ze moze PICCOLLO sobie strzelimy i pośmiejemy się w łóżeczku...on dobra, zaraz przyjdę...i wziął sobie serek z lodówki i je, no ale przyniósł Filipa do pokoju i mówi, ze zaraz przychodzi tylko do pieca zajrzy.....ja już zasypiam u góry, bo 40 minut minęło a jego nie ma...no i zasnęłam już wściekła jak nie wiem co...dzis się tłumaczy z rana, ze nie sadził,że zasne a fajny film leciał...nosz ja .........
wiec łzy mi do oczu napłynęły i leże, nie wstaje, a on zdziwiony, ze ja zła...
Noc była straszna, bo wiało i lało i....brakło prądu, co moje dziecko odnotowało takim krzykiem, jakby je ktoś ze skóry obdzierał i spał z nami przy lampce na baterie...
Wiec po takiej nocy to tylko jeden nastrój można mieć...pogoda nadal lipna jak nie wiem co, niby słonko, ale wieje...
Filip u ciociu kurczęta bawi, mam spokój, ale w domu nic nie ruszyłam, bo nie mam ochoty, mężulek na meczyk pojechał 5 godzin temu, a mecz na miejscu...pewnie swietnie się bawi i w d.... wszystko ma...a ja mam sprzątać...
Dzięki wielkie dziewczyny za wsparcie i słowa otuchy...serce rośnie jak człowiek wie, ze ktoś go rozumie...
Misialina ja już też czekam aż mój maż zakończy karierę..liczyłam nawet, ze w tym roku nie zagra, bo miał naderwany mięsień uda, drugi raz..i było licho...ale co - zaczął jeździć po specjalistach sportowych i nóżka sprawna i gra dalej...a o tych spacerach z wyglądem panny z dzieckiem to też coś mogę powiedzieć...
trasia, mój ciągle opada a za jaki ś czas się unosi- normalnie wędrujący brzuch...
Aestima ale mnie rozbawiłaś swoim wędrującym brzuchem
A jeżeli chodzi o wózek - ja x-landera wyprałam w pralce w sensie materacyk i wyściółkę...teraz nawet nie przyjrzałam się jak mój ma to zorganizowane i czy wypiorę jakoś...reszty nie mam zamiaru..
Natomiast jako coś na materacyk możesz spróbować te pokrowce co na przewijak się kupuje, może pasować, ale nie wiem...ja kłądłam pieluszkę flanelową, ale to ze względu na fakt, że łatwiej ja wyprać i szybciej zmienić niż materacyk...teraz też tak będę robic..
ironia z moja mamą to tak jest, jest zdania, że ona to musi robić to inni też muszą, wiec nigdy mi nie pomogła w sprzątaniu czy prasowaniu,gotowaniu, itp. i nie prędko pewnie się to zmieni
jejku, jak czytam to, co napisałam to już sama nie wiem co mam o sobie myśleć? może na jakąś terapię się zapisać? Bo ja tak mam, że jak np płacę za coś pieniędzmi to cały czas w drodze do domu mam jedną myśl - jak najszybciej umyć ręcę...
mrsmoom a ja w banku pracuje i ciagle pieniądze liczę, rany, ręce myje co godzinę, i tak mi się wydaja brudne...
kati dzieki wielkie...kurcze ale śliczne te twoje cudeńka!!!!! ten wianuszek mi się podoba, ale nie wiem jak można go zrobić...a ten kurczaczek z głową w bereciku, słodziak......
jajka już zamówiłam, i resztę rzeczy tez, bo u nas w pasmanteriach licho z takimi pierdołami...tak wiec jak coś stworzę to się pochwalę...
Misialina, Kati ale faktycznie macie dobrze...mój mąż też czasem coś zrobi dziwnego - typu zetrzeć podłogę - co nawet tydzień temu miało miejsce - sam sie zabrał i co..ile ja się nasłuchałam jaki to zmęczony po starciu tylko 2 pokoi i schodów, a juz jak salon umył to prawie padł...a ja robię to normalnie ze 3 razy w tygodniu...a korytarz, salon i kuchnie to codziennie..
Silva no to ZUS pojechał...rany, wcale ci sie nie dziwię, ze się wkurzyłaś...szkoda słów...no ale tak to jest...mój T. złożył 5 dni temu podanie o zaświadczenie o nie zaleganiu, a babka dzwoni wczoraj, ze za maj 2007 rok jest jakaś rozbieżność i ma to wyjaśnić...a my juz braliśmy takie zaświadczenie do kredytu samochodowego we wrześniu to nic nie było....no burdel maja...
No proszę jaki śliczny...no i fajnie, ze sie nastrój tym samym lepszy....