reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

CZERWCÓWKOLAND ;)

Rito - no dobrze, dobrze,ze juz jestescie razem!!Buziaki!!
Megan - oj czytalam to czytalam chyba przedwczoraj :) Ale wspominki z porodu zostaw mi ;) No nie zartuje, jak chcesz sama wspominaj, w koncu to Twoj poro i jutro Wielki Dzien!! ;D
Biszkopt:
Zazwyczaj wychodzi,ale to tez zalezy jaki sie ma dzien do pieczenia :)
6 jaj
1 szkl. cukru
szkl. maki pszennej
1/2 szkl. maki ziemniaczanej
2 lyzeczki proszku do pieczenia
cukier waniliowy badz troszke olejku

Bialka nalezy ubic prawie na sztywno( z odrobina soli, zwyklym mikserem) i w tym momencie zaczac dodawac zoltka, po jednym. Pozniej caal reszte,ale po malutku. Piec w zaleznosci od piekarnika, ja mam napisane,ze w 200 stopniach na 35 minut. Ja pieke chyba w 180, na 25 minut,to zalezy jaki kto ma piekarnik, ja mam elektryczny. No i ja pod koniec sprawdzam wykalaczka czy juz dobre, nibysie nie zaglada,ale ja uwazam,ze to nie ma wpywu. I tak po wyciagnieciu biszkopt zawsze opdada i tak. Na poczatku dobrze jest nie zagladac,ale potem ja zagladam. Pieczemy w blaszce wysmarowanej margaryna i posypanej bulka tarta.

Mozna zrobic do biszkopta taki krem( do przelozenia):
1/2 litra kremowki 30%
1/2 szkl. cukru
2 usztywniacze do bitej smietany
ewentualnie kakao

1/2 litra kremowki 30% wkladamy na chwile do zamrazalnika. Wyciagamy, dodajemy 1/2 szkl. cukru, dwa usztywniacze i ubijamy na sztywno. Mozna podzielic na pol i dodac kakao do jednej polowki. Taka bita smietana to podstawa moich tortow.

MagW - jaka kasa?????Ja nic niewiem??Co za to sie placi, za roznice??????Wez nie gadaj :(:(:( My za warunki np. nie placimy, moze to jakas zaleznosc,co??Moze jednak chociaz oplata mnie ominie :mad: I skad wiedzialas jak brzmi moje cale imie?? ;D Bo wielu ludzi sie myli mowiac Liliana ::) i Lidia ::)

No normalnie nie moge przestac o tym myslec, zle mi :(
 
reklama
Lila - łeee no nie tak chciałam, żeby Cię jeszcze przerazić, no kurcze! Sorki! Sama nie wiem czego tak głupio założyłam ... pewnie, że co uczelnia to zasady, więc najlepiej puść te moje głupie ... mimo uszu tzn. oczu.
A Lila wiem, bo już z jedną Lilą miałam do czynienia :) i strasznie drażliwa była na te przeinaczenia - delikatnie powiedziawszy :) Lila jest super !
a najlepiej już zamilknę, bo dziś tylko gafy jakieś strzelam... 12h pracy w week to kara :(
 
MagW - ja tez nie lubie jak mi ktos przeinacza imie wwrryyy :), a co do tego,ze mi zle,to zle mi,bo musze to zaliczac,a nie dlatego,ze Ty napisalas o jakichs oplatach ;D
 
No to ja jeszcze na chwilkę... DObrze, że ten dzień już się kończy. Tort gotowy, sernik też, jeszcze takiego bananowca zrobiłam, no i sałatkę jarzynową. Jutro jeszcze jedna sałatka i lody i po imprezie. Prawie wszystko robiłam sama, bo Michał dwa dni składał te Tymkowe meble, żeby też na jutro były. No i są. A ile w nich miejsca... Czuję się tak jakby moje dziecko ciuchów miało za mało... Napiszę jeszcze, że torcik wyszedł śliczny :) (ależ skromna jestem). Kupiłam żelki misie i z nich ułożyłam na torcie samochód, w koło tez obłożyłam misiami. A że torcik jasny (rafaello), to wygląda to ładnie, a przynajmniej tak mi się wydaje. No wogóle dumna jestem, bo torty mi nigdy nie wychodziły, a ten tak ładnie urósł. Szkoda tylko, że w całym mieście nie było dzisiaj świeczki na roczek z jedynką :( I Tymcio będzie miał jedną malutką świeczuszkę.

Rita, dobrze, że już po delegacji. Ja bym się za cholerę nie dała na coś takiego namówić, ale u nas władza liczy się z dziećmi i nie pozbawia ich matek :) nawet na parę dni. Dlatego jako bezdzietna zawsze byłam zagrożona koniecznością wyjazdu. Dzielna z Ciebie Mamuśka.

Lila, nie stresuj się tak tymi studiami. Pomyśl czy warto. Rób swoje, na tyle na ile możesz przy Mikim, a na pewno będzie dobrze. Nauka jest jedną z wielu dziedzin życia, na które szkoda nerwów. Ja Ci to mówię, a trochę w swym życiu nerwów na te cele przeznaczyłam. O wiele za dużo. A wszelkie papierki ważne są tylko przez chwile. No nie martw się już.

Megan, no to jutro będzie szybka akcja - chyba nikt Cię nie pobił w rekordowym porodzie z naszych forumowych dziewczyn.

MagW, no nie znam tego Twojego męża, ale nawet na odległość coraz bardziej mnie denerwuje. Ciekawe czy in by się tak chętnie dał pociąć :mad:

A my chcieliśmy jechać jutro z Tymeczkiem na krakowskie błonia albo na trasę, którą będzie przejezdżał Ojciec Święty. Już nawet stwierdziłam, że Tymcio jest na tyle zdrowy i... ma padać deszcz :( Zobaczymy co będzie rano, ale przecież nie możemy ryzykować, jeżeli tylko będzie zachmurzone, to nic z tego. Szkoda... Jakoś chyba bym chciała tam być... Nawet w telewizji nie mogę spokojnie zobaczyć, bo cały czas coś robię.

 
Emilko rośnij zdrowo i wesoło!!! wszystkiego naj najlepszego!!!

Może i mi dzisiaj ciut lepiej  ;)

Lileczko współczuje  :(
 
Uff, my po imprezie. Najpierw odpowiem, potem zrelacjonuję pokrótce ;)

Dla Emilki mamymisi życzymy wszystkiego cudownego, samych pyszności, znakomitości, żeby oszczędzała mamusię ;) i była dla niej ciągle słoneczkiem :)

Beatusku, dziękujemy bardzo za życzenia :) Co do nauki to idę na te kursy, ponieważ istnieje możliwość zmiany mojego zawodu. Tzn. mam kilka zawodów wyuczonych, a wykonuję jeden z nich, natomiast wykonywać będę prawdopodobnie inny. Ale najpierw muszę się przeszkolić. Dzięki tej zmianie po macierzyńskim będę miała możliwość powrotu np. na pół etatu (jeśli będę chciała), no i mimo, że stanowisko nadal kierownicze, to odpowiedzialność mniejsza niż do tej pory. Czyli o wiele mniejszy stres  8) Cieszę się, że Ci się Amelka podoba :) Przykro mi, że Iguś wymiotuje przy jedzeniu, ale dobrze, że w końcu wiesz co robić i masz plan działania. Bądź dzielna!

Lila, nie daj się porwać smuteczkom. Pomyśl sobie, że musisz to zaliczyć i basta. Samo się zaliczy ;) Przytulam! No i gratki wielkie dla Mikulca ;D Aha nie wiem na jakiej jesteś uczelni, ale ja na zaocznych też miałam różnice programowe i musiałam za nie płacić jak za powtarzanie przedmiotu... hm lepiej to sprawdź! I jeszcze coś: miałam kiedyś w klasie w średniej szkole koleżankę Lilianę. Była świetna ;D

Megan, ale fajne wspomnienia...  8)

MagW, byłaś umówiona na cc? Ja nie zdążyłam się umówić... Tymek mi zrobił niespodziankę i odeszły mi wody na 2 tygodnie przed terminem, a już w szpitalu dostałam skurczy (bardzo bolesne, co minutę) i miałam rozwarcie na 4 cm. Dopiero wtedy pojechałam na stół. Twojego męża rozumiem, bo to tylko facet, a oni - co by tu nie gadać - nie mają wyobraźni ani delikatności. Ciekawa jestem, czy też dałby radę ruszyć się z łóżka dzień po cięciu, mając ranę zszytą i bolącą jak jasna cholera... ;)

No dobra, to tak: były balony, serpentyny, napis namalowany odręcznie przez mamusię ;), serwetki z Kubusiem Puchatkiem i takież kubeczki i czapeczki, że o trąbkach nie wspomnę ;) Dzieci całe stado, dorosłych jeszcze większe. Kuzyn Tymka popsuł Mu urodzinowy prezent - grającą ciuchcię...  :mad: Za to ciuchcia-tort okazała się fantastyczna :) Na torciku umieściłam świeczkę z jedynką i myszką Miki oraz sztuczny ogień. Jedzenia chwała Bogu wystarczyło, prezenty fajne. Głównie zabawki i ciuchy. Tymek zachwycony dziećmi i pozwoleniem mamy na jedzenie własnego tortu  8)

Bilans: popsuta ciuchcia, czerwona plama na Tymkowym buziaczku (po zderzeniu z kuzynką), myjące się właśnie naczynia, druga porcja naczyń czeka na swoją kolejkę, trochę ciasta dla nas, bałagan w mieszkaniu, które przed przyjściem gości było gruntownie wypucowane... no i baloniki wraz z serpentynami i napisem jeszcze wiszące :)
 
Szkrabiku bo Lilki ogolnie sa swietne :p ;D Zadzwonie w poniedzialek to sie dowiem ::) A jestem na Uniwersytecie Wroclawskim. A ile Ty placilas za jeden przedmiot??
Mondzi, Mondzi - dawaj przepis i fotke, koniecznie!!Tez mnie czeka robienie torta :)
 
Szkrabiku super że impreza się udała! Moze jakieś zdjęcia? :)
I musze Ci powiedzieć, że zazdroszcze Ci takiego optymistycznego podejścia do życia. Twoje posty są zawsze takie pogodne!
No i w ogóle to świetnie sobie ze wszystkim radzisz: małe dziecko, ciąza, praca, nauka... Jak Ty to robisz??? ::)
 
szkrabikowski pisze:
Bilans: popsuta ciuchcia, czerwona plama na Tymkowym buziaczku (po zderzeniu z kuzynką), myjące się właśnie naczynia, druga porcja naczyń czeka na swoją kolejkę, trochę ciasta dla nas, bałagan w mieszkaniu, które przed przyjściem gości było gruntownie wypucowane... no i baloniki wraz z serpentynami i napisem jeszcze wiszące :)

Ale jakie wrazenia, wspomnienia i napewno zdjecia, o ktore poprosze. No i fotke tortu tez :) Bardzo sie ciesze,ze imrezka sie udala  ;D
 
reklama
Dziękujemy Wam bardzo Kochane !!! Za pamięć, za życzenia, za piękne kartki....

No co tu dużo mówić wzruszyłam się...
W ogóle cały dzień taki refleksyjny... i jeszcze na koniec siadłam sobie i przeczytałam, co mówił Benedykt XVI podczas spotkania z młodzieżą na Błoniach. Piękne słowa...Po raz kolejny uświadomiłam sobie najpostsze prawdy i najprostsze recpty na życie...miłość rodzina ...i naprawdę nic więcej się nie liczy. Nasze świętowanie roczku rozpoczęło się już właściwie w czwartek. Wtedy mieliśmy zamówioną Mszę. W naszą rocznicę ślubu i w intencji Emilki...Byli nasi najbliżsi i znajomi.Pomimo tego, że czasami narzekam, że na nic nie mam czasu,bo ciągle po jakichś zaległych imprezach chodzimy, to jednak cieszę się, bo przecież oznacza to, że mamy tak wielu bliskich i życzliwych ludzi koło siebie. A dzisiaj była impreza, balony tort, chóralne śpiewy...To tyle o świętowaniu roczku...

A jako, że nie było mnie z Wami na noworodku, kiedy przeżywałyście Wasze porody(czego baaaaardzo żałuję), postaram się pokrótce opisać jak to z nami było ;)

W czwartek 26 maja wybraliśmy się z rodzinką i rodzicami do Brennej, Ustronia i okolic, było cudnie,spacerowaliśmy zjedliśmy pyszne jedzonko, a na koniec cała rodzina jeździła na go cartach (łącznie ze mną ;D) Po powrocie z wycieczki, zmęczona intensywnym dniem zasnęłam. Absolutnie żadnych zwiastunów porodu nie było. Nawet narzekałam, że powtórzę historię mojej mamy, bo i ja i mój brat jesteśmy urodzeni 2 tyg. po terminie (ja termin miałam na 3 czerwca ).O 2.00 w nocy zaspana poczłapałam do kibelka a tu ciup odeszło coś, co zidentyfikowałam jako czop.Przebudziło mnie to, stwierdziłam, że brzuch mnie pobolewa jak na @.Poinformowałam o tych faktach Mirka. Na co on obszkolony po szkole rodzenia stwierdził, "no to fajnie pewnie za kilka dni się urodzi" i zasnął. Ja już przeczuwałam, że Małe urodzi się w tym samym dniu, ale o dziwo też zanęłam. Obudziliśmy się o ósmej brzuch dalej pobolewał wysłałam Mirka po bułeczki do sklepu, bo tak akoś sobie wymyśliłam, że bułka z miodem mi się przyda jako zapas energii. Mirek niczego nieświadomy poszedł do pracy. Ja siedziałam, brzuch niby pobolewał, nie wiedziałam, czy to te skurcze czy co, niby regularne były, niby już co 4 minuty, ale jakoś ich natężenie nijak się miało do wszelkich opisów porodowych, jakie wcześniej czytałam. I tak sobie korespondowałam z Mirkiem na gg. W końcu stwierdziliśmy, że przyjedzie i ocenimy sytuację razem na miejscu. Przyjechał zadzwoniliśmy do położnej, akurat kończyła swój dyżur, mówi żeby przyjechać do szpitala. Pojechaliśmy ok.14. Na usg lekarka przyjmująca beztrosko wygadała płeć naszego dziecięcia, nie wiem, chyba taka była przyzwyczajona, że wszyscy chcą wiedzieć wcześniej, No cóż... Okazało się, że szyjka fajna, ale dzidzia bardzo wysoko.Ja miałam już wizję kilkunastogodzinnego porodu zakończonego cesarką (a ja akurat z tych które panicznie bały się cesarki)Ale żeby już nie przynudzać napiszę tylko, że wszystko szło niespodziewanie fajnie, przyjemnie, cicho spokojnie kameralnie (przez cały poród na oczy widziałam tylko mojego męża i naszą położną) Jeszcze przy 9 cm rozwarciu opowiadaliśmy sobie kawały. Ja cały czas byłam przekonana, że Beata nasza położna mnie bajeruje, że już mam np.7 cm rozwarcia, po to,żebym się nie stresowała i cały czas czekałam na jakieś rzeczywiście bolesne potężne skurcze, o których czytałam w opisach...Koniec końców o 17.30 wyskoczyła Emilka położyli mi ją na klacie i ciepła tego kochanego ciałka nie zapomnę do końca życia!!!

Przepraszam, że nie odniosę się do Waszych postów. I jeszcze raz dziękuję za pamięć. No i wracam do naszego małego szczęścia...

Jeszcze mi się teraz przypomniało, to rozpierające poczucie dumy,gdy leżałam już sama w nocy w szpitalu. No normalnie myślałam że mnie rozsadzi duma, że taka ze mnie dzielna mama ;D Ech.. nie piszę już, bo wcale nie jestem pewna, czy ja już przypadkiem nie mam ochoty tego powtórzyć ;)
 
Do góry