Beatko, przykro mi, że i Was jakieś choróbsko próbuje zdominować. Pisałaś, że Mati się odkrywa, jako że u nas też są z tym problemy, to zapytam w czym kładziesz go spać i jaką temperaturę Mateusz ma w pokoju. U nas niby ponad 22 stopnie, ale Tymek wogóle nie chce spać przykryty, jak próbujemy go przykryć to wybudza się z płaczem... Porażka! A przecież w zimie będzie znacznie zimniej, a kupowanie śpiworka w tym wieku chyba jest już bez sensu, bo przecież Tymek musi się nauczyć spać pod przykryciem.
Shirleyko, że też w tym stanie jeszcze muszą Cię denerwować
Kupiłam Dziennik, ale jakbyś jeszcze zdradziła, który to jest ten Twój artykuł, to byłabym wdzięczna... Miłego ktg!
No i znów muszę powiedzieć, że mimo iż Warszawianki narzekają na
pogodę, to chętnie wybrałabym się z Tymciem na spacer, jako że u nas jest super! Ale chcę żeby wyzdrowiał, więc siedzę, jak skazana, Michał jeszcze w Katowicach :-(, a ja świra dostaję. Kombinuję z kim by Tymcia zostawić, żeby chociaż na chwilę gdzieś wyjść, ale jakoś nic mądrego nie przychodzi mi do głowy. To znaczy myślałam o absolutnie koniecznym pójściu na zakupy, tudzież o pojechaniu po kombinezon dla Tymka, ale to chyba nie są najlepsze pomysły. I nie chodzi absolutnie o to, że chcę go zostawić, nie! Chcę wyjść! Najchętniej z nim... W domu dalej remont, brud, smród (również papierosowy), głośno... Niedługo przestanę lubić to miejsce...
Nenyah, fajnie że będziesz miała kostkę dla Natigo. Uproszczoną wersję tej zabawki widziałam rok temu w tesco na promocji przed Mikołajem za "grosze"... Nawet koleżanka wtedy dla córki kupiła... Jak będzie w tym roku, to może się skuszę... Co do obierania, to obieram jabłka, brzoskwinie, nektarynki, winogrona jak mają skórkę, którą aż się prosi, żeby ją wypluć, to też.
Frotko, gratuluję trzech pierogów. Powiedz jeszcze, że sama je zrobiłaś... Mi już ręce opadają... Zrobiłam kotlety drobiowe na dwa dni, bo jaśnie pan tylko w takiej postacie mięso zjada niemalże. W jednym dniu zjadł z ziemniakami i z ogórkiem. W drugim pomyślałam, że skoro ziemniaki i mięso są ok, to spróbuję mu dać surówkę z marchewki. Efekt był taki, że nawet kotleta nie zjadł z całości, bo mu się marchewka po zębach palętała
Tak więc poważnie rozważam opcję zamawiania obiadów z przedszkola, są urozmaicone, dobrane pod kątem dzieci, smaczne, dość tanie (4zł 20gr), no i nie będę się zastanawiać, co dać Tymkowi do jedzenia, żeby nie było walki. Wybór też będzie miał spory, bo zawsze będzie to i zupa i drugie danie (od pierogów po mięska rózniaste). Problem jest tylko taki, że wychodząc z pracy o 11.00 będę musiała specjalnie jechać z Tymkiem po ten obiad, a wychodząc o 16.00 będę go miała na następny dzień. No i plusem jest to, że w tygodniu nie będę musiała gotować, bo Michał wtedy też jadłby w pracy.
Co o tym myślicie? Czy to będzie straszliwe pójście na łatwiznę z mojej strony?
Paula, ja to bym chciała, żeby Tymek zjadł jakiegoś knora, nawet jakby potem miał biegunkę ;-) No wstrętna jestem, ale już mam dość jego kulinarnych upodobań. Dzisiaj na drugie śniadanie zjadł z babcią banana, potem chciał jabłko, zjadł ćwiartkę, po czym nie chciał zejść z krzesełka, bo jeszcze chleb z chlebaka trzeba było od babci wysępić. Ręce mi opadają! Ucałuj Szymcia - jadka.