Kurczę, Beatusku, to u nas chyba jakiś szwindel odchodzi. My w tym roku robiliśmy generalny remont, jest nowy piec, okna, drzwi, dom tez ma 100 m z kawałkiem i rachunki 1400!!! Przepraszam, że zapytam, ale czy u Was takie rachunki są za miesiąc? Bo u nas te 1400 to od 12.12.05 do 22.02.06, czyli nieco ponad dwa miesiące. To w ogóle jakaś kosmiczna kwota, wcale nie jest u nas tak gorąco, 21-22 stopnie to wszystko. I co ja mam z tym zrobić?
reklama
Mondzi
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 30 Listopad 2005
- Postów
- 1 961
Frotko, no to faktycznie kosmiczna kwota. My ostatnio bacznie obserwujemy zużycie gazu, bo ogrzewamy nim dopiero 2 miesiące. Za styczeń wyszło nam ponad 400 zł i wydawało mi sie, że to sporo. Teraz za luty, który był krótszy i cieplejszy mamy do zapłacenia chyba 260 zł. Powierzchnia nie ma chyba 100 m2, ale dom jest nieocieplony. Wymienione są tylko okna i góra jest wyłożona watą szklaną. Z tym, że my w dzień mamy temperaturę 19 stopni, w nocy 18, a do kąpania dajemy na 20, ewentualnie zamiast tego dogrzewamy kuchnię (tam kąpiemy) piecykiem na prąd. Mamy oczywiście codzienne zapiski z zużycia i stramy się nie szaleć, bo nie bardzo mamy za co. Ja sobie cenię to że wszędzie jest ta sama temperatura i że mam w miarę ciepło w nocy, bo przy ogrzewaniu węglem tego nie było. No i założyliśmy, że nie będziemy Tymka do wysokich temperatur przyzwyczajać. A z tego, co MIchał sprawdzał, to zużycie u nas przy nagrzaniu do 20 stopni było już dużo wyższe, piec hulał prawie cały czas, czyli tak jakby to 19 było dla nas tą temperaturą optymalną. 1400 to straszna kwota, ale nie wiem ile u nas by wyszło, gdybyśmy mieli o te dwa stopnie wyższą temperaturę. Polacam te codzienne odczyty, bo dzięki temu rachunek nie jest niespodzianką.
Beatusku, cieszę się bardzo, że Igorek podniósł Ci nastrój. I oby mu to zostało.
Mad, o tej butelce, to Agast albo Nenyah pisały. A ja to wogóle zielona w tym temacie jestem.
A mi dzisiaj coś smutno. Niby pogoda ok, byliśmy na spacerze, na którym spotkałam taką znajomą "od ginekologa", ale jakoś tak mi samotno. Może też wkurza mnie to, że Michał pojechał do Warszawy i zamiast od razu wrócić, to do znajomych naszych na obiadek pojechał. Zazdrosna jestem? Może. Ale jakoś tak cięzko mi już z tą codziennością. Od rana każdego dnia ten sam scenariusz. Ciągle tylko cyc, spanie, deserek, serial, spacer, cyc, zabawa na podłodze... W między czasie gotowanie zupki dla Tymka, mini obiadu dla nas, chwila przy bb, w czasie której ledwo zdążę przeczytać. Te jego spania takie krókie, z pokoju wyjść nie mogę. Michał wraca koło 18, no i jemy, kąpiemy, kładziemy do łóżeczka, chwila jeszcze przy laptopie i spanie, głupie sny i te nieszczęsne pobudki bladym świtem. W sobotę sprzątanie, kończenie remontowych spraw, jakiś placek. W niedzielę obiad z jedną albo drugą rodzinką i zero przyjemności. A jak już nzajdziemy chwilę dla siebie, to okazuje się, że rozmwiamy o bzdetach, zamiast o tym, co ważne. Nie, nie chciałabym iść do pracy, ale chciałabym, żebyśmy gdzieś wyszli, wyjechali, a tu kasy nie ma, Tymek jak nie chory, to pogoda nie halo. A wiosny nie widać.
No i pospał... Już nawet to jego skuczenie jakoś ciężko mi przychodzi...
Beatusku, cieszę się bardzo, że Igorek podniósł Ci nastrój. I oby mu to zostało.
Mad, o tej butelce, to Agast albo Nenyah pisały. A ja to wogóle zielona w tym temacie jestem.
A mi dzisiaj coś smutno. Niby pogoda ok, byliśmy na spacerze, na którym spotkałam taką znajomą "od ginekologa", ale jakoś tak mi samotno. Może też wkurza mnie to, że Michał pojechał do Warszawy i zamiast od razu wrócić, to do znajomych naszych na obiadek pojechał. Zazdrosna jestem? Może. Ale jakoś tak cięzko mi już z tą codziennością. Od rana każdego dnia ten sam scenariusz. Ciągle tylko cyc, spanie, deserek, serial, spacer, cyc, zabawa na podłodze... W między czasie gotowanie zupki dla Tymka, mini obiadu dla nas, chwila przy bb, w czasie której ledwo zdążę przeczytać. Te jego spania takie krókie, z pokoju wyjść nie mogę. Michał wraca koło 18, no i jemy, kąpiemy, kładziemy do łóżeczka, chwila jeszcze przy laptopie i spanie, głupie sny i te nieszczęsne pobudki bladym świtem. W sobotę sprzątanie, kończenie remontowych spraw, jakiś placek. W niedzielę obiad z jedną albo drugą rodzinką i zero przyjemności. A jak już nzajdziemy chwilę dla siebie, to okazuje się, że rozmwiamy o bzdetach, zamiast o tym, co ważne. Nie, nie chciałabym iść do pracy, ale chciałabym, żebyśmy gdzieś wyszli, wyjechali, a tu kasy nie ma, Tymek jak nie chory, to pogoda nie halo. A wiosny nie widać.
No i pospał... Już nawet to jego skuczenie jakoś ciężko mi przychodzi...
Beatusku oby tak dalej! Niech apetyt wraca Igorkowi.
Frotko rany to faktycznie koszmarny rachunek. Ja się nie znam na ogrzewaniu gazem, ale wiem, że w tym miesiącu za zwykłe zużycie w mieszkaniu(gotowanie i ogrzewanie wody) też mieliśmy wysoki rachunek i zaczełam się zastanawiać czy gaz przypadkiem nie podrożał.
Przytulam mocno i mam nadzieję, że już Ci lepiej.
Naya dziękuję za kciuki i wierzę, że będzie dobrze u nas i u Was.
Mondzi pewnie Cię to nie pocieszy, ale ja też mam dzisiaj nastrój do bani i doskonale rozumiem co masz na myśli pisząc o codziennej monotonii.
Jednak chwil spędzonych z Szymkiem nie zamieniłabym na żadną pracę.
No nic Szymek śpi już, dzisiaj wykąpałam go w kąpieli z pianą. Strasznie mu się podobało, chlapał się tak, że byłam cała mokra, ja i okolica :
ale to chichranie było super. ;D
Siedział sobie i bawił się kaczuszką, potem położyłam go na brzuszku i kopał nóżkami z całej siły.
Zaraz wróci Tomek i mam nadzieję, że mi poprawi nastrój.
Frotko rany to faktycznie koszmarny rachunek. Ja się nie znam na ogrzewaniu gazem, ale wiem, że w tym miesiącu za zwykłe zużycie w mieszkaniu(gotowanie i ogrzewanie wody) też mieliśmy wysoki rachunek i zaczełam się zastanawiać czy gaz przypadkiem nie podrożał.
Przytulam mocno i mam nadzieję, że już Ci lepiej.
Naya dziękuję za kciuki i wierzę, że będzie dobrze u nas i u Was.
Mondzi pewnie Cię to nie pocieszy, ale ja też mam dzisiaj nastrój do bani i doskonale rozumiem co masz na myśli pisząc o codziennej monotonii.
Jednak chwil spędzonych z Szymkiem nie zamieniłabym na żadną pracę.
No nic Szymek śpi już, dzisiaj wykąpałam go w kąpieli z pianą. Strasznie mu się podobało, chlapał się tak, że byłam cała mokra, ja i okolica :
Siedział sobie i bawił się kaczuszką, potem położyłam go na brzuszku i kopał nóżkami z całej siły.
Zaraz wróci Tomek i mam nadzieję, że mi poprawi nastrój.
Acha jeszcze do Mad wydaje mi się, że to jest butelka treningowa czyli kubeczek z miękkim ustnikiem przypominającym smoczek:
http://www.sklepdladziecka.bel.pl/product_info.php/cPath/64_89/products_id/754
http://www.sklepdladziecka.bel.pl/product_info.php/cPath/64_89/products_id/754
mondzi, paula, chyba coś takiego wisi dziś w powietrzu, że nastroje minorowe i podobne spostrzeżenia... czytając, mondzi, twój ostatni post aż się uśmiałam w duchu, bo dosłownie w te, dokładnie takie słowa uderzyłam dziś do męża, kiedy wrócił z pracy. czyli jakąs godzinkę temu. własnie skoczył po... jakieś dobre białe na wieczór. :-[ :-[ chyba uznał, że to mnie lepiej usposobi.
jeeeej...nie powiem, że nie czasami nie chciałabym mieć znowu swojej pracy, ale wiem doskonale, że to nierealne. nie usiedziałabym ani godziny, wiedząc, że kwiatek jest z kimś innym i może omijają mnie jakieś naprawdę ważne momenty. i kiedy sobie czysto teoretycznie próbuję wyobrazić taki scenariusz, od razu mi się tego odechciewa. co nie znaczy, że likwiduje to frustrację i poczucie swoistego zniewolenia, słodkiego, ale jednak zniewolenia. to prawda, że bycie matką/rodzicem to najważniejsza decyzja w życia. no bo matką, kiedy sie juz nią zostaje, jest sie do końca życia.
to posmęciłam.
ocho, wrócił małż.
jeeeej...nie powiem, że nie czasami nie chciałabym mieć znowu swojej pracy, ale wiem doskonale, że to nierealne. nie usiedziałabym ani godziny, wiedząc, że kwiatek jest z kimś innym i może omijają mnie jakieś naprawdę ważne momenty. i kiedy sobie czysto teoretycznie próbuję wyobrazić taki scenariusz, od razu mi się tego odechciewa. co nie znaczy, że likwiduje to frustrację i poczucie swoistego zniewolenia, słodkiego, ale jednak zniewolenia. to prawda, że bycie matką/rodzicem to najważniejsza decyzja w życia. no bo matką, kiedy sie juz nią zostaje, jest sie do końca życia.
to posmęciłam.
ocho, wrócił małż.
N
Nenyah
Gość
mad, ja pisalam o koncowkach do butelek, wsrod nich jest taka treningowa miedzy zwyklym smoczkiem a niekapkiem. To jest system 'balonik' http://www.canpol.com.pl/products.php?lp=71&pd=266
Frotko,
- przytulam. A i gratuluje z powodu raczkowania. Ciesze sie, ze Wojtek lepiej sypia.
A u nas kolejny zabek sie wyzyna i w zwiazku z tym kazdy powod jest dobry do placzu. Dzis stoczylam kilka bitew jedzeniowych - w wiekszosci z nich poleglam. W ostatniej, mocno kompromisowej - wygralam. Dziekuje za slowa pocieszenia, szczegolnie Mince i Frotce za pomysly, ktore sie sprawdzily. Probowalam roznych kobinacji i odkrylam, ze kaszka a raczej kleik kukurydziany jest calkiem zjadliwy wg Natiego pod warunkiem, ze jest robiony na wodzie (widac Nan2 mu nie podchodzi). Wszystko co z pomidorami moge sobie darowac - tu chyba chodzi o zbyt intensywny smak. Miesko tylko gladkie typu jagniecina, cielecina (gerber). Korzystajac z podpowiedzi Frotki dalam kaszke z kubka i troche zjadl (podobal mu sie sposob podania bo akurat wtedy wrzeszczal na widok lyzeczki, na widok ktorej do dzis dnia cieszyl sie jak glupek). Nastepnie, stwierdzilam, ze za rada Minki dam mu to, co lubi najbardziej czyli owoce. Zjadl 100ml jablek z gruszkami. I duzo dzis cycal. Plakal bardzo przez sen. Spal wcale nie malo wiec chociaz tyle dobrego. I nadal praktykuje samodzielne zasypianie po przebudzeniu na krotka chwile.
Anka, my tez mamy 3 plyty muzyki bobasa, ale teraz jak je mamy to mlody tak srednio na nie reaguje - moze to kwestia czasu.
Mondzi, dzieki za podpowiedz odnosnie witaminy na zajady. Juz prawie ich nie mam
Paula, rzeczywiscie obie przechodzimy teraz problemy karmieniowe. Mam nadzieje, ze Szymek bedzie lepiej przybieral. Chociaz mam wrazenie, ze on po prostu wiecej sie rusza i zdecydowanie wiecej spala, ale je calkiem duzo z tego, co piszesz.
Aletko, moje dziecko bylo prawie wszystkozerne, ale zrobil sie z niego 'smakosz' :
i aktualnie niewiele toleruje, ugh 
Frotko,
A u nas kolejny zabek sie wyzyna i w zwiazku z tym kazdy powod jest dobry do placzu. Dzis stoczylam kilka bitew jedzeniowych - w wiekszosci z nich poleglam. W ostatniej, mocno kompromisowej - wygralam. Dziekuje za slowa pocieszenia, szczegolnie Mince i Frotce za pomysly, ktore sie sprawdzily. Probowalam roznych kobinacji i odkrylam, ze kaszka a raczej kleik kukurydziany jest calkiem zjadliwy wg Natiego pod warunkiem, ze jest robiony na wodzie (widac Nan2 mu nie podchodzi). Wszystko co z pomidorami moge sobie darowac - tu chyba chodzi o zbyt intensywny smak. Miesko tylko gladkie typu jagniecina, cielecina (gerber). Korzystajac z podpowiedzi Frotki dalam kaszke z kubka i troche zjadl (podobal mu sie sposob podania bo akurat wtedy wrzeszczal na widok lyzeczki, na widok ktorej do dzis dnia cieszyl sie jak glupek). Nastepnie, stwierdzilam, ze za rada Minki dam mu to, co lubi najbardziej czyli owoce. Zjadl 100ml jablek z gruszkami. I duzo dzis cycal. Plakal bardzo przez sen. Spal wcale nie malo wiec chociaz tyle dobrego. I nadal praktykuje samodzielne zasypianie po przebudzeniu na krotka chwile.
Anka, my tez mamy 3 plyty muzyki bobasa, ale teraz jak je mamy to mlody tak srednio na nie reaguje - moze to kwestia czasu.
Mondzi, dzieki za podpowiedz odnosnie witaminy na zajady. Juz prawie ich nie mam
Paula, rzeczywiscie obie przechodzimy teraz problemy karmieniowe. Mam nadzieje, ze Szymek bedzie lepiej przybieral. Chociaz mam wrazenie, ze on po prostu wiecej sie rusza i zdecydowanie wiecej spala, ale je calkiem duzo z tego, co piszesz.
Aletko, moje dziecko bylo prawie wszystkozerne, ale zrobil sie z niego 'smakosz' :
Paula, Mondzi, dziękuję. Nie wiem, skąd te rachunki ale jeżeli to wynika z tych podwyżek (były, od 1.01, 10%) to nic na to nie poradzimy, bo mamy piec nastawiony na minimum podobno
Wojtuś się wychlupotał z tatą w wannie i jest radosny, to znaczy był, dopóki nie padł
Rafał mi trochę poprawił humor, bo powiedział, że będzie dobrze i takie tam. W sumie ja też dzisiaj zaliczyłam chandrę z okazji monotonii dnia codziennego, bo Wojtuś jakby wyczuł mój zły nastrój, przyszedł się przytulić, słodziak mały, a ja do niego mówię: oj, skarbie, co ja bym bez Ciebie zrobiła. A potem tak sobie myślę: no co bym zrobiła, byłabym w pracy, nie martwiła się rachunkami ani tym, czy uda mi się odłożyć na wakacje i szkołę i tyle. Ale potem sobie pomyślałam, że to głupie, bo jak miałam decydować, czy wrócić do pracy czy z nim zostać, to zdecydowałam się zostać mimo konsekwencji finansowych. Czyli: co ja bym bez niego zrobiła? Nie miałabym małego ciałka do przytulenia w każdej chwili i na pewno żaden z kolegów nie biegałby za mną na czworakach po pokoju wrzeszcząc jak opętany
I w ten prosty sposób moja głupia myślówka pod tytułem "Czy przerwać wychowawczy i znaleźć niańkę" została zakończona 
Wojtuś się wychlupotał z tatą w wannie i jest radosny, to znaczy był, dopóki nie padł
reklama
M
Megan27
Gość
Hej, hej 
Przede wszystkim chciałam bardzo przeprosić za to, że wpadłam rano jak po ogień i nawet życzeń nie złożyłam dzisiejszym Jubilatom, co niniejszym czynię wylewnie i serdecznie
Aletko, Beatusku, dziękuję za odpowiedź w sprawie Cebionu, zapodałam dzis 30 kropelo w sumie i mam nadzieję że poskutkuje.
I znów nie nadrobię... Przepraszam, nie mam nastroju na pisanie jakoś w ogóle ostatnio.
Gratuluję więc wszystkim dzieciaczkom postępów ruchowych, "spaniowych" i jedzeniowych, tym, które współpracy z mamami odmawiają, żeby im sie szybko odmieniło, mamom, które ogarnia zimowa chandra życzę, żeby szybko przegoniły jąw siną dal.
Ściskam wszystkie Foremki, mam nadzieję, że o nas nie zapomnicie a ja wrócę niebawem, pewnie szybciej, niż mi się wydaje
Przede wszystkim chciałam bardzo przeprosić za to, że wpadłam rano jak po ogień i nawet życzeń nie złożyłam dzisiejszym Jubilatom, co niniejszym czynię wylewnie i serdecznie
Aletko, Beatusku, dziękuję za odpowiedź w sprawie Cebionu, zapodałam dzis 30 kropelo w sumie i mam nadzieję że poskutkuje.
I znów nie nadrobię... Przepraszam, nie mam nastroju na pisanie jakoś w ogóle ostatnio.
Gratuluję więc wszystkim dzieciaczkom postępów ruchowych, "spaniowych" i jedzeniowych, tym, które współpracy z mamami odmawiają, żeby im sie szybko odmieniło, mamom, które ogarnia zimowa chandra życzę, żeby szybko przegoniły jąw siną dal.
Ściskam wszystkie Foremki, mam nadzieję, że o nas nie zapomnicie a ja wrócę niebawem, pewnie szybciej, niż mi się wydaje
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 4
- Wyświetleń
- 28 tys
- Odpowiedzi
- 265
- Wyświetleń
- 53 tys
- Zamknięty
- Przyklejony
- Odpowiedzi
- 0
- Wyświetleń
- 9 tys
M
- Odpowiedzi
- 365
- Wyświetleń
- 17 tys
- Odpowiedzi
- 34
- Wyświetleń
- 9 tys
Podziel się: