traschka
Mama Marysi
Ja wyprasowałam i "powiesiłam" zasłony (czytaj: kazałam M. powiesić i dyrygowałam w jaki sposób
, "przywierciłam" lampkę do ściany (patrz poprzedni nawias), "przybiłam" kilka gwoździków i już naprawdę sama spakowałam do końca torbę. Znalazłam jakąś większą i się pomieściłam chyba ze wszystkim. Nawet rzeczy dla małej spakowałam choć jakoś niewiele tego wyszło. Zastanawiam się czego nie mam
Pokoik właściwie gotowy, jeszcze tylko M. mocniej podokręca łóżeczko. Zestaw nałóżęczkowy mu przygotuję i myślę, że poradzi sobie z rozścieleniem. Choć pewnie nie wie co to ochraniacz...
M. już ozdrowiał, widać moja kuracja była skuteczna. Jutro jedziemy na moje ukochane duszonki, ale takie prawdziwe. Teściowie będą robić w żeliwnym kociołku na ognisku.
Poczytam co u was.
M. już ozdrowiał, widać moja kuracja była skuteczna. Jutro jedziemy na moje ukochane duszonki, ale takie prawdziwe. Teściowie będą robić w żeliwnym kociołku na ognisku.
Poczytam co u was.