Beatko, trzymam kciuki za Twój kręgosłup. Też muszę odbębnić parę wizyt z sobą, ale ciężko znaleźć czas i opiekę dla dzieci na zarejestrowanie się i odbycie wizyty. Dobrze, że zadbałaś o siebie w tym temacie, bo kręgosłup to ważna sprawa. Chodziłaś na jakieś masaże? Ja ostatnio jak chodzić nie mogłam, to jeden odbyłam i po dwóch dniach było prawie ok.
Easy, to piękna jest. I jakaś taka inna, niż dawniej. Nie wiem czy to tylko "wydoroślenie" Marysi czy coś jeszcze... niby oczka te same, uśmiech chyba też... Może mi się wydaje... W każdym razie mało tych fotek ostatnio Maryśkowych wklejasz i to jest pewnie to.
Paula, prawo jazdy zdać nie łatwo i za pierwszym razem mało komu się udaje.Kiedy masz następny termin? W kwestii naszego spotkania się nie odzywałam, bo wyczytałam, żeście chorzy. A że Julcias kichać zaczął, to już w ogóle oswoiłam się z myślą o nietowarzyskim tygodniu. Uch, nie lubię siedzieć w domu...
Mad, wróciłaś do starej pracy? Muszę powiedzieć, że czas jaki poświęciłaś Olce nie podejmując pracy, jest dla mnie bardzo imponujący. I brawa Ci się z tego tytułu należą. I Twojemu Mężowi również, że zapewnił Wam taką sytuację finansową, że mogłaś być z Olą. Wiem, że to zawsze jest coś za coś, ale tym bardziej gratuluję Wam takiego wyboru. No cieszę się, że ze zdrowiem lepiej.
Mag, niewiele Ci już zostało. Ach, doczekać się nie mogę. No i fajnie Wam, że macie andrzejki w przedszkolu. U nas bieda pod tym względem. Dzieciaki przygotowują coś na Mikołaja. Spotkanko z owym będzie po południu i liczę na to, że kręgosłup (tudzież inne dobrodziejstwo) nie sprawi, że przyjemność bycia z Tymim będę musiała oddać Michałowi. Po cichu planuję, że Julę oddam babci, a my pójdziemy w trójkę. Ciekawe co wyniknie z moich planów.
Szkrabik, zdrowia.
A u nas... Nic ciekawego chyba... Jula w środę kichać zaczęła, no i całe katarowe zamieszanie trwało aż dzień. Wczoraj jeszcze kilka razy kichnęła, a dzisiaj jest już absolutny spokój. Nie wiem jak się to stało, bo przygotowywałam się na tydzień siedzenia w domu, a wygląda na to, że można by powoli wychodzić. No i zastanawiam się też skąd jej się ten katar wziął. Przetrwała x katarów Tymka i Michała, jeden mój i nic jej nie było, a teraz tak ni z gruszki, ni z pietruszki. No chyba, że jak jest taka pogoda jak ostatnio to nie powinna wychodzić na spacery? Albo wychodzić na krócej? No nie mam pomysłu. Na ogół idziemy po Tymka i spacer trwa jakieś półtorej godziny, a potem Julka w domu dalej śpi w kombinezonie. Może to? Ze dwa razy miała spoconą główkę, ale przecież nie otwierałam okien, więc nie miało jej co owiać. Bądź tu mądry...
A no i mamy spory Julkowy sukces: od kilku dni odwraca się z pleców na brzuch (z brzucha na plecy odwróciła się po raz pierwszy w piątej dobie :-)) Przeniosłam matę ze stołu na podłogę, żeby było bezpiecznie. W pierwszy dzień wyglądało to tak, że odwracała się na brzuch, a że specjalnie na nim leżeć nie lubi, to zaczynała płakać, bo ręce miała za nisko, żeby fiknąć w drugą stronę. Wczoraj już przesuwała je wyżej i był względny spokój. Natomiast coś mi się wydaje, że znów będziemy jeździć do logopedy, bo Julka mało "mówi". Mam nawet wrażenie, że mniej niż kilka tygodni temu.
Tymi wciąż gra i śpiewa, do tego stopnia, że zastanawiam się czy nie marnujemy jakiegoś talentu. Puszcza sobie muzykę z Turcji i śpiewa (prawie po angielsku ;-)), tańczy albo gra (ostatnio na desce do prasowania)... Ciężko jest, zwłaszcza, że ja tak okrutnie lubię ciszę. W każdym razie wszystko może być muzyką
A tak w ogóle, to z dwójką dzieci jest super. Są tacy kochani, że szok. I te ich relacje... No polecam wahającym się.
No to się opisałam.
Dziś chyba skorzystam o oferty Tesco "Mikołaj kupuje zabawki nocą". Jutro jadę do hurtowni zabawek kupować prezenty na mikołaja przedszkolnego.
Co dostaną Wasze dzieciaki?
My na Mikołaja kupiliśmy Tymkowi teatrzyk, dla Julki jeszcze nie mamy nic. No i na gwiazdkę zastanawiam się co wybrać.