Dziewczyny tylko na mnie nie krzyczcie, ale ja Aise80 trochę rozumiem. Aktualnie przeżywam z moim synem coś podobnego. A taki stan umysłu moim zdaniem bierze się z przemęczenia i bezsilności.
Od pewnego czasu jak Hubek ma pójść spać to potrafi wyć tak, że nie wiadomo co z tym zrobić. I tak samo: zdrowy, przewinięty najedzony, napojony, itp. i śpiący, ale jak tylko trafia do łózeczka to od razu wstaje i można o spaniu zapomnieć. Nie wiem już od ilu nocy budzi się równo co 2h i jak nie dostanie cyca to jest ryk. Jak się po kilku minutach uspokoi, to czasem sam zaśnie, ale trwa to ok. godziny, bo już jest za bardzo rozbudzony. Jestem nieprzytomna z niewyspania i też mnie nerwy biorą z bezradności.
A taka byłam dumna, że moje dziecko zasypia samo i nawet nie trzeba z nim siedzieć (pomogła nam na początku książka Tarcy Hogg). Odkąd odrzucił smoka i stanął na nogach, zaczęły się problemy. Najchętniej oczywiście zasypiałby na cycu, ale staram się tego unikać, bo to doprowadza do tego, co mam aktualnie w nocy. Ani Camilia, ani Viburcol ani Dentinox nie pomagają. I wierzcie mi, że też czekam na następny etap, bo tego mam dość. A od noszenia go przeraźliwie bolą mnie plecy. Nigdy co prawda nie przyszło mi do głowy, żeby mojego maluszka zostawić, bo wiem, że oszalałby ze smutku i tęsknoty bez najważniejszej osoby w jego życiu. W końcu kto jak nie mama wysłucha jego płaczu i ukoi... Ale jestem u kresu sił i nie wiem co robić. Jak go nauczyć żeby zasypiał sam i przesypiał chociaż kilka godzin??? :-(
Do tego szlag mnie trafia, bo też czuje się samotna. Przeprowadziłam się na tą wiochę i ze znajomych mam tu tylko znajomych męża. Niekiedy mam wrażenie, że przez to siedzenie w domu z dzieckiem omija mnie mnóstwo fajnych rzeczy. Wiadomo, że do przeszłości i życia bez odpowiedzialności już się wrócić nie da, ale to nie zmienia faktu, że czasem za takim życiem tęsknie. Tak więc Aisa rozumiem twój ból.
I dziękuję w imieniu Huby za życzenia, a naszym rówieśnikom życzę wszystkiego co najlepsze! Sto lat!