Mondzi
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 30 Listopad 2005
- Postów
- 1 961
Mamomisi przebieg porodu jaki opisałaś jest dla mnie nie do wyobrażenia. CIekawa jestem czy to czas zatarł odczucie bólu czy też masz tak wysoki próg jego odczuwania. Bo w to, że poród nie boli i to okropnie, to ja już nie uwierzę. No i spłakałam się oczywiście. Coby nie. Fajna Misia, a Wy rzeczywiście jesteście bardzo podobni do siebie. DUŻO MIŁOŚCI życzę! No i gratuluję prezentu od teściów. Ja za urodzenie Tymcia od teciowej dostałam złoty łańcuszek.
Szkrabiku, gratuluję udanej imprezki Tort rzeczywiście imponujący.
Paula, gratuluję przebijającego się ząbka. No i my tez nie pojechaliśmy na Błonia z tego samego powodu. Trochę szkoda, że pogoda była tak niefafuśna przez te dni.
Beatko, ja też się chcę przejechać ciuchcią.
Natka, no to jeżeli chodzi o czas pracy, to nie ma jak w oświacie To przy dzieciach jest wielkim plusem. Ale minusy też są. Wiem jak ciężko jest podjąć decyzję o zmianie pracy i pewnie dlatego większość ludzi nie zwalnia się na własne życzenie.
Mad, gratuluję Olce chodzenia.
Megan, cieszę się, że biszkopt się udał. Mi też pięknie wyrósł, a to dopiero drugi biszkopt w życiu jaki mi się udał Po wielu próbach zaczęłam kupować gotowe biszkopty i przekładać masą. Ale myślę, że w moim przypadku, to również kwestia pieca, który jest nowy i superowy. Czy na wierchu torta jest lukier? Nigdy nie robiłam lukru :
A my już po imprezce. Fajne były te obchody roczku, ale jednak trochę męczące, tak więc cieszę się, że to już za nami.
Wczoraj miałam wogóle ciążki dzień, bo w południe okazało się, że teściową pogotowie zabrało do szpitala na serce, no i Michał co będzie jak mama umrze i takie tam. Tak więc nastawienie do imprezey miał żadne. Jak przygotowywałam stół dostałam smsa od tej Bożenki, której zmarła ta córeczka, że jest jej coraz trudniej, jest coraz bardziej samotna i żeby się za nią modlić. No i uryczałam się przy tym wszystkim i tez już nie miałam na nic ochoty.
Ale goście przyszli, Tymek na początku był bardzo apatyczny, jakiś wnerwiony, chociaz wyspany. Dałam mu soczek i od razu było lepiej, a już myślałam, ze za chwilę wszystkich wygoni. Dmuchanie nie wyszło, ale świeczka szczęśliwie zgasła nie wiadomo dlaczego. W końcu prezent od chrzestengo powalił wszystkie dzieci na kolana i impreza przeniosła się na podłogę. Potem Msza, na którą przyszła też moja ciotka i szwagra siostra, więc uznałam, że trzeba zaprosić na torta. O 21.00 zostaliśmy sami ze zmeczonym już Tymciem.
No i narazie tyle, bo mi skuczy...
Szkrabiku, gratuluję udanej imprezki Tort rzeczywiście imponujący.
Paula, gratuluję przebijającego się ząbka. No i my tez nie pojechaliśmy na Błonia z tego samego powodu. Trochę szkoda, że pogoda była tak niefafuśna przez te dni.
Beatko, ja też się chcę przejechać ciuchcią.
Natka, no to jeżeli chodzi o czas pracy, to nie ma jak w oświacie To przy dzieciach jest wielkim plusem. Ale minusy też są. Wiem jak ciężko jest podjąć decyzję o zmianie pracy i pewnie dlatego większość ludzi nie zwalnia się na własne życzenie.
Mad, gratuluję Olce chodzenia.
Megan, cieszę się, że biszkopt się udał. Mi też pięknie wyrósł, a to dopiero drugi biszkopt w życiu jaki mi się udał Po wielu próbach zaczęłam kupować gotowe biszkopty i przekładać masą. Ale myślę, że w moim przypadku, to również kwestia pieca, który jest nowy i superowy. Czy na wierchu torta jest lukier? Nigdy nie robiłam lukru :
A my już po imprezce. Fajne były te obchody roczku, ale jednak trochę męczące, tak więc cieszę się, że to już za nami.
Wczoraj miałam wogóle ciążki dzień, bo w południe okazało się, że teściową pogotowie zabrało do szpitala na serce, no i Michał co będzie jak mama umrze i takie tam. Tak więc nastawienie do imprezey miał żadne. Jak przygotowywałam stół dostałam smsa od tej Bożenki, której zmarła ta córeczka, że jest jej coraz trudniej, jest coraz bardziej samotna i żeby się za nią modlić. No i uryczałam się przy tym wszystkim i tez już nie miałam na nic ochoty.
Ale goście przyszli, Tymek na początku był bardzo apatyczny, jakiś wnerwiony, chociaz wyspany. Dałam mu soczek i od razu było lepiej, a już myślałam, ze za chwilę wszystkich wygoni. Dmuchanie nie wyszło, ale świeczka szczęśliwie zgasła nie wiadomo dlaczego. W końcu prezent od chrzestengo powalił wszystkie dzieci na kolana i impreza przeniosła się na podłogę. Potem Msza, na którą przyszła też moja ciotka i szwagra siostra, więc uznałam, że trzeba zaprosić na torta. O 21.00 zostaliśmy sami ze zmeczonym już Tymciem.
No i narazie tyle, bo mi skuczy...