Witajcie!
Za niedługo idę z Szymkiem do lekarza(na 14:40). Nadal robi paskudne kupy. W ostatniej znalazłam pasemka krwi, a cała kupa składała się z zielonkawego śluzu.
Nie mógł spać w nocy, budził się, płakał. Odparzenie nadal jest paskudne mimo, że robię co mogę.
Mam w domu i gencjanę na wodzie i Clotrimazolum i Sudokrem i nie widzę poprawy niestety. Już ma ranki biedactwo
:-( i boli go to okropnie, jak go przewijam, (a robię to często bo muszę) to wrzeszczy jak oparzony :-(
Trzymajcie kciuki żeby to nie był jakiś cholerny wirus :-(
Co do
samodzielnego jedzenia. Szymek już dawno je sam.
Zaczeliśmy od jedzenia rączkami kanapek, owoców, chlebka, makaronu itp. tak ok. 10 miesiąca życia.
Potem dostał do rączki widelec i pomagałam mu nabijać kawałki obiadku czy śniadania, sam sobie trafiał do buzi bez nauki.
Potem przyszła kolej na łyżeczkę- dawałam mu takie rzeczy, które łatwo z łyżeczki nie spadają i się dosyć kleją czyli serki, jogurty, grysik z jabłkami.
Teraz trenujemy z rzadszą konsystencją, ale sporo zawartości łyżeczki spada z niej, a Szymek się dziwi(tak jest przy zupach) i pakuje rączki do miseczki i próbuje z nich zjadać zupkę. Dlatego zupami raczej go karmię, a łyżkę dostaje jak mam cierpliwość.
Pozostałe dania je sam. Ja tylko nakładam, wręczam sztućce i wycieram buzię jak już skończy.