Jestem,
postanowiłam juz nie zaglądać na forum żeby jeszcze bardziej sie nie dołowac ale po pierwsze smutno mi bez Was a po drugie kto mnie lepiej zrozumie? No własnie. A nie zaglądałam bo dół mi sie pogłebia z powodu wagi Igorka. Wszystko co robie wychodzi ostatnio nie tak a wszystko się zaczeło od tej wizyty u pediatry i szczepienia. Po szczepieniu mały miał czerwona nóżkę i bardzo go bolała efektem był 40 minutowy płacz, którego nie mogłam ukoić w żaden sposób w końcu albo czopek zadziałał albo może nie miał już siły płakać. Nastepnego dnia było ok. Postanowiłam zgęścić mleko kleikiem żeby więcej tych kalorii było no i niestety, próbowałam przez 1,5 godziny ale za każdym razem sie budził więc dostał mleko, oczywiście wypił. Potem przyszła pora na nocna kaszke i figa, chyba wydawało mu się ,z e znowu mu kleik daję i od paru dni nie chce kaszki w ogóle, no to sobie polepszyłam. W dodatku dzisiaj w nocy w ogóle odpuścił sobie mleko, próbowałam przez prawie 3 godzinki. Więc wygląda to tak,z e dziecko spi w nocy a mama z butelką czatuje, dzisiaj odpuszczam to nocne karmienie bo mi juz nerwy puszczają a Igorkowi przeszkadzam tak naprawde spać. Powiecie, zę powinnam sie cieszyc bo nocke przesypia ale nie ciesze sie bo nie dość,z ę z takim trudem wszystko je i mało przybiera to jeszcze jeden posiłek odpadł. Moich zupek nie chce bo konsystencja inna, je tylko te gdzie nie ma przeszkód. Wczoraj dodałam pół żółtka do zupki, jadł z trudem bo mimo wszystko gdzieś jakis kawałeczek znalazł ale byłam cierpliwa jak się złościł to odczekałam i znowu dałam tyle,z e jak juz zjadł to zwrócił. Brakuje mi sił, nic mnie nie cieszy juz ani to, ze postepy robi ani to,z e juz sporo schudłam i zaczynam nosić swoje rzeczy, czuje się jakby mnie ktoś wyzymał. Mój starszy synek tez niejadek ale przynajmniej karmiłam go piersią a z butli mleko czy kasze zawsze zjadł a Igor nic. Przegłodzenie tez nie pomaga bo wtedy zły jest. Jak tak czytam jak Wasze dzieci jedzą ładnie to zadaje sobie pytanie dlaczego mnie to spotkało? Zeby jeszcze jakieś wsparcie było. Wszyscy niby wiedza jak jest ale a to pytają czy nie za mało przybiera a to czy chory nie jest a to znowu porównania, ze pieluchy nosi ten sam rozmiar co kuzyn jednomiesieczny czyli 3. 1 lutego jeszcze wizyta u nefrologa i jestem więcej niż pewna, ze będa mu chcieli CUM robić. Musze jakos wyluzowac bo oszaleje normalnie. Sorki, ze tak tu egoistycznie wywody robie ale mam juz naprawde dosyć.
Buziaczki dla wszystkich i najlepsze zyczonka dla solenizantów, dla chorasków.
postanowiłam juz nie zaglądać na forum żeby jeszcze bardziej sie nie dołowac ale po pierwsze smutno mi bez Was a po drugie kto mnie lepiej zrozumie? No własnie. A nie zaglądałam bo dół mi sie pogłebia z powodu wagi Igorka. Wszystko co robie wychodzi ostatnio nie tak a wszystko się zaczeło od tej wizyty u pediatry i szczepienia. Po szczepieniu mały miał czerwona nóżkę i bardzo go bolała efektem był 40 minutowy płacz, którego nie mogłam ukoić w żaden sposób w końcu albo czopek zadziałał albo może nie miał już siły płakać. Nastepnego dnia było ok. Postanowiłam zgęścić mleko kleikiem żeby więcej tych kalorii było no i niestety, próbowałam przez 1,5 godziny ale za każdym razem sie budził więc dostał mleko, oczywiście wypił. Potem przyszła pora na nocna kaszke i figa, chyba wydawało mu się ,z e znowu mu kleik daję i od paru dni nie chce kaszki w ogóle, no to sobie polepszyłam. W dodatku dzisiaj w nocy w ogóle odpuścił sobie mleko, próbowałam przez prawie 3 godzinki. Więc wygląda to tak,z e dziecko spi w nocy a mama z butelką czatuje, dzisiaj odpuszczam to nocne karmienie bo mi juz nerwy puszczają a Igorkowi przeszkadzam tak naprawde spać. Powiecie, zę powinnam sie cieszyc bo nocke przesypia ale nie ciesze sie bo nie dość,z ę z takim trudem wszystko je i mało przybiera to jeszcze jeden posiłek odpadł. Moich zupek nie chce bo konsystencja inna, je tylko te gdzie nie ma przeszkód. Wczoraj dodałam pół żółtka do zupki, jadł z trudem bo mimo wszystko gdzieś jakis kawałeczek znalazł ale byłam cierpliwa jak się złościł to odczekałam i znowu dałam tyle,z e jak juz zjadł to zwrócił. Brakuje mi sił, nic mnie nie cieszy juz ani to, ze postepy robi ani to,z e juz sporo schudłam i zaczynam nosić swoje rzeczy, czuje się jakby mnie ktoś wyzymał. Mój starszy synek tez niejadek ale przynajmniej karmiłam go piersią a z butli mleko czy kasze zawsze zjadł a Igor nic. Przegłodzenie tez nie pomaga bo wtedy zły jest. Jak tak czytam jak Wasze dzieci jedzą ładnie to zadaje sobie pytanie dlaczego mnie to spotkało? Zeby jeszcze jakieś wsparcie było. Wszyscy niby wiedza jak jest ale a to pytają czy nie za mało przybiera a to czy chory nie jest a to znowu porównania, ze pieluchy nosi ten sam rozmiar co kuzyn jednomiesieczny czyli 3. 1 lutego jeszcze wizyta u nefrologa i jestem więcej niż pewna, ze będa mu chcieli CUM robić. Musze jakos wyluzowac bo oszaleje normalnie. Sorki, ze tak tu egoistycznie wywody robie ale mam juz naprawde dosyć.
Buziaczki dla wszystkich i najlepsze zyczonka dla solenizantów, dla chorasków.